Rozdział 31

344 39 114
                                    

Dedykuje rozdział BlackSabath83 za to iz wielbie jej prace na wattp oraz że wczorajsze spotkanie bylo swietne 💓🙈

Miłego czytania kochani!!!

~~~

Poczucie winy jest męczące, wysysa z nas wszystkie życiowe siły a w podziękowaniu oddaje nam ogromny ciężar spoczywający na naszych barkach, które po pewnym czasie uginają się od braku odpoczynku, jaki czasem powinniśmy mieć. Każdy zasługuje na poczucie ulgi nawet najwięksi złoczyńcy świata, ponieważ to właśnie negatywne uczucia sprawiają, że stajemy się wrakami człowieka, budzą w nas ukryte potwory, które niszczą wszystko po drodze, ale przecież każdy by powiedział, co innego, że poczucie winy nie powoduje złości i chaosu, lecz załamanie, bezradność. To prawda, ale wszystkie emocje siedzące w nas mogą w łatwy sposób przeistoczyć się w coś okropnego, potrafią sprawić, że cicha oraz spokojna osoba stanie się agresywna i nieludzka. Umysł, jaki posiadamy to zawiła droga w większej części ciemna gdyż wciąż nie potrafimy wyjaśnić wielu reakcji, jakie w nim zachodzą, więc nigdy nie możemy zaszufladkować tak naprawdę emocji, ponieważ to byłoby bezsensu. Człowiek jest zwierzęciem, lecz bardziej rozwiniętym od reszty, potrafi więcej zrozumieć, zrobić oraz nauczyć się jednakże z uczuciami, jakie potrafimy posiadać nie możemy poprawnie funkcjonować. Rozwój emocjonalny, jaki mamy sprawia utrudnienie w życiu, za często się zastanawiamy, za często obwiniamy, ranimy a co najważniejsze nie potrafimy dłużej patrzeć na pozytywne odczucia gdyż najdłużej ze wszystkich emocji w nas utrzymuje się smutek oraz wina.

Właśnie, jak na złość pomimo upływu czasu w Camili wciąż non stop budowało się poczucie winy oraz smutek. Było wiele powodów na to, na przykład jednym z nich był pobyt w szpitalu, brak możliwości normalnej pracy oraz życia, przez co rodzice musieli ją utrzymywać lub zachowanie po stracie jednej z najważniejszych osób, w tedy nie myślała już racjonalnie. Omamiona złem, jakiego doświadczyła przestała kompletnie się starać, lecz gdy tylko jej bliscy pomogli się pozbierać dopiero w tedy zaczynała się tak zwana zabawa. Nie mówiła nikomu, co potrafiła robić, oczywiście nigdy nie tknęła alkoholu ani narkotyków gdyż na pewno już dawno wąchałaby kwiatki od spodu lub może posiadałaby nową nerkę. Robiła coś gorszego, może nie wszyscy by tak to określili, ale doskonale wiedziała, jakie są jej przyjaciółki, dlatego ich okłamywała. Miała sporo za uszami, tym bardziej, kiedy lądowała w łóżku z byle, jaką osobą byleby nie czuć bólu straty, przestać o tym myśleć i wspominać. Chciała się odciąć na wiele sposobów, ale nie potrafiła, na dodatek to wszystko tak naprawdę nie trwało długo tylko pół roku, ponieważ nie mogła wytrzymać bliskości czyjegoś ciała. Próby ucieczki od przeszłości spełzły na niczym, budzenie się obok obcego sprawiało, iż dusiła się, dławiła łzami i uciekała do siebie, dlatego również jej stan się pogorszył. Rozpacz, poczucie winy, stres oraz przemęczenie, brak zażywania leków, rzadkie wizyty u lekarza to wszystko sprawiło, że zamiast teraz czytać książkę w swoim mieszkaniu z ciepłą herbatą wsłuchując się przy okazji w prowadzone konwersacje między przyjaciółkami, teraz leżała w szpitalnym łóżku podpięta ponownie pod maszynę wykonującą dializę.

To było monotonne, jej życie stało się jedną wielką monotonią po tym, gdy usłyszała głośne kroki zbliżające się do wyjścia a później huk zamykanych drzwi od mieszkania. Tamtego pamiętnego dnia straciła część siebie, wykorzystana i zostawiona siedziała dwa dni w korytarzu patrząc na drzwi wzrokiem pragnącym znowu ujrzeć ponownie ten szeroki uśmiech, poczuć ciepło, gdy tylko wtulała się w ramiona chcąc nigdy nie puścić tego ciała oraz spojrzeć w miodowe tęczówki przepełnione niegdyś ogromną miłością lub może zakochaniem? Te dwa rodzaje uczuć były inne, choć nie wszyscy o tym wiedzą.

Zakochaniem możemy obdarzyć wielu, lecz miłością romantyczną tylko jedną osobę. Kiedy oddajemy jej swoje serce nigdy z powrotem go nie dostajemy, wszystko siedzi w nas głęboko, nie daje szansy o zapomnieniu, choć również można byłoby stwierdzić tak o zakochaniu, lecz niestety to nie byłaby prawda. Kiedy człowiek się zakochuje a później traci tą osobę, przyzwyczaja się do jej braku, dni stają się szare, lecz z minionym czasem powoli odzyskujemy kolory, jakie niegdyś dostrzegaliśmy. My po prostu żyjemy, ze szramą na sercu, która pozwala nam wciąż oddychać, lecz miłość taka nie jest. Mijające lata tylko utwierdzają nas w uczuciach, jakie darzymy tą osobę, wzdychamy na samą myśl i rozmarzonym wzrokiem szukamy ją, nie tracimy kolorów przed oczami, one istnieją wciąż, lecz są trochę wyblakłe może i osamotnione jak my. My, którzy nie potrafimy mieć swojej miłości przy sobie, szukamy jej w ramionach innych, lecz w tedy rozumiemy, że to nie jest to, co chcieliśmy i nigdy nie będzie, więc czy naprawdę darzyli siebie kiedyś miłością?

Po Drugiej Stronie/camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz