[XVI]

2.7K 126 9
                                    

- To co teraz robimy? - Pyta Kinga wcinając ostatni kawałek pizzy. Zgodziła się ze mną wyjść. Tym razem znowu jest luźno. Ubrała się normalnie, ale ładnie i schludnie. Nie potrzebuje Gucci czy Lacoste by wyglądać naprawdę pięknie. Dalej jest mi wstyd, za to jakim chujem dla niej byłem. Ja też się mocno nie starałem, chociaż perfum nie zmieniłem. Zauważyłem, że Kinia polubiła ten zapach.
- Wszystko na co tylko masz ochotę - odpowiadam podpierając brodę na dłoni i wpatrując się w jej śliczną buźkę. Ma piękny uśmiech i naturalnie pełne usta. Oczy podkreśliła jedynie tuszem do rzęs i naprawdę równymi kreskami. Jej zielone oczy się śmieją, widzę w nich iskierki szczęścia.
- Dlaczego wybrałeś znowu pizze? - Muska palcem moją prawą dłoń, przejeżdżając nim po każdym palcu, każdym tatuażu i sygnecie jaki posiadam. Robi to tak niewinnie a równocześnie tak cholernie seksownie.
- Bo na pizzy byliśmy na pierwszej randce. I wtedy było zajebiście - odpowiadam. Teraz to ja bawię się jej dłońmi. Widać, że dba o skórę i cerę. Jestem ciekawy ile kremu do rąk w nie wciera - Więc pomyślałem, że zaczniemy od początku to wszystko a przy okazji się najemy.
Śmieje się. Tak kurewsko pięknie się śmieje. Nie rozumiem dlaczego do końca była w bidulu, jak można było nie chcieć tak pięknego dziecka?

- Czego nigdy nie robiłaś na randce oprócz wiadomych rzeczy? - zadaje pytanie, kiedy spacerujemy w ostatnich gorących promieniach słońca. Początek sierpnia zawsze jest piękny i upalny. Jednak swoją temperature zawdzięcza prawdopodobnie nagrzanym jezdniom, chodnikom i wszelkiej miejskiej strukturze, która dodatkowo ociepla gorące już powietrze.
- W sumie nigdy nie robiłam nic szalonego, zazwyczaj kończyło się na spacerze - trzyma mnie za rękę, to naprawdę miłe uczucie.
- Masz lęk wysokości - unoszę brew aby wyglądalo to bardzej dramatycznie.
- Nie mam, ale ze spadochronem nie skoczę! - zapiera sie i nabiera poważnej miny. Niestety oboje wybuchamy śmiechem. Odgarniam kosmyk jej kasztanowch włosów i zakładam za ucho. Jezu, dlaczego ona jest taka piękna?
- Będziemy się świetnie bawić - obiecuję, szepcząc jej te słowa na ucho. Czuje jak pod wpływem moich słów i mojej bliskości Kinga dostaje gęsiej skórki na ramionach. Urocze.

Gdzie ją zabrałem? Do wesołego miasteczka! Nigdy bym nie poszedł do takiego miejsca na poważnej randce, ale chcę by było fajnie.
- Ciebie Igor pojebało, i co, może jeszcze za mnie zapłacisz? Nie ma mowy.
Wzdycham i łapie ją za ręce.
- Posłuchaj, to, że ja chce cie gdzieś zabrać i za to zapłacić nic nie znaczy. Robię to, bo ja tego chce a nie bo "uparłaś się, wybrałaś najdroższe miejsce w stolicy i oczekujesz, że zapłacę". Tu jest różnica moja droga. A uwierz, zabrałem cię tu i zapłacę za nas obu, bo chce się z tobą zajebiście bawić.
Nie czekam co powie, biorę ją za rękę i kupuje bilety puki jest w szoku.
Od razu po wejściu ogarnia nas śmiech, typowa jarmarkowa muzyka i miliony zapachów począwszy od lodów i gofrów, przez odór koni aż do zapachu kurczaka z różna i pieczonej kiełbaski.
- Igor... Mam prośbę, chociaż trochę mi głupio..
- Ej, no co jest? - pytam oderwany od spoglądania na pędzący wagonik rollercoastera.
- Kupisz mi watę cukrową? - pyta słodko trzepocząc rzęsami.
- Kurwa, dziewczyno - mówię łapiąc się teatralnie za serce - weź więcej mnie nie strasz, bo myślałem, że coś się stało i o mało zawału nie dostałem. A potem to ty byś się musiała bawić w moją pielęgniarkę!
Chyba pierwszy raz zaśmiała się z mojego dwuznacznego tekstu. Cieszy mnie to. Może serio mnie lubi.
Idziemy po watę cukrową. Kinga wygląda jak dziecko w swoim świecie, uśmiechnięta, radosna a idzie prawie podskakując.
Dostaje miętową watę cukrową do ręki. Dobrze, że jestem wyższy, bo nie daje jej od razu upragnionej słodyczy.
- No o co ci kurwa chodzi? Daj mi to! - Krzyczy jak pięcioletnie dziecko. Odchodzę kawałek od niej drocząc się.
- No Igoooor! Daj mi to kurwa!
- Za buziaka ci dam - mówię. Cały dzień nie zbliżyłem się do niej. Czułem, że nie jest to dobry moment, ale ten jest wyjątkowy. Chce być blisko niej.
- Zgoda - mówi i cmoka mnie w policzek.
- Nie takiego - marudzę.
Wciskam jej patyczek między palce dłoni aby moje były wolne. Obejmuje delikatnie jej twarzyczkę i lączę nasz usta. Kurwa, tyle na to czekałem. Góruje w tym pocałunku, mój język co chwilę muska jej podniebienie. Nie opiera mi się. Smakuje słodką balonową gumą do życia.
- Trzymasz jeszcze tą watę, czy wypadła ci z wrażenia? - pytam widząc jej minę. Wygląda jakby naćpała się tym pocałunkiem.

Biorę ją za rękę i prowadzę w głąb atrakcji.








WAŻNE!
Kochani, od tej chwili to wy decydujecie kiedy pojawi się nowy rozdział!
Przy 100 odczytach pojawia się kolejna część.
Jak szybko to nastąpi jest zależne jedynie od was 😘😘😘

WRZASK | ReTo | 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz