1. December

1.2K 21 6
                                    

Zaczął się nowy miesiąc. Wraz z nim przyszło ochłodzenie. Na dworze było tylko 5 stopni. Jak na grudzień przystało, w Kanadzie już pojawiały się pierwsze przymrozki.

Mieszkając w Toronto w ten czas można znaleźć sobie różne dodatkowe zajęcia. W sklepach zaczyna roić się od świątecznych dekoracji. Od słodyczy po ozdoby choinkowe i same choinki. Lubię ten czas gdy wszystkie ulice, prywatne sklepiki i galerie handlowe zaczynają przystrajać swoje wnętrza, a na zewnątrz pojawiają się pierwsze drzewka.

W moim domu przywykliśmy do takiego zwyczaju, że ubieramy naszą duża choinkę w salonie tydzień przed samymi świętami. Ja osobiście uwielbiam przyozdabiać swój pokój w różnorodne lampeczki czy światełka. Moi rodzice twierdzą, że mam na tym punkcie obsesję.

Dziś wstałam o dziesiątej. Z okazji tego, że jest niedziela moja rodzina pozwoliła pospać mi dłużej.
Zeszłam na dół w piżamie kierując się do kuchni. Zastałam w niej już moich rodziców: Abby i Peter'a oraz moich dwóch przystojnych starszych braci:
Theo i Liama.

Theo był starszy od Liama o dwa lata. Liam ma 17 a Theo 19 lat. Ja za to byłam młodsza tylko o rok od mojego kochanego braciszka Liama. Nie mogę zapomnieć, że w kuchni znajdował się też mój najukochańszy piesek Bili.
Wchodząc do kuchni wszystkich wzrok został skierowany na mnie. Jakby nigdy nie widzieli człowieka w piżamie w jednorożce. Naglę odezwał się mój starszy brat

~Cofnęłaś się do przedszkola Molly?
I wtedy wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Zapytałam się co w tym takiego śmiesznego, że mam piżamę w jednorożce? Nagle wszyscy umilkli i odwrócili zwrok w inną strona aby nie spotkać się z moim.
~Masz w końcu 16 lat. Odezwał się po czasie i wszystkich oczy były skierowane na niego.
-Mam i co z tego. Ja ubieram piżamę w jednorożce a ty śpisz ze swoim misiem z dzieciństwa i jesteśmy kwita.

Skończyłam na tym, posłałam mu chytry uśmiech na co ten głupio go odwzajemnił. Kocham mu dogryzać tak jak on mi. Zrobiłam sobie płatki i usiadłam ze wszystkimi do stołu. Po śniadaniu ubrałam się. Założyłam niebieską spódniczkę i biały T-shirt.
Wychodząc z pokoju zauważyłam Liama, który na mnie spojrzał i zagwizdał.

~Ej Theo chodź tu szybko! Zobacz jak nasza mała siostrzyczka się ubrała. Już nie możesz wyśmiewać jej piżamki w jednorożce.
- Haha dzięki Liam.
~A gdzie się wybierasz? Powiedzieli jednocześnie.
-Idę się przejść z Bilim.
~Nas nie oszukasz! Jakaś randeczka co?
-Zaraz wracam rzekłam szybko.
Wróciłam do pokoju szybko przebrałam to co miałam na sobie, na bluzę z kapturem i czarne leginsy.

Wychodzę z pokoju mówiąc do nich : zmieniłam zdanie idę na lodowisko.
Ich mina była po prostu piękna.

Założyłam buty złapałam moja torbę i wyszłam z domu kierując się na lodowisko. Było około dwunastej więc spodziewałam się, że nie będzie dużo ludzi. Miałam rację. Wchodząc na lód nie było nikogo. Zaczęłam się rozgrzewać i powoli jeździć aby nadać sobie pewności. Nagle ktoś przyszedł. Po sylwetce i ubiorze poznałam, że to chłopak. Miał na sobie czarną bluzę i czarne spodnie. Po chwili znalazł się na lodzie. Podjechał do mnie. Gdy był ode mnie dosłownie trzy metry wiedziałam kim jest. To chłopak ze szkoły, z którą moja rywalizuję.

-Cześć!
~Hej!
-Mam wrażenie, że skądś się znamy?
~Moja szkoła rewalizuję z twoją.
-Miło cię poznać. Jestem John Harris
~Molly White

Podaliśmy sobie ręce. Po czym zaczęliśmy ze sobą rozmawiać jakbyśmy się już znali. Ćwiczyłam swój układ dodając do niego kolejne skoki krawędziowe i kopane. Przez jakiś czas jeździliśmy po lodzie, urządziliśmy nawet mały wyścig kto pierwszy przejedzie całe boisko lodowe. Wygrałam! Chłopak był bardzo miły. Nie był tak arogancki jak ci z mojej szkoły. To dziwne lecz naprawdę miło spędziłam ten czas.

DECEMBER CHRISTMAS LOVE//GRUDNIOWO ŚWIĄTECZNA MIŁOŚĆ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz