『𝒚𝒐𝒐𝒏𝒎𝒊𝒏』
"@chimmy: Czekaj czekaj
@chimmy: To naprawdę ty?
@chimmy: Min Yoongi?
@chimmy: Idiota z których się przyjaźniłem a potem zostawił mnie i nie mogłem już z nikim w gimnazjum złapać już takiego dobrego kontaktu
@minswag: *wysłał zdjęc...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wszedłem szybkim krokiem do budynku lotniska i od razu skierowałem się w stronę bramek przylotów z Chicago. Czekałem na dziewczynę dobre trzydzieści minut, aż wreszcie zauważyłem jak szatynka wychodzi z korytarza prowadzącego wprost do samolotu.
Zerwałem się ze swojego miejsca i w mgnieniu oka znalazłem się przy Lee mocno ją obejmując.
- Jimin-ssi zaraz mnie udusisz. - powiedziała, a ja od razu poluzowałem uścisk aby dziewczyna mogła zaczerpnąć powietrza. - Ja rozumiem że się stęskniłeś ale nie musisz od razu mnie dusić.
- Po prostu się za tobą stęskniłem noona.
- Co ci mówiłam na temat honoryfikatów? - zapytała lekko oburzona Sunmi.
- Ahh no dobrze. - wziąłem głębszy oddech. - Stęskniłem się za tobą Sun.
- Od razu lepiej. - oznajmiła i ponownie się do mnie przytuliła.
- Mam cię zawieść do mieszkania czy idziemy do naszej kawiarenki? - zapytałem podekscytowany.
- Kawiarenka. - odpowiedziała i pociągnęła mnie w stronę wyjścia z lotniska, ciągnąc za sobą dość dużych rozmiarów walizkę.
Po dotarciu na miejsce, szybko wysiadłem z auta i podbiegłem do drzwi po stronie pasażera by otworzyć je Sunmi.
- Jaki się z ciebie dżentelmen zrobił. - zagwizdała cicho przy wysiadła z samochodu.
- Jestem taki tylko dla ciebie. - powiedziałem i uderzyłem biodrem w jej biodro.
Sunmi zaśmiała się uroczo na ten gest, a na mojej twarzy także mimowolnie pojawił się uśmiech, choć wiedziałem że za tym słodkim uśmieszkiem kryje się gorszy demon od samego szatana, który potrafił mnie podtapiać w morzu kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Busan, lecz i tak kochałem ją jak własną siostrę, której nigdy nie posiadałem.
Gdy tak przepychałem się z Lee nie zauważyłem że z wieżowca na przeciwko wyszedł mój przystojny partner.
- Dobra Sunmi chodźmy się obżerać ciastami bo na przeciwko pracuje Yoongi, a nie chce żeby zobaczył twoją brzydką mor- nie mogłem dokończyć, ponieważ z moich ust nagle wydobył się pisk gdy mój porąbany ukochany chwycił mnie w talii, przechylił w dół i mocno ucałował moje usta. - Powariowałeś, chcesz żebym na zawał padł przez ciebie? - krzyknąłem gdy odstawił mnie na miejsce.
- Nie, jeszcze nie. - odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem i objąłem mnie w talii od tyłu. - A kto to? - zapytał gdy dostrzegł Sunmi.
- Jestem Lee Sunmi, najlepsza i najpiękniejsza przyjaciółka twojego chłopca. - przedstawiła się i podała Yoongiemu dłoń.
- Już tak sobie nie schlebiaj. - po moim krótkim zdaniu prychnęła lekko.
- Mogę wiedzieć co tu robicie? - wtrącił się nadal przyklejony do moich pleców Min.
- Aktualnie mieliśmy iść nagromadzić dużo kalorii i obgadywać ciebie i jaki to jesteś dobry w łóżku. - powiedziała jak gdyby nigdy nic Sun.
- Nie słuchaj jej Yooni to wariatka. - obróciłem się do blondyna z mocno czerwonymi policzkami.
- Właśnie widzę.
- Wiele o tobie słyszałam Panie Min i muszę przyznać szczerze że wyprzystojniałeś od czasu gimnazjum. - oznajmiła. - Twoje bordowe brwi mnie po prostu zabijały.
- Proszę, nie wspominaj tych czasów. - powiedział zażenowany.
- Okej. - krzyknąłem nagle przerywając im ich bardzo interesującą wymianę zdań. - Kochanie wiesz że cię bardzo kocham, ale teraz chce spędzić trochę czasu z Sun, więc z łaski swojej załatw w tej kawiarni co miałeś załatwić i rusz ten swój seksowny zadek do pracy. - oznajmiłem i klepnąłem Mina w tyłek, na co lekko się zdenerwował ale na już nie zwróciłem na to uwagi. - A ty moja Panno właź tam i zamawiaj to co zawsze.
- Sie robi szefie. - zasalutowała i weszła do kawiarni.
- Wowo od kiedy z ciebie taki dyktator? - zapytał zdziwiony.
- Od kiedy się z tobą zadaje. - pocałowałem go lekko w usta i wbiegłam do kawiarni, szybko przysiadając się do Sunmi.
Po rozmowie o tym jaki to Min jest zajebisty w łóżku oraz o tym jak to życie miłosne Sunmi nie istnieje, wyszliśmy najedzeni z kawiarni, ponownie tego dnia wsiedliśmy do mojego auta.
- No to teraz gdzie mam księżniczkę zawieść? - spytałem.
- Najlepiej do Taehyunga i kupimy po drodze parę butelek wina jak za starych dobrych czasów. - odpowiedziała.
Przytaknąłem na jej odpowiedź i uśmiechnąłem się pod nosem.
Wiem że nasze picie raczej nie skończy się dobrze.
Nie sprawdzone bo mi się nie chciało.
edit 07.07.2021: teraz sprawdzałam bo mi sie chcialo