Kiedy zaczynasz coś do niego czuć.

2.3K 91 21
                                    

Pain:

Po ostatniej rozmowie z Konan przez głowę przechodzi mi za dużo myśli. Cyz to prawda że Pain mi kocha? Nie chce go ranić szczególnie że sama nie chce by był tylko moim przyjacielem, jednak jak bym mogła aż tak zranić Konan? Przecież jak byśmy byli razem, biedna załamałaby się...

-(Imię)? Nie śpisz?- Spytał fioletowooki który leżał na ziemi, dzisiaj ja śpię na łóżku!

-Etto... Nie śpię, myślę.- Odparłam cicho i ziewnęłam.

-A o czym mogę wiedzieć?- Spytał Rudowłosy siadając przy łóżku.

-O niczym ważnym, dobranoc Liderze.- Odparłam i zamknęłam oczy.

Tobi:

Jeśli mam być szczera... Podoba mi się... Może zachowuje się jak dziecko, kretyn i nie potrafi być poważny. Jednak ja wiem że dam pod spodem kryje się zupełnie inna twarz. I wiem też że tylko ja mogę ją zobaczyć.

-(Imię)? Chyba pora wstawać jest już dziesiąta.- Usłyszałam zimny głos, od razu wstałam i zobaczyłam Tobi'ego. Właśnie zakładał maskę, oczywiście był odwrócony tyłem...- Przecież tyle jednorożce na nas czeka! Nie możesz spać tak długo!- Wykrzyczał, z jego głosem wszystko wróciło do normy... Odwrócił się i na mnie spojrzał.- Hej (Imię)-Senpai czemu jesteś taka czerwona?

Itachi:

-(Imię)? Chcesz Dango?- Spytał chłopak, ja z chęcią się poczęstowałam.

-Arigato Itachi-san.- Uśmiechnęłam się i spojrzałam na ciemnowłosego. Jak zobaczyłam że odwzajemnił uśmiech, coś we mnie zaczęło płonąć i w mig pokryłam się rumieńcem. Co to za dziwne uczucie? Czemu czuje motylki w brzuchu? Nie... Ja nie mogłam... Nie chcę... Przecież to nie możliwe bym zakochała się w Itachi'm! Jak długo to trwa? Jak on na to zareaguje?

-(Imię)? Coś się stało? Patrzysz na mnie, a do tego jesteś cała czerwona.- Powiedział i spojrzał na mnie zatrostkanym spojrzeniem.

-J-ja... T-to nic takiego... Wiesz może lepiej stąd pójdę... Bo... Mam coś ważnego do zrobienia. Cześć!- Szybko wstałam i odbiegłam od miejsca spotkania, co we mnie wstąpiło?

Kisame:

Nie chcę widzieć Kisame, nie po tym wszystkim. Teraz dopiero zrozumiałam że to co on mi mówi nie było kłamstwem, on mówił poważnie że mnie kocha? Przecież to jest nie możliwe, nie realne. Jak on mógł pokochać mnie? Taką ciamajdę która nie umie nawet się normalnie wysłowić? Bym tak nad tym nie myślała, gdyby nie to... Że on też zaczął mi się podobać, co ja mam z tym zrobić?

Hidan:

O co mu chodziło z tym "zdecyduj się czy chcesz mnie irytować, czy ranić"? Kompletnie go nie rozumiem. Z jednej strony mówiłam coś wtedy o tym że jest moim przyjacielem. Może o to chodzi, może Hidan nie chce być moim najlepszym przyjacielem? No ale wcześniej jakoś chciał nim być... Nie lubi mnie? Czy może... Nie... To nie możliwe... Nie możliwe by Hidan mnie kochał.
Jednak... Chwila... Ostatnio powiedział że... Jak ja mogłam to sobie wybić z głowy? On wtedy mówił prawdę?

Nagle do pokoju wszedł platynowowłosy i zapalił światło.

-Hej (Imię), sory za moje wcześniejsze zachowanie. Jednak to chyba nie powód do płaczu wiesz?- Przetarłam oczy, faktycznie nie wiedziałam nawet kiedy zaczęłam płakać...- Aź tam bardzo się przejęłaś tą naszą kłótnią? Przecież to była chyba tylko drobnostka, znaczy ja tak przynajmniej uważam.- Przytulił mnie do siebie i pogłaskał po włosach.- Obiecuję będę się teraz zachowywał jak prawdziwy przyjaciel.

On jest taki ciepły... Czy to normalne że podoba mi się jego teraźniejsze zachowanie? To jego druga twarz... Niemożliwe...
Czuje się tu tak bardzo bezpiecznie, nie wiem czemu czuje motylki w brzuchu, czy to dlatego że... Kocham go? Czemu odkryłam to dopiero teraz?

Deidara:

-Hej pora chyba wyłazić z tej łazienki co (Imię)? Wiesz inni też chcielibysie umyć. Hm.- Powiedział Blondyn pukając do drzwi od łazienki.

-Już!- W pośpiechu założyłam bluzkę, Przekręciłam zamek i Otworzyłam drzwi, nie patrzyłam za bardzo przed siebie i wpadłam prosto na Blondyna.- Etto... Gomene!- Zarumieniłam się mocno i odskoczyłam od chłopaka.

-Nic się nie stało przecież... Hm...- Powiedział Blondyn, odwrócił wzrok i wszedł do łazienki. Ja za to szybkim krokiem ruszyłam do naszego pokoju, na komodzie zobaczyłam małą figurkę (ulubione zwierzę) jakie urocze!
W sumie... Ciekawe czy domyślił się już że go kocham... Pewnie nie bo przecież cały czas mówię że jest on tylko i wyłącznie przyjacielem...

Sasori:

Biegłam w stronę wyjścia z kryjówki, jak ja mogłam zapomnieć gdzie go zostawiłam? Przecież Sasori mnie zabije... Kuse... Miałam go pilnować... Wybiegłam i szybko ujrzałam zgubę, całe szczęście już myślałam że tego nie znajdę.

-Co tu robisz?- Spytał ktoś to czym rzucił we mnie kunai'em. Nie zdążyłam zareagować i ostrze przybiło kawałek mojego płaszczy do drzewa, dlaczego akurat teraz nie wzięłam że sobą żadnej broni!?! Chociaż... Powinnam coś mieć... Schyliłam się i wyjęłam z torby dwa shurikeny, więc tyle mam do samoobrony? Przerażająco śmieszne. Z krzaków wyszedł mężczyzna o wiele starszy ode mnie. Rzucił kolejny kunai, cudem go uniknęłam, naciął mi kawałek policzka i przyciął włosy.

-Jaką masz piękną buzię.- Podszedł do mnie i złapał za mój podbródek, zaczął go oglądać z każdej strony. Wzięłam jeden shuriken i skaleczyłam go w brzuch. Nie zareagował na to za bardzo.- Więc tak chcesz się bawić?- Zbliżył swoją twarz do mojej i już chciał mnie całować, starałam się wyrwać kiedy nagle w jego nogę trafił shuriken. Ze złami w oczach chciałam zobaczyć mojego wybawcę.

-Zostaw ją.- Powiedział i spojrzał na mężczyznę, zbój odwrócił się i zaśmiał.

-Takie dziecko chce mi coś zrobić? Śmieszny jesteś.- Sasori podbiegł i wykręcił mu rękę. Złoczyńca przybił moje ubranie kolejnym kunai'em przy okazji raniąc mnie w udo. Jęknęłam cicho z bólu i spojrzałam na oprawcę. Odszedł on ode mnie i rozpoczął walkę z Sasori'm. Patrzyłam na walkę, nie wiem jak ja się odwdzięcze mu za to...
Po walce Sasori podszedł do mnie, nie miał na sobie nawet jednego draśnięcia. Wyjął on te kunai'e, od razu wpadłam w jego ramiona i zaczęłam dziękować, teraz patrzę na niego zupełnie inaczej.

Kakuzu:

Dlaczego praktycznie wszyscy z kryjówki chcą bym ja i Kakuzu zostali parą? Szczególnie Konan, zaczyna mnie to już troszkę denerwować. W końcu mnie i go nic  nie łączy jesteśmy przyjaciółmi i tyle!

-(Imię)? O czym znowu myślisz? Zbyt często odpływasz wiesz?- Powiedział Kakuzu przewraca jąć stronę w książce.

-Nie rozumiem ich wszystkich... Dlatego uważają że ja i ty moglibyśmy być razem...- Powiedziałam cicho i spojrzałam na chłopaka.-  W końcu jesteśmy przyjaciółmi.

-No wie wiem co oni o nas myślą, chcą byśmy byli parką ci robi takie rzeczy?- W tym momencie Kakuzu złapał mnie za podbródek i zbliżył swoją twarz do mojej na dosyć niebezpieczną odległość.

-Kakuzu co ty robisz!!!- Wyrwałam mu się i zaczęłam się śmiać.- Głupi jesteś wiesz?

Za chwilę oboje zaczeliśmy sobie żartować z różnych rzeczy, co w sumie było bardzo żadkie jak na brązowowłosego.

Akatsuki: Scenariusze [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz