ROZDZIAŁ 10

7 1 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca. Usiadłem zdezorientowany na ławce.

Co tu robiłem?
Powoli przypomniałem sobie co się wczoraj działo. Wydawało mi się to takie odległe. Wspomnienia z tego były bardzo kruche. Jedyne dzięki czemu wiedziałem, że wydarzyło się to naprawdę, był pierścień w mojej kieszeni.

Wyciągłem go. Był cały ze złota. W oczku pierścienia był klejnot - ametyst. Diamenty i szafiry ułożone były wokół niego. Razem komponowało sie to fenomenalnie.

Założyłem go na środkowy palec lewej ręki. Pasował idealnie. Popatrzyłem na swoje ramiona. Właśnie w tej chwili rany się zasklepiały. Zaraz nie było po nich śladu.

Musiałem wymyślić jakieś dobre kłamstwo zanim wrócę. Akurat w tym momencie moja głowa świeciła pustkami.

Zrezygnowany wróciłem do pokoju. Musiałem pukać żeby ktoś mi otworzył, bo dalej nie wiem gdzie jest ten głupi klucz. Otworzył mi zaspany Finn. Odrazu gdy zobaczył mnie przed sobą oprzytomniał i zaczął mówić:

     - Jezu Matt. Gdzieś ty był? Wszyscy cię szukają.

     - Wpuścisz mnie do środka? Jestem zmęczony.

     - Jasne właź. Wczoraj zostawiłeś pod drzwiami swoje rzeczy. Dann zabrał je do środka. Potem przyszła tu jakaś dziewczyna i mówiła żebyś poszedł do biblioteki, że masz jakąś karę czy coś za spóźnienie. O dwudziestej drugiej chodzili mentorzy i sprawdzali czy wszyscy są w pokojach. Ciebie oczywiście nie było i James się wystraszył. Zresztą nie tylko on. Powiedział, że jakbyś wrócił to mam do niego podejść.

     - Ja do niego pójdę. Śpij sobie jeszcze.

     - Na pewno? Bo obiecałem i ...

     - Tak, tylko daj mi klucz, bo swój zgubiłem a nie chce was potem budzić.

Jeszcze się wahał. Aby nie przedłużać zabrałem mu z ręki klucz i ruszyłem do pokoju 278.

Przynajmniej mam jakieś wytłumaczenie na swoją nieobecność.
Zapukałem delikatnie. Odrazu drzwi się otworzyły i stanął w nich zaspany James. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Otworzył szerzej drzwi.

     - Wejdź musimy porozmawiać.

Zrobiłem co mi kazał. Nawet nie zwracałem uwagi na to jak wygląda jego pokój. Usiadłem na krześle. Mój mentor zajął drugie na przeciwko mnie.

     - Możesz mi powiedzieć gdzie wczoraj byłeś? - zapytał.

Opowiedziałem mu kłamstwo, które przygotowałem idąc tu. Że poszedłem do biblioteki i zasnąłem. Nigdy nie byłem dobry w kłamaniu. O dziwo teraz szło mi idealnie. Po skończeniu James się odprężył.

     - Więcej tak nie rób okej? I wracaj do swojego pokoju na noc.

Wyciągnął z kieszeni mój klucz i podał mi go.

     - Wczoraj zapomniałeś zabrać - mówił dalej. - Odpuścimy sobie dzisiejsze lekcje żebym się wyspał, okej? Jutro to wszystko nadrobimy. Nastaw sobie budzik przed piętnastą, bo masz zajęcia grupowe dzisiaj.

Podziękowałem mu i wolno wracałem do pokoju. Z każdym krokiem robiłem się bardziej zmęczony. Ledwo trafiłem kluczem do zamka. Udało mi się otworzyć drzwi i uwaliłem się na swoje łóżko. Nawet się nie rozebrałem. Znowu zasnąłem.

***

Coś skoczyło mi na plecy. Tak bardzo nie chciało mi się tego zrzucać z siebie. Po warknięciu zrozumiałem, że jest to Ruite i jest wkurzona. Zmusiłem się do obrotu. W tej chwili było to najcięższe zadanie jakie w życiu wykonywałem. Popatrzyłem na nią.

WybraniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz