Pierwsze spotkanie

11.8K 364 0
                                    

Holly
Moja przyjaciółka oprowadziła mnie po obiekcie, pokazała jak dojść do trybun, ringu, pomieszczeń socjalnych i wytłumaczyła jaki sprzęt leży w której szafce. Było godzinę przed rozpoczęciem walk, zawodnicy przygotowywali się w szatni, ochrona zaczęła wpuszczać ludzi, za trzydzieści minut wszyscy mieli być na stanowiskach. Nasz pokój miał jedną ścianę szklaną, mieliśmy widok na trybuny i ring. W obiekcie były jeszcze dwa takie pomieszczenia ale do tego mieliśmy dostęp tylko my. Na dole był tłum ludzi i nadal wpuszczano następnych. W końcu w krótkofalówkach usłyszeliśmy że zaczynamy. Mnie i Brook przydzielili do zawodników i obsługi, ponieważ byłam nowa. Wyjęłam telefon, żadnych nieodebranych połączeń, żadnych SMS. Leo miał pisać w razie gdyby coś się działo.
                                ***
- Jak ci się podoba?- moja przyjaciółka przyniosła dla nas kawę.
- Na razie jest dobrze.- wyjrzałam za szybę, kończyła się trzecia walka. To było strasznie brutalne. 
- Poczekaj jeszcze trochę, to ma rozgrzać publiczność. Potem trzeba będzie sprawdzić każdego zawodnika, głównie obtarcia i badanie neurologiczne. Rzadko, ale się zdarza szycie, unieruchamianie złamań i zwichnięć.- mówiła podekscytowana, już zapomniałam jak to jest. W przychodni najcięższymi przypadkami byli cukrzycy i nadciśnieniowcy którzy nie przestrzegali zaleceń lekarza. Przychodzili dopiero gdy ich stan stawał się poważny.
- Przyzwyczaiłam się do spokoju, to będzie zdrowa odmiana.- mam tremę, nie wierzę, cztery lata doświadczenia i dopadł mnie stres. Zerknęłam na telefon, nadal nic.
                               ***
Kiedy zobaczyłam dno mojego kubka, ruszyłam z Brook do pomieszczenia zabiegowego które znajdowało się obok szatni. Przejrzałam jeszcze raz zawartość szafki i wyjęłam na stolik to co uważałam że się przyda. Z krótkofalówek dostałyśmy informacje że ochrona prowadzi obu.
- Czemu idą z ochroną?- spytałam zdziwiona, przecież znają obiekt.
- Na wypadek gdyby jeszcze nie skończyli.- aha
Po tych słowach dwóch wielkich facetów w czarnych strojach wprowadziło dwóch wielkich facetów w samych spodenkach. Zawodnik który usiadł na mojej leżance nie miał  obrażeń, głowa też była w porządku. Drugi chłopak też był cały i mimo siniaków tryskał humorem.
- Nadal jesteś zajęta?- spytał z wzrokiem utkwionym w jej biuście.
- Tak, nic się nie zmieniło.- zachichotała.
- Szkoda- wstał i puścił mi oczko, a potem wyszedł do szatni.
- O co chodzi?
- Zadaje to samo pytanie zawsze gdy przychodzi. Taki śmieszek. Jest nieszkodliwy. Założę się że następnym razem pójdzie do ciebie.
Miałam nadzieję że nie, jeszcze przez parę lat mam w planie unikać facetów. Nawet nie chodzi o to że po ostatnim związku zostałam samotną matką, ale do tej pory nie mogę sobie wybaczyć że tak się dałam omamić.
- Myślisz o nim?- głos mojej przyjaciółki przedarł się przez moje myśli. Przytaknęłam- Opowiesz mi kiedyś o tym?- nie.
- Może kiedyś- skłamałam. Podświetliłam ekran, żadnych powiadomień.
- Zostało parę walk, skończymy zanim się obejrzysz.- próbowała mnie pocieszyć. Dalej siedziałyśmy w ciszy czekając na następnych zawodników. Kilkadziesiąt minut później przyszła następna dwójka. Czuć było napięcie między nimi, ochrona została do końca.
- W porządku- nie zdążyłam skończyć a on był już za drzwiami, trzasnął nimi. Jego przeciwnik siedział dziwnie zadowolony.
- Dzięki- wstał z leżanki.
- Nie skończyłam.- krzyknęła za nim, ale nawet się nie obejrzał.- Narwaniec- burknęła pod nosem. Zgodziłam się z nią.
- Jeszcze po trzech na głowę i koniec.- powiedziała zadowolona.
                              ***
Czekaliśmy już na ostatnich zawodników, oczy mi się kleiły pomimo trzech wypitych kaw. W krótkofalówkach usłyszałyśmy że idą do nas ostatni zawodnicy. Powtórzył się ten sam schemat co wcześniej. Ciężko było mi powiedzieć czy mężczyzna ma jakieś siniaki, od pasa w górę był pokryty tatuażami. Nie miał ran, zajrzałam mu w oczy. Sięgnęłam po latarkę żeby sprawdzić reakcje źrenic.
- Jesteś nowa, nie widziałem cię wcześniej, zapamiętał bym.- powiedział, przejechał wzrokiem po mnie. Uśmiechnął się, był piękny gdy to robił.
- Tak- odpowiedziałam chłodno, chociaż on stwierdził fakt nie spytał. Biła od niego pewność siebie. Drzwi się otworzyły i do środka wpadł jakiś mężczyzna.
- Zmądrzałeś- powiedział.
- Mike mnie zmusił, zrobił mi pogadankę,- Wrócił do mnie wzrokiem.- ale nie żałuję że przyszedłem.
- Czekamy przed wejściem- powiedział i wyszedł.
- Co robisz po pracy?- spytał siedzący przede mną zawodnik.
- Może Pan spojrzeć w górę?- zostało ostatnie badanie i będę mogła wyjść. Utkwił wzrok w moich biodrach, robiąc mi na przekór.
- Ja spytałem pierwszy.- jego przeciwnik już wyszedł, a moja przyjaciółka zaczęła sprzątać po sobie.
- Idę spać, na mnie ktoś czeka w łóżku.- Informacja o dziecku działała bardziej odpychająco niż o kile. Spojrzał na moją prawą dłoń. Zadzwonił telefon mojej przyjaciółki i wyszła.
- Uwierz jestem w łóżku lepszy niż on.
- Ona- poprawiłam go- Moja córka czeka na mnie w łóżku.- zaśmiał się ale w końcu podniósł wzrok.
- Myślisz że tak mnie zniechęcisz? Mogłaś wymyślić coś innego.- szybko sprawdziłam obie źrenice.
- Wszystko w porządku.- zrobiłam krok w kierunku stolika, gdy poczułam dłoń na moim nadgarstku.
- Mała daj się zaprosić.- wstał, był głowę ode mnie wyższy.
- Nie, dziękuję.- wyszarpałam nadgarstek. Raczej go to nie ucieszyło. 
- Dlaczego nie?
- Bo nie skłamałam.- krzyknęłam  zdenerwowana. Chyba go zamurowało, skorzystałam z okazji i uciekłam. Po kilkunastu metrach wpadłam na Brook.
- Co się stało?
- Nic, po prostu chce jechać do domu.

Pragnę ją!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz