Tara

11.2K 371 9
                                    

Tom
Przekręcałem się z boku na bok, nie mogłem zasnąć i nie dlatego że leżałem na fotelu na którym się ledwie mieściłem, ale pierwszy raz od lat spałem poza domem. Usłyszałem kroki na korytarzu, podłoga lekko skrzypiała. Wstałem powoli żeby nie obudzić pary na kanapie. Poszedłem do kuchni gdzie paliła się lampka na stole. Na jednym z krzeseł siedziała Holly i mieszała zawartość kubka. Podniosła wzrok gdy przekroczyłem próg pomieszczenia. Przejechała po mnie wzrokiem, miałem na sobie tylko szare dresowe spodnie.
- Nie chciałam cię obudzić- usiadłem naprzeciwko.
- Nie obudziłaś- zachichotała.
- Nie zmieściłeś się w fotelu? Przepraszam oddała bym ci łóżko, ale bałam się że już nie zaśnie.- mówiła uśmiechnięta, chyba zszedł z niej stres.- Co ci zrobić do picia?
- Kawę- przytaknęła i wstała.
Chwilę krzątała się po kuchni szykując picie dla mnie. Wróciła z dużym kubkiem i postawiła go przede mną. Zauważyłem siniaka na jej ramieniu, zacisnąłem zęby.
- Co on ci zrobił?- spięła się na moje pytanie- Wczoraj- uściśliłem, na pewno mi nie opowie o swojej przeszłości- Mało brakło a skończył by na oddziale ratunkowym.
- Nie wiem dlaczego tak na niego zareagowałam. Ta sytuacja powtórzyła się już drugi raz. Umiem sobie radzić- wiem ptaszyno, siedziałem cicho, nie chciałem jej przerywać- Kompletnie mnie przy nim paraliżuje, gdybyś nie przyszedł, nie pomógł mi...- głos jej zadrżał a w oczach pojawiły się łzy. Złapałem ją za dłoń.
- Jesteś bezpieczna- ze mną dodałem w myślach.
Na zewnątrz zaczynał się wschód słońca, nie pamiętam kiedy ostatnio byłem o tej godzinie na nogach. Rozmawialiśmy o pierdołach, żadne z nas nie chciało poruszyć tematu przeszłości. Po szóstej wstała i uparła się żeby zrobić nam śniadanie. Stanąłem obok kuchenki żeby móc nadal wypytywać ją o bzdury. A ona lekko się uśmiechała i odpowiadała zazwyczaj krótko. Z korytarza doszedł dźwięk małych stópek, Brook się spięła i na sekundę na mnie spojrzała. Do pomieszczenia wpadła w niebieskiej piżamie na boso mała dziewczynka. Najpierw niepewnie na mnie spojrzała, nie spodziewała się kogoś obcego, ale rozluźniła się widząc uśmiechniętą mamę.
- Cześć skarbie- wyciągnęła ręce do córki, a ta podbiegła i się przytuliła.
- Cześć mamusiu- powiedziała po czym się odsunęła i wróciła do mnie wzrokiem.
- Jak się nazywasz?- nie spodziewałem się że będzie chciała ze mną rozmawiać.
- Tom, a ty?- ukucnąłem żeby nie musiała zadzierać główki do góry.
- Tara, co to?- wskazała małym palcem na moją klatkę piersiową.
- Tatuaże- oglądała je przez chwilę w skupieniu, stała ode mnie o krok, ale najwyraźniej nie robiłem na niej wrażenia.
- Mogę dotknąć?- spytała.
- To niegrzeczne- zganiła ją matka.
- Tak możesz- powiedziałem i wyciągnąłem do niej lewe ramię żeby nie musiała podchodzić. Ale ona zmniejszyła dzielącą nas odległość do dziesięciu centymetrów i dotknęła lwa na mojej szyi.
- Mama ma tylko jeden i nie jest taki ładny- powiedziała. Spojrzałem na kobietę obok, która zdążyła już wstawić mleko na gaz i uszykować miseczkę dla dziecka. Nie widziałem u niej żadnego, a dobrze się przyglądałem. Zabrała rękę z mojej szyi i przejechała nią po ramieniu.- Wszystkie są ładne- wróciłem do niej wzrokiem i się uśmiechnąłem.- Jesteś moim nowym wujkiem?- spytała, nie wiedziałem co odpowiedzieć. Chciałem się trochę wkupić w jej łaski.- mam tylko jednego.- dodała.
- Tak, jestem.
- Masz śniadanie na stole- spojrzeliśmy tam, patrzyła na mnie nie zadowolona, ale musiałem wykorzystać tą sytuacje. Usiadłem a malutka wskoczyła na krzesło obok mnie, mimo że tu nie stała jej miseczka.
- W co się lubisz bawić?- spytała przesuwając sobie jedzenie. Za młoda jesteś na szczerą odpowiedź.
- Lubię się huśtać, a ty?
- Ja też, ale mama powiedziała że tu ich nie ma. Gdzie ty się bujasz?
- Na moim podwórku.- poczułem mocne kopnięcie pod stołem, to było nie fer, ale czyste zagrywki już mi się skończyły. Sory ptaszyno.
- Będziesz miała huśtawki jak pójdziesz do przedszkola.- powiedziała pocieszające.
- Ale to strasznie długo- marudziła
- Możesz skorzystać z mojej- zaproponowałem i natychmiast poczułem kopnięcie w to samo miejsce.- A w co lubisz się bawić w domu?- Zmieniłem temat ale miałem przeczucie że nie długo zobaczę je u siebie.
- Lalkami i misiami, a mama czyta mi bajki. Lubi czytać a ty?
- Daj mu zjeść- znów ją skarciła.
- Pokarze ci moją ulubioną- powiedziała zupełnie ignorując słowa mamy. Pobiegła do pokoju w którym nie byłem ale przez uchylone drzwi widać było łóżko.
- Co ty kurwa robisz?- spytała cicho, wkurzyłem ją.
- Nie jestem Michaelem, podobam ci się, nic ci nie zrobiłem. Więc przestań udawać że jest inaczej.
- Czemu myślisz że mi się podobasz?
- Oddałaś pocałunek- zaczerwieniła się.
- Może to on mi się podobał nie ty.
- A patrzysz tak na mnie ponieważ podobają ci się moje ubrania.- zakpiłem. Już miała mi coś odpowiedzieć, ale dziewczynka do nas wróciła. Wdrapała się na swoje poprzednie miejsce i położyła książkę na stole.
- Wesołe zwierzątka na farmie- przeczytałem.
- Mam jeszcze taką o leśnych i wodnych i górskich. O księżniczkach też mam, ale wolę te.- powiedziała przewracając strony.- Masz jakieś zwierzątka?- złapałem nogę Brook zanim zdążyła mnie kopnąć.
- Nie, ale wiem kto ma. Przynieś tą o leśnych zwierzętach to ci pokarze jakie.- pobiegła po nią.
- Przestań
- Boisz się że ona mnie polubi czy ty?

Pragnę ją!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz