ROZDZIAŁ 9

7 1 0
                                    

Stałem przed lustrem. Byłem ubrany w niebieskie luźne spodnie i białą elegancką bluzkę wykończoną koronką.

Spiąłem swoje włosy w kucyka. Przeszkadzały mi. Te głupie baby, z którymi jestem w pokoju też. Cały czas się tylko śmiały i mówiły o chłopakach. Jakby nie było innych tematów do rozmów!

Aha. Znalazły sobie jednak inny temat. Zaczęły obgadywać mnie. Głupie krowy. Co one mają do moich spodni?! To, że inne dziewczyny ich nie noszą, to nie znaczy, że ja też nie mogę. W tych głupich sukienkach nie da się oddychać i są mega ciężkie.

Wziąłem swój swetr i postanowiłem wyjść na dwór dopuki słońce nie zajdzie. Za szkołą był mały park. Znalazłem wolną ławkę. Położyłem się na niej. Promienie słońca świeciły mi na twarz. Było tak przyjemnie. Tak było, bo przyszedł mój jaguar - Lares.

~ Dziś zaczniemy was szkolić. Idź po tego chłopaka jak mu tam było...? ~

~ Nazywa się Matthew. ~ Dokończyła za niego Ruite.

Tyle się dowiedziałem o nim przez ten czas. A i jeszcze z ploteczek tych kretynek, że przyjaźni się z Tamerem i jest ładny. Na tym się kończą ich tępe rozmowy.

On też został wybrany. Tak jak ja. Wszedłem na segment z pokojami dla chłopców. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Wlaiło mnie to. Zdążyłem się już do tego przyzwyczaić.

On ze swoimi kolegami z pokoju mieszkał na końcu korytarza zza zakrętem. Mieli tutaj całkiem ładnie.

Zrobiło mi się zimno. Szczelniej się okryłem swetrem. Jakiś kretyn nie zamknął okna. Podeszłem do niego. Na parapecie była krew. Rozglądnąłem się. Nic. Okno zamknęło się bez problemu.

Westchnąłem i ruszyłem do pokoju. Zapukałem do drzwi. Otworzył mi jakiś chłopak. Był zdziwiony moją obecnością. W sumie nie wiem czemu miałby zareagować inaczej. W końcu nie wolno dziewczyną tu przychodzić.

Zaraz zdziwi się jeszcze bardziej. Zapytałem czy jest Matthew.

     - Eee... Nie wiem gdzie jest. Zostawił swoje rzeczy przed drzwiami i sobie gdzieś poszedł. A co?

Musiałem szybko coś wymyślić.

     - Jego mentor go szuka. Ma mi pomóc poukładać książki w bibliotece. To jego kara za spóźnienie. Jeśli go znajdziesz albo przyjdzie tu, to przekaż mu, że czekam tam na niego.

Uśmiechnąłem się i odeszłem szybkim krokiem. Coś czułem, że nie znajdę go tutaj. Wróciłem na ławkę. Znowu przyszedł Lares. Powiedziałem mu spokojnie, że go tu nie ma i nie wiem gdzie jest. Przekręcił łeb w bok.

Wiedziałem, że kontaktuje się w tym momencie z Ruite. Polubiłem ją.

Poczułem coś w gardle a potem w płucach. Zacząłem się dusić. Czułem jakby moje płuca napełniały się wodą. Spadłem z ławki na trawę. Lares gdzieś pobiegł. Potem poczułem silne ręce na moich ramionach. Potem była tylko ciemność.

***

Otworzyłem oczy. Moja głowa była pod wodą. Jakieś ramiona trzymały mnie mocno. Próbowałem się wydostać z potrzasku.

Ręce szarpnęły mnie do tyłu. Opadłem na kolana. W podłodze było wzgłębienie z wodą. Podejrzewałem, że był tu kiedyś mini staw z rybami.

WybraniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz