Nienawidze wstawać. Reszta też była tego samego zdania. Postanowiliśmy wczoraj iść na śniadanie o ósmej. Więc pół godziny wcześniej zadzwonił budzik.
Ubraliśmy się i bez słowa szliśmy za Tamerem na śniadanie.
Sala była bardzo duża. Wolnych miejsc już mniej, bo nikomu wcześnie nie chce się wstawać.
Wziąłem sobie dwa rogaliki z czekoladą i mleko. Na później zabrałem jabłko. Reszta postawiła na kanapki z dżemem. Wolne miejsca były już tylko przy Noudzie.
No chyba nie. Już wolę usiąść na podłodze.
Na szczęście nie musieliśmy siadać na podłodze, bo Tamer miał znajomych, którzy nas zaprosili do stolika. Byli bardzo życzliwi i serdeczni. Stół był okrągły. Przedstawili się z ruchem wskazówek zegara. W sumie było ich pięciu. Lucas, Milan, Sam, Dirk i Nico. Byli ze starszego roku.
Pół godziny szybko zleciało i musiałem iść na zajęcia. Tamer pożegnał się z nami wszystkimi i poszedł podziękować dyrektorowi za pozwolenie nocowania w szkole. Widziałem przez okno jak wita się ze strażnikiem straży królewskiej i razem odjeżdżają konno. Jeszcze przy bramie odwrócił się do mnie i mi pomachał. Uśmiechnąłem się i też mu pomachałem.
Tym razem przyszedłem do sali 86 punktualnie. Wypakowałem podręczniki, zeszyty i przybory do pisania. Byłem gotowy.
James nie przychodził. Nawet sprawdziłem czy na pewno to dobra sala, potem czy to dobra godzina i dzień. Bo brałem pod uwagę moją ciapowatość.
Z braku lepszych rzeczy do robienia otworzyłem podręcznik i zacząłem się uczyć geografi.
W środy ogólnie miałem geografie, medycynę oraz języki obce. Wszystkie języki miałem w małym palcu. Nie wiem czemu. Nigdy się ich nie uczyłem a potrafiłem zrozumieć i odpowiedzieć komuś w nim.
Dowiedziałem się o tym gdy przyjechali do naszego małego miasteczka obcokrajowcy. Potrafiłem zrozumieć co mówią i z nimi rozmawiałem. Nawet tłumacz miejscowy miał z tym problem. To było poprostu dziwne. W sumie jak moje całe życie.
Miałem przed sobą mapę całej Raverii. Studiowałem ją dokładnie i starałem się szybko zapamiętać. Miałem bardzo dobrą pamięć. Inni mi tego zazroszczyli i uważali, że tak się nie da. Ja nie widziałem w tym nic nadzwyczajnego. Taki po prostu byłem.
Usłyszałem stukanie butów na korytarzu. Otworzył ktoś drzwi, a że siedziałem do nich plecami musiałem się obrócić. James wyglądał tak jak zawsze.
- Przepraszam, że tak długo czekałeś. Tym razem ja zapałem. - popatrzył najpierw na mnie a potem na książkę. - Muszę cię pochwalić. Większość uczniów ucieka gdy nauczyciel się spóźnia. Dobra zacznijmy od regulaminu. Nie trzeba go umieć ale fajnie go znać. - zaczął mi go czytać. Co jakiś czas pytał mnie z tego sprawdzając moją uwagę.
Po godzinie przeszliśmy do geografii. Na początek James postanowił zająć się ukształtowaniem terenu i rozmieszczeniem miast w Elori. Poszło mi to bardzo szybko. W końcu to jest państwo, w którym się wychowałem.
James był trochę zaskoczony. W pewnym momencie zaczął do mnie mówić w moim ojczystym języku. Prawie się popłakałam. Tak dawno nie słyszałem żeby ktoś go używał. Potem zaczął przeplatać z innymi językami.
- Bardzo dobrze ci idzie z nimi - stwierdził. - Będę cię co jakiś czas z nich pytał. A teraz skupmy się na medycynie.
Wyciągnął z torby gruby podręcznik. Na okładce był narysowany człowiek. Nad nim był złoty napis: " CIAŁO CZŁOWIEKA ~medycyna".
James otworzył go i powoli tłumaczył mi układ krwionośny. Postanowił zacząć mnie uczyć od niego. Po ośmiogodzinnej nauce mogłem iść do pokoju. Byłem zmęczony ale szczęśliwy. Powoli moje życie zaczynało się układać.
Wychodząc zza zakrętu zderzyłem się z kimś. Była to brązowo włosa dziewczyna. Miała na sobie niebieskie spodnie i białą elegancką bluzkę wykończoną koronką. Całe jej ciało było lekko opalone. Popatrzyła na mnie swoimi oczami. Jedno miała brązowe, prawie czarne a drugie prawie białe, lekko zabarwione niebiesko-zielonym kolorem. Nie mogłem oderwać od nich oczu.
Stanęła pewnie na nogach. Raczej nie zanosiło się na przeprosiny z jej strony, więc szybko ją przeprosiłem. Nie chciałem szukać więcej problemów i psuć sobie dobrego humoru. Po tym uśmiechnąłem się do niej i ją wyminąłem.
Wydawało mi się, że skądś ją znam. Gdy obróciłem się aby lepiej się jej przyjrzeć, nie było jej już. Trudno. Prawdopodobnie spodkamy się razem na zajęciach grupowych.
Zacząłem gwizdać znaną mi melodie podczas szukania w kieszeni kluczy. Przeszkadzały mi te wszystkie moje zeszyty, przybory i książki, które pożyczył mi do przejrzenia mój mentor. Moja wierzyczka lekko przechyliła się w prawo. A potem poleciała z prędkością światła na podłogę.
- Świetnie i co jeszcze?
Okazało się, że nie mam klucza do pokoju.Pozbierałem wszystko w przysłowiową kupę i usiadłem na podłodze. Czekając aż ktoś przyjdzie przeglądałem podręcznik. Usłyszałem jakby ktoś coś ciągnął. Pomyślałem, że któryś z bliźniaków wziął torbę i teraz ją ciągnie po korytarzu.
No w końcu idą.
Podniosłem wzrok w kierunku, z którego dobiegał dźwięk. Nikt nie przychodził. Wstałem i oczepałem się z paprochów. Usłyszałem bardzo głośny trzask. Nawet nie umiem porównać do czego był podobny. W tedy postanowiłem zrobić największy błąd w moim życiu. Wyjrzałem zza rogu.(Nasze drzwi do pokoju były na końcu korytarza w kształcie litery L.)
Było otwarte okno. Pomyślałem, że pewnie ktoś robi sobie ze mnie głupi żart. Złapałem za klamkę do okna i próbowałem zamknąć. Coś uniemożliwiało mi to. Wychyliłem się żeby zobaczyć czy coś nie jest uszkodzone od zewnątrz.
Wtedy poczułem szpony wbijające mi się w ramiona i mocne szarpnięcie. To coś miało skrzydła i w oka mgnieniu zaczęliśmy się unosić do góry. Poczułem mrowienie na ciele. Zrobiliśmy się niewidzialni dla innych. W innej sytułacji pewnie bym się ucieszył ale teraz wzbudzało to mój niepokój. Jeśli mnie nikt nie widzi to znaczy, że nikt mi nie pomoże.
Próbowałem skupić się na drodze jaką przebywamy. Niestety wiatr mocno wiał mi w oczy. Słońce też nie pomagało bo lecieliśmy wprost na nie. Moje oczy szczypały i łzawiły. Traciłem dużo krwi. Robiłem się senny. Próbowałem z tym walczyć, niestety przegrałem i straciłem przytomność.
CZYTASZ
Wybrani
FantasyŻycie tutaj jest normalnie. Do czasu gdy zostaniesz wybrany tak jak ja przez Słońce lub Noc i staniesz się marionetką w ich wojnie. To nie jest taka wojna o jakiej myślisz. O nie... ta jest o wiele gorsza i bardziej zagmatwana. Tutaj nic nie jest...