Zaufanie cz.1

8.7K 291 2
                                    

Holly
Powoli dochodziła północ, leżałam w ciemnym pokoju koło córki i nie mogłam zasnąć. W kółko powtarzałam sobie jego słowa. Z korytarza doszedł do mnie dźwięk kroków, poszedł na dół. Czyli nie tylko ja miałam problem ze snem. Postanowiłam skorzystać z okazji i zabrać swoją komórkę z sypialni. Leżała na komodzie, czerwona dioda informowała o słabej baterii. Rozejrzałam się za swoją ładowarką, ale nigdzie jej nie było. No tak ostatnio jej używałam w salonie, teraz tam nie pójdę, ale mogę wziąć jego. Odsunęłam szufladę szafki nocnej po prawej stronie łóżka. Na wierzchu leżała kartka z dziecięcymi rysunkami. Z początku nie połączyłam faktów, ale potem do mnie dotarło. Usiadłam na brzegu materaca. Dobry nastrój Tary, to że wyszedł godzinę za wcześnie, poszedł na przedstawienie, nawet ja zapomniałam że to dzisiaj. Nie prosiłam go o to, a jednak poszedł. Jak się w ogóle dowiedział?
- Cieszyłem się nią całe dziewięć godzin.- Wzdrygnęłam się, nie zauważyłam jak wrócił. W prawej ręce miał kubek z parującą cieczą, po paru sekundach dotarł do mnie aromat kawy. Był ubrany tylko w bokserki, opierał się plecami o ścianę koło drzwi. Wyglądał naprawdę dobrze, aż ściskało mnie w dołku. Wytrzymałam pięć lat bez seksu, a teraz mam problem po dwóch tygodniach. Chociaż nawet nie ma porównania między nimi. Kurwa o czym ja myślę? Miałam na chłodno ocenić czy mu zaufać a nie rozmyślać jak dobrze mi z nim w łóżku. Chyba zauważył jak na niego patrzę ale zanim zdążył zrobić krok w moim kierunku wstałam i przeniosłam wzrok na jego piwne oczy.
- Powinnam iść.
- Powinnaś spać w naszej sypialni- wyraz jego twarzy dodał "ze mną". Upił łyk kawy, żeby wyjść musiałam przejść tuż obok niego.- Jest jakiś konkretny powód że mnie olewasz?
- Nie olewam cię, jest mi z tobą cholernie dobrze ale wiem że kiedyś to się skończy.- więc łatwiej będzie teraz to przerwać- I co ja jej powiem?
- Nic, mam z nią umowę- upił łyk napoju.
- Co?
- W dniu w którym poprosiła mnie żebym poszedł na przedstawienie, chociaż jako wujek, zawarliśmy umowę.- Z jednej strony chciałam wyciągnąć od niego każdą najdrobniejszą informacje, z drugiej nieswojo się tu czułam po dzisiejszym wieczorze.
- Jaką?- stanęłam naprzeciw niego.
- Że nieważne co się stanie między nami, zawsze będę jej ojcem a ona moją córką.- coś we mnie pękło, poczułam łzy pod powiekami- Więc możesz minie zostawić, znaleźć sobie innego- na końcówce załamał mu się głos, zabrał mi laurkę z dłoni, nie byłam świadoma że wciąż ją trzymam. Pokazał mi pierwszą stronę z krzywym napisem różową i fioletową kredką.- Ale ona już na zawsze będzie moim dzieckiem.
To zdanie pozbawiło mnie wszystkich argumentów, próbowałam wychwycić ksztyne fałszu w jego głosie, ale był szczery. Przez ostatnie godziny układałam scenariusze jak bym jej wytłumaczyła jego odejście. Tylko że Tara nigdy go nie straci. My się rozstaniemy i to cholernie zaboli ale moja córka będzie bezpieczna. Przeszedł koło mnie, odstawił kubek na szafkę nocną i położył się na łóżku. Lekki namiot rysował się na jego kroczu. Cofnęłam się dwa kroki, odłożyłam ładowarkę i telefon. Powoli zamknęłam drzwi, widząc to usiadł. Idąc w jego kierunku pozbyłam się koszulki i spodenek.
- Co robisz?- Zapytał zaniepokojony, nie takiej reakcji się spodziewałam.
- Mam zamiar cię przeprosić za złą ocenę.- Rozpięłam stanik i się go pozbyłam. Usiadłam na jego kroczu okrakiem, twardy penis wbijał mi się w kobiecość. Jednym szybkim ruchem przekręcił nas, byłam uwięziona pod nim.
- Nie chce przeprosin, chce deklaracje.
- Jaką?
- Że za mnie wyjdziesz, przestaniesz próbować mnie chronić przed zobowiązaniami i nigdy więcej nie zaprzeczysz że ta cipka jest moja-  otarł się o nią fiutem a ja jęknęłam.- Obiecaj.
- Obiecuje.
- Nie ptaszyno, musisz to powiedzieć, pełnym zdaniem.
- Tom- wyjęczałam.
- Dobrze zaczęłaś, kontynuuj.- Gdy usłyszał kolejny jęk przestał mnie pieścić.
- Obiecuje że za ciebie wyjdę i przestanę udawać że wiem co jest dla ciebie dobre.- powiedziałam na jednym oddechu.
- I?
- Ta cipka jest tylko twoja.- czułam że spłonęłam rumieńcem zszedł ze mnie, położył się obok na boku.
- Dlaczego myślałaś że jestem takim nie odpowiedzialnym fiutem?- chciałam zaprotestować żeby wrócił na mnie, ale te słowa podziałały jak kubeł zimnej wody. Przekręciłam się na bok żeby na niego patrzeć.
- Posłuchałam rozumu a nie serca, z góry założyłam że zachowasz się tak samo jak on.- Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
- Nigdy- pocałował czubek mojej głowy.- Nadal jestem zły.
- Co zrobić żebyś przestał?
- Możemy jutro pojechać po wszystkie twoje rzeczy.- na to mogłam się zgodzić.
- Dobrze, ale z następnymi krokami się wstrzymajmy.
Tom
Nie takiego zakończenia tej nocy się spodziewałem. Zaskoczyło mnie że moja więź z jej córką tak ją uspokoi. Była dobrą mamą, ale jeszcze parę takich akcji i osiwieje.
- O czym myślisz?- sądziłem że śpi.
- O tobie.
- Aż tak źle?- próbowała rozluźnić atmosferę.
- Możemy poczekać z następnym krokiem, ale nie za długo.
- Dobrze- zachichotała i mocniej się wtuliła.

Pragnę ją!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz