ROZDZIAŁ 7

11 1 0
                                    

Oczywiste było to, że się spóźnimy. Chyba Finn w nocy zasłonił rolety. A że oni są śpiochami, a ja się budzę zawsze kiedy robi się jaśniej, to obudziła nas Ruite. O siódmej. Bo wyszła rano coś zjeść i dopiero wróciła.

Zacząłem wrzeszczeć na nich żeby wstawali. Od razu się zerwali z posłania i zaczęli ubierać. Dann zamknął drzwi na klucz. Potem biegliśmy i biegliśmy. Znalazłem drzwi. Były ogromne. James miał rację. Naprawde trudno było je nie zauważyć. Popatrzyłem szybko na swój strój. Wyglądałem jak bezdomny. Popatrzyłem na bliźniaki przede mną. Wyglądali jeszcze gorzej.

Doprowadziliśmy się do porządku. Popatrzyłem na zegar. Siedem minut spóźnienia.

W sumie mogło być gorzej. 

Lekko otworzyliśmy drzwi, które zaczęły głośno skrzypieć i jak na zawołanie, wszyscy odwrócił się w naszą stronę. Dann i Finn spalili się na buraka a ja postanowiłem ratować sytułacje.

     - Dzień dobry, witam wszystkich i przepraszam za nasze spóźnienie.

Po tym uśmiechnąłem się ogólnie do wszystkich i poprowadziłem nas do pierwszego rzędu. Już tylko tam zostały miejsca. Po zajęciu ich głos zabrał dyrektor.

     - W takim razie jak są już wszyscy obecni to zaczynamy.

Peplał przez bite dwie godziny tak naprawdę o niczym. Po pół godzinie Finn się uśpił. Popatrzyłem na faceta, który dosłownie, próbował go wzrokiem obudzić. Bez skutku. To chyba był jego mentor. Odszukałem swojego. Pokręcił lekko głową. Wzruszyłem ramionami. Próbowałem mu przekazać, że jest mi przykro - tak naprawdę nie było - chyba się kapną albo źle mi szło, bo jego kąciki ust się uniosły.

Przynajmniej się uśmiechnął. Może nie jest taki zły.

No cóż pomyliłem się. Był zły. Wchodząc do sali czułem już na sobie wyrok.

     - O której miałeś być? - zadał pytanie.

     - Hmm... - udawałem, że się zastanawiam. - Chyba przed siódmą.

     - Tak, a o której byłeś?

     - Po siódmej.

     - No to dobrze, że wiesz. Jeszcze trzeba cię dobrze nauczyć z zegarka korzystać. Dobra zostawmy to. Powiedź mi... czy powinienem o czymś wiedzieć?

     - Eee... Nie?

     - Wiesz czego się dowiedziałem?

     - Nie.

     - Skakałeś po łóżku co jest nie dozwolone ale to mnie nie obchodzi. Jedyne co mnie zaskoczyło, to że dokuczałeś Noudowi ze swoimi kolegami z pokoju, co jest nie dozwolone i karane w naszej szkole. Jego rodzice wnieśli wniosek przeciwko wam. Chcą abyście opóścili szkołę w trybie szybkim. Są dość znani. Poskarżyli się gdzie trzeba i nasz dyrektor ma związane ręce - mówił do mnie spokojnie. - Wiem, bo trochę cię poznałem, że taki nie jesteś. Chcę usłyszeć twoją wersję zdarzeń.

Nie mogłem uwierzyć co ten głupi gnojek zrobił. Jeszcze dobrze nie zacząłem szkoły a oni chcą mnie z niej wyrzucić? Odpowiedziałem mu moją wersję wydarzeń. Odpowiedział mi jedynie:

     - Będę walczyć o to abyś został.

Musiałem stąd wyjść. Musiałem iść na spacer. Może na miasto?

     - Można wychodzić poza teren szkoły?

     - Tak, ale trzeba wrócić o dwudziestej. Jak chcesz iść to pozwalam ci. Tylko proszę, nie spóźnij się. O dwudziestej trzydzieści będzie wiadomo czy zostajecie. Więc przyjdź o tej godzinie do gabinetu dyrektora.

WybraniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz