Closer/ Don't Let Me Down - Robert Mendoza
Słońce wpadało przez okno w kuchni i padało na stół, wokół którego siedziały trzy osoby. Hank uporczywie wpatrywał się w kartkę, oznaczoną jako coś w rodzaju planu działania, pogryzdaną i porysowaną z obu stron, drapiąc się w głowę.
Chloe patrzyła za okno, ale wyraźnie intensywnie nad czymś myślała. Jej dioda migała intensywną żółcią, a palce obracały wokół nadgarstka bransoletkę z niebieskim kwiatkiem z naprawdę imponującą prędkością.
No i był jeszcze Connor, który rozpaczliwie starał się skupić na pracy, wertując kartkę za kartką, ale coś niesamowicie go rozpraszało, nie był tylko w stanie do końca stwierdzić co. Tak jakby coś zagnieździło się w jego umyśle i nie pozwalało zagościć tam niczemu innemu.
- Chryste panie, co ty wyprawiasz? – zapytał porucznik i android podskoczył, przestraszony, że pytanie skierowane jest do niego, ale jego adresatem była dziewczyna. Wzrok Andersona skierowany był na jej rękę, wokół której kręcił się srebrny łańcuszek.
- Robi tak kiedy się koncentruje. – wyjaśnił spokojnie chłopak, który uświadomił sobie co właściwie powiedział, dopiero kiedy ruch ręki blondynki zamarł raptownie a w jego twarzy utkwiły dwie pary niebieskich oczu.
- Kurwa, to straszne, Connor... - skrzywił się z dezaprobatą Hank. Chloe tylko oblała się tylko błękitnym rumieńcem i spuściła wzrok.
Musiał coś szybko wymyślić.
- Jestem detektywem. Zauważam nawyki innych osób i je zapamiętuję, taka już moja natura. Nie ma w tym nic strasznego. – powiedział, po czym wzruszył ramionami. Kłamiąc często wypadał bardziej przekonująco niż mówiąc prawdę, głównie dlatego, że przekonanie kogoś do nieprawdy traktował jak misję. Mógł zaplanować co powie, dobrać odpowiednią mowę ciała, po prostu wykonać zadanie. Kiedy przychodziło mu powiedzieć coś szczerze i spontanicznie, często brakowało mu odpowiednich słów.
Teraz zarówno porucznik jak i jego partnerka najwyraźniej uwierzyli w jego niewinne oszustwo. Bo prawda była taka, że lubił obserwować Chloe. Ukradkiem, ale nie w niepokojący sposób. Po prostu go ciekawiła i wydawała mu się w jakiś sposób wyjątkowa, nie miał jednak zamiaru się do tego przyznawać.
- Chyba mam pomysł. – odezwała się dziewczyna, taktownie zmieniając temat.
- Mów.
- Bo z tego co pokazał nam barman, to Aaron co wieczór wybiera sobie jedną dziewczynę z klubu i zabiera ją na górę. Mogłabym spróbować przykuć jego uwagę, a wy w tym czasie...
-Nie! – odezwały się jednocześnie dwa męskie głosy, tak zgodnie i stanowczo, że aż dziewczyna poczuła się trochę urażona.
you shold see me in a crown - Billie Eillish
- Nie jestem może szczególnie piękna, ale znam kilka sztuczek, które mogłabym wykorzystać, żeby mnie zauważył. – mruknęła, marszcząc brwi.
- Ale przecież to w ogóle nie o to chodzi! – prychnął porucznik – Po pierwsze, typa nie kręcą mechaniczne dziewczyny, po drugie – w życiu nie będziesz podrywać żadnego bogatego oblecha, nawet nie ma takiej opcji!
Connor poczuł, że chyba nigdy nie zgadzał się z Hankiem bardziej.
- Ależ oczywiście, że nie będę go podrywać! – obruszyła się – Dostanę się po prostu na górę i poszukam tam czegoś, co mogłoby się przydać. No i wcale nie musi wiedzieć, że jestem androidem, mogę spokojnie usunąć diodę.
- Nie będziesz tego robić. – powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu Anderson. – Ale pomysł nie jest głupi. Czy znamy jakąś inną dziewczynę, która mogłaby to załatwić? Taką, która w razie czego umiałaby się obronić?
CZYTASZ
Niestabilny system
Fanfiction,, Niestabilny system przyniósł mu mnóstwo problemów. Mnóstwo bólu. Mnóstwo niepowodzeń. Ale niczego nie żałował. Czuł furię, czuł determinację. Czuł, że żyje.'' Detroit, rok 2039. Po rewolucji pozornie wszystko układa się coraz lepiej. Androidy i...