Rozdział 36

268 28 28
                                    

Silny wiatr uderzył prosto w twarz Lauren rozwiewając jej długie brudne czarne włosy, słońce mogło oślepić każdego, gdy tylko ze zmrużonymi powiekami próbowała zrozumieć gdzie się znajduje. Była zmęczona jednakże z wewnętrzną ulgą poczuła się o wiele lepiej niż w miejscu swej pracy, nic dziwnego, jeśli dom w którym się urodziła zwracał wszystkie utracone składniki organizmu wraz z mocą, jaka koiła w pewien sposób jej drugą mściwą stronę. Kobieta nigdy nie bywała u siebie podczas wykonywania zadań, lecz teraz musiała, aby ratować swój tyłek i nawet tu nie mowa o rozkładzie, który zaczął się powoli cofać, przynajmniej tak sądziła gdyż czuła przeszywające ją skurcze jakby wszystkie mięśnie znów wiązały się wraz ze szkieletem. Los Diablos dawał jej siłę, pewność siebie oraz wrogość, jakiej nie ukazywała w żyjącym ludzkim świecie, lecz tutaj była zupełnie inna, kpiąca i zarozumiała a to wszystko po to, aby przeżyć, nie dać sobą pomiatać poprzez zemstę na niektórych w taki sposób, aby szef się nie dowiedział. Każdy tu doskonale grał, niekiedy bywały czasy rozrób między specjalizacjami, aby dać upust emocjom jednakże Lucyfer zakazał już tego typu rzeczy gdyż cierpi w tedy na tym praca wszystkich jak i świat po drugiej stronie. To było idiotyczne lub może bardzo mądre? W końcu w pewien sposób niebo jak i piekło opiekowali się ludźmi a więc czy możemy zaliczyć do głupoty istoty boskie za to, że tracą czas na tych, którzy później z pretensją oświadczają, iż nie chcieli czegoś takiego? Pragnęli czegoś pięknego, spokojnego oraz szczęśliwego a jednak z nutką goryczy zauważyli iż nie dostaną tego na co tak długo czekali. Często się z tym męczyli, dusze były dość męczące, kiedy przebywało się z nimi, na co dzień, dlatego również do sektorów, które oddzielały miejsca w piekle dla odpowiednich kategorii wszyscy bez sprzeciwu zgodzili się na wprowadzenie bram, aby strażnicy byli odcięci od zmarłych i ich monotonnych jęków oraz próśb. Tylko Los Diablos było inne jak oczywiście pod każdym względem, tutaj dusze były przez nich nękane, sprowadzane na ziemię, gdy tylko pokazywały swój upór oraz mocny charakter. W sektorze zielonookiej tylko dwie dusze sprzeciwiły się wręcz zamierzały się zemścić jednakże nie udało im się to, choć teraz pytanie, dlaczego tylko dwie się zdecydowały? Odpowiedź jest bardzo prosta, na oczach zgromadzonych zmarłych wykonano srogie tortury kończące się na masowym gwałcie oraz zmąceniu zmysłów, przez co niegdyś nieposłuszni stali się grzecznymi zwierzątkami, dosłownie zostali zwierzętami kompletnie nie przypominając człowieka. Dusza wraz z kolejnym cierpieniem zmieniała się, pozwalała, aby całe zło ją przejęło, dzięki czemu później kończyły, jako potwory umieszczane w końcowym sektorze. Po tym zdarzeniu nikt przez tysiąclecia nie odważył się na podniesienie ręki przeciw boskim istotom. Wcale nie dziwne, tylko głupcy mogliby ponownie to zrobić, lecz czy ludzie nie są w pewien sposób pozbawieni logicznego myślenia w doborze odpowiednich rozwiązań, aby uciec od najgorszych konsekwencji?

Przynajmniej dla Lauren każdy był tego pozbawiony, na przykład ona. Niegdyś była świetna w planowaniu, rozwiązaniu logicznie problemu, jaki się stworzył choćby ucieczka od Armozana, któremu wisiała przysługę a wciąż próbowała go unikać a teraz? Nawet zwyczajna rozmowa z Camilą sprawia, że często wpada w sidła własnych kłamstw! Prawdopodobnie ograniczenie myślowe dziewczyny oraz niewiedza ratowała śmierć od tego by nie wpaść w sidła prawdy o tym, kim tak naprawdę jest. Od czasu, gdy ją poznała dostawała coraz mocniejszego wrażenia, iż zaczęła sama się gubić we wszystkim, Izakiel często obdarowywał ją innym spojrzeniem jakby sam nie mógł zrozumieć, co się z nią dzieje, lecz czy ona kiedykolwiek się o tym dowie? Na ten moment miała tylko pustkę w głowie lub prędzej swoją ofiarę, która nie chciała odejść, pomimo iż często wypychała ją ze swych myśli. Zrezygnowana zmarszczyła brwi czując pod butami żwir oraz suchość powietrza, jaka była tutaj od zawsze.

Witamy w pustyni zwanej nudziarą pod każdym względem.

Prychając mimowolnie kompletnie zapomniała, iż jej druga strona często odzywała się w jej myślach, kobieta nie miała pojęcia czy sama to wypowiedziała czy jednak nie, choć mogła z ręką na swym niebijącym sercu przyznać, iż mściwość w przypadku jej jednej strony była zakochana w komentowaniu niektórych zdarzeń, a największą uciechę dostawała, gdy tylko Lauren wpadała w większe bagno lub z ogromną nieudolnością kłamała brunetce w sprawie tym, kim jest z zawodu i dlaczego do niej przychodzi.

Po Drugiej Stronie/camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz