(☆)

1.8K 114 42
                                    

☆

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dlaczego to zrobił? On coś... do mnie czuje? Nie, nie, nie...  —  Pokręcił głową. Jest gejem, w dodatku zakochanym. Czy to możliwe, że kocha właśnie mnie?... Nie. To zdecydowanie nie-mo-żli-we.

Zamarł. Ktoś cichutko stukał w drewniany regał.

Jungkook podniósł się z podłogi. Tae usunął książki z szerokiej półki, by położyć na niej złożoną w pół niewielką karteczkę. Pełen zawahania Jeon podszedł do regału. Zabrał liścik, po czym przeczytał jego treść:

"Chcę wyjaśnić sytuację.
Będę czekał przed budynkiem.

P.S. nie musisz się martwić, nie pocałuję cię".

Napisanie tej krótkiej wiadomości, następnie przekazanie jej Jungkookowi kosztowało Taehyunga zbyt wiele niepotrzebnego stresu. Stojąc przed budynkiem, trząsł się nie tylko z zimna, ale także z powodu tremy. Bał się, że pogorszy sytuację jakimś beznadziejnym tekstem, który rzuci kompletnie bezmyślnie.

—  Dobra, Tae, weź się w garść  —  mruknął.

A jeśli nie przyjdzie?  —  pomyślał. Jeśli uciekł ze szkoły tylnym wyjściem?

Naraz ogarnęły go potworne wątpliwości. W pierwszej chwili chciał wrócić do szkoły, by sprawdzić, czy Jungkook jeszcze znajduje się w środku, ale szybko porzucił ten pomysł. Drzwi otworzyły się.

—  Jesteś  —  rzucił Tae, odpychając się od barierki. Wyjął dłonie z kieszeni, nie wiedział, co z nimi zrobić, dlatego schował je z powrotem.

—  Słucham, o co chodzi?  —  zapytał młodszy. Chciał uciec. Wiedział, że jedno spojrzenie w twarz Kima, a zawstydzi się jak mała dziewczynka. A pamięć podsunie mu wspomnienie najlepszego pocałunku, jaki Jungkook przeżył w swoim osiemnastoletnim życiu.

—  Jungkook, ja... Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Ja... Ja nie chciałem cię skrzywdzić.

—  Według mnie skrzywdziłeś całą naszą trójkę. Chociaż ciebie w ogóle mi nie żal  —  rzucił Jungkook, nie wiedzieć czemu, przecież wcale tak nie myślał.

—  Naszą tró... Kogo jeszcze masz na myśli?  —  zakłopotał się Tae.

—  Nie wiem. Nie mam pojęcia kim jest ta "urocza osoba ", w której się podkochujesz.

Zaczął padać deszcz, na który oboje nie zwrócili najmniejszej uwagi.

—  Chcesz wiedzieć?

Tak. Już jestem zazdrosny, teraz przynajmniej będę wiedział o kogo!

—  Nie, nie obchodzi mnie to. Skrzywdziłeś mnie, ją i przy okazji siebie, chociaż...  —  Wzruszył ramionami.  —  Może to cię kręci? Kochasz jednego, a całujesz drugiego. Jakie to uczucie?

Tae zaniemówił. Nie mógł uwierzyć, że JK niczego się nie domyśla.

—  Dobra, rozmowa skończona  —  rzucił Jungkook, gdy zaskoczony Tae wciąż milczał.

Chciał odejść, jednak Kim w porę go zatrzymał. Złapał za rękę, tak szybko i tak gwałtownie, aż z gardła młodszego uleciał cichy krzyk.

—  To ciebie kocham!  —  zawołał, zaciskając palce na ramionach Jungkooka.

Chłopak przestał oddychać.

—  Tylko ty i ja. Nie ma nikogo innego  —  zapewił Tae. Odetchnął, ujmując w dłonie piękną twarz Jungkooka.

Deszcz rozpadał się na dobre, co wcale nie przeszkodziło Tae pocałować Kooka, który bez wahania odwzajemnił gest.

Jimin byłby dumny  —  przemknęło młodszemu przez głowę, gdy obejmował zakochanego w nim Taehyunga.

{ a/n: wróciłam z rozdziałem po miesięcznej przerwie.
Kto się cieszy? Nikt? No dobra XD }

ꜰʀᴏᴍ ᴢᴇʀᴏ [🐰 ᴛᴀᴇᴋᴏᴏᴋ; ᴄʜᴀᴛ 🐯]  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz