Rozdział 3

104 12 9
                                    

Harry

Leżałem w gorącej, parującej wodzie, od której moja skóra stawała się pomarszczona. Przychodziły mi w tej chwili do głowy dziwne myśli. Na przykład, że jeśli zechcę to zrobić, to właśnie w takiej pozycji w takim miejscu w otoczeniu białych ścian. Przede wszystkim zrobiłbym to w wodzie, która wypełnia mnie spokojem. Właśnie w taki sposób popełniłbym samobójstwo, a przecież ostatnio wszystkim mówię, że już o tym nie myślę. Nie prawda. Czasem wraca do mnie ta fantazja.

Jak by to było? Pewnie najpierw wyszedłbym z wanny nago opleciony ciepłymi kroplami wody, a moje mokre stopy zostawiałyby ślady od wanny do szafki wiszącej nad umywalką, gdzie znajduje się maszynka do golenia, a obok leży kilka wymiennych żyletek. Po chwili patrzenia zabrałbym żyletkę z środka i pospiesznie wrócił do wanny, która nadal będzie wypełniona ciepłą wodą. Wszedłbym do środka, ułożył się wygodnie, choć zapewne wierciłbym się długo, bo zastanawiałbym się nad tym, że po moim odejściu cierpieliby najbliżsi zwłaszcza matka. Jednak w końcu opanowałbym się ułożył ciało, które unosiłoby się na wodzie, jak laleczka z sztucznym ciałem i namalowanym wewnątrz sercu, które nie bije i nie ma ochoty płynąć dalej. W końcu wygiąłbym nadgarstek prawej ręki, a lewą dłonią powoli zacząłbym nacinać na skórze kilka głębokich. Przestań!

Wyszedłem w końcu z wanny. Ukucnąłem okryty puchatym ręcznikiem i spoglądałem na duży przedmiot, w którym nadal jest woda, ale już bardzo chłodna. Moje ciało po tym, co bym zrobił byłoby takie zimne i zamiast koloru wody napełniłaby się wanna kolorem krwi upuszczonej z mojego nadgarstka. Podniosłem się, wyprostowałem ciało i opuściłem pomieszczenie, bo w tych czterech ścianach powietrze zaczęło robić się gęste i mętne. Poczułem, jak moje ciało zaczęło drżeć, na skroniach pojawiły się krople potu i kiedy zacząłem się dusić opadłem na kremowy dywan i przypomniała mi się ta noc. I tak wiem, że wraca do mnie nie wszystko. Jest nie wiele fragmentów, a jednak do cholery wracają do mnie. Mają znajomy zapach, obraz, dźwięk i czuję, że nadal to za mało, by wydobyć z pamięci, z siebie całą moją historię z tamtej chwili. To na prawdę była chwila, a zabrała mi potem wieczność, w której miałem być szczęśliwym chłopakiem. Miałem.

- Harry!

Spojrzałem na wchodzącą do pokoju matkę. Przerażenie malowało się na jej twarzy. Podbiegła do mnie. Stała na demną, a ja w końcu pokrętnie i bardzo ślamazarnie kołysząc się na szczupłych nogach popatrzyłem na bladą twarz kobiety.

- Mam dość, że poświęcasz mu tyle uwagi. Musi sobie radzić w końcu z tym sam, jak ma wyjść z ciemności z tej klatki skoro traktujesz go jak obolałego i poranionego dzieciaka. Wypchnij go za drzwi na świat oraz ludzi, bo przecież nie każdy jest zły i go skrzywdzi – powiedział tata, a raczej podniesionym głosem mówił do zszokowanej matki.

- Wynoś się! – krzyknęła. – Mój syn stracił wszystko. Mój syn jest obolały i bardzo poraniony wewnętrznie oraz zewnętrznie. Mój syn zasługuje na cierpliwość, opiekę, a przede wszystkim uwagę.

- Ja też mu chcę pomóc – wydusił ojciec.

- Nie dostrzegam tego. Zachowujesz się, jak byś chciał w końcu pozbyć się problemu i...

- Tak to widzisz?

- Tak – odpowiedziała stanowczo mama.

Ojciec popatrzył jeszcze przez chwilę na mamę, a potem poszedł na górę omijając mnie uporczywie wpatrywał się w drewniane schody. Potem z torbą wypełnioną rzeczami opuścił dom, w którym przed tym wydarzeniem byliśmy bardzo szczęśliwi.


- Harry – szepnęła, a następnie przytuliła mnie mocno i z wielką czułością do swojego matczynego ciała.

Bez CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz