Holly
Napisałam do mojego chłopaka że będę w domu godzinę później. Nie chciałam go okłamywać więc pominęłam wyjaśnienie dlaczego. Trochę mi to ciążyło ale przecież byłam mu wierna. Rob jest przystojny, tylko że nie działał na mnie w ten sposób. Nieznany numer pojawił się na wyświetlaczu mojej komórki. Odebrałam niepewnie, bałam się że to Michael.
- Holly Roy?
- Tak, kto mówi?- skądś kojarzyłam ten głos.
- Connor, odpowiadam za grafiki pracowników. Mamy problem z obstawą gal dlatego obdzwaniam wszystkich którzy z nami współpracowali. Mogę na ciebie liczyć?
- Tak- to będzie długa noc, mój facet się wkurzy- mogę wziąć noce gdy Tom jest w pracy.
- Okej, chwila, już sprawdzam- usłyszałam szelest kartek po drugiej stronie.- On jest wpisany na cztery weekendy pod rząd, pasuje ci to?
- Tak, pewnie.- w wirze pracy przynajmniej nie będę myśleć o rozprawie, zastrzyk gotówki też się przyda.
- Super, do zobaczenia.- pożegnał się i rozłączył gdy odpowiedziałam tym samym.
Po obiedzie przyszło jeszcze pięcioro pacjentów. Lekarz zlecił wykonanie badań więc miałam zajętą głowę. Skończyłam dokumentację medyczną, spojrzałam na ekran telefonu była 15:52. Schowałam papiery do szafki i poszłam do socjalnego się przebrać.
- Gotowa?- Mój kolega wpadł gdy wiązałam buty.
- Tak, możemy jechać.
- Kawiarenka jest z trzysta metrów stąd.- poprawia mnie.
Poszliśmy piechotą, słońce mocno grzało. Rozglądałam się po okolicy, było cicho i spokojnie. Wzdłuż drogi rosły drzewa, pas trawy oddzielał ją od chodnika. Coraz bardziej podobały mi się przedmieścia. Po drodze rozmawialiśmy o pacjentach, pracy i domu. Wybieramy stolik i zamawiamy kawę z ciastkiem. Atmosfera się psuje gdy pyta o wydarzenia sprzed dwóch tygodni. Mówię mu o pobiciu i że to mój były ale nie zdradzam więcej szczegółów. Ta historia jest za bardzo popieprzona. Samo przypominanie jej sobie przyprawia mnie o mdłości. Chyba zauważa zmianę we mnie bo zaczyna mówić o pacjentce którą mieli pod moją nieobecność. Twierdzi że była taka jak ja, a potem rzuca parę komplementów. Miło było słuchać o tym co mnie ominęło, zwłaszcza fragmentów że pacjent wymiotował. Niestety wiedziałam że jeżeli przekroczę godzinę to Tom przyjedzie, a chce z nim pogadać w domu. Płacimy i wracamy na parking, po drodze droczy się ze mną że mój następny pacjent się zesra na rzadko i nigdy tego nie wywietrzę. Gdy jestem w aucie sprawdzam telefon, zdążę dojechać do domu.
Tom
Leżałem z małą na kocu rozłożonym na trawniku. Ona kolorowała małą syrenkę a ja piąty raz, dzisiaj, czytałem książeczkę o leśnych zwierzątkach. Co parę minut zerkałem na godzinę, nie wiem co ją zatrzymało, miałem wrażenie że nie praca. Dotarł do nas warkot silnika, ale Tara była zbyt pochłonięta malowaniem żeby na niego zareagować. A ja za bardzo wkurzony. Przeszła przez szklane drzwi i ruszyła do nas. Córka dostała parę całusów w policzek, a ja jeden w usta.
- Co cię zatrzymało?- uciekła ode mnie wzrokiem.
- Opowiem ci wieczorem.- wróciła do domu a dziewczynka poszła za nią. Zakłada że się wkurzę dlatego chcę to załatwić jak mała będzie spała. Rozkładam się wygodnie na kocu i zamykam oczy. Obiecuję sobie że nie będę się na zapas denerwować. Najpierw mi powie o co chodzi a potem pozwolę by skoczyło mi ciśnienie. Czuję jak coś zimnego dotyka moje ramię. Wzdrygam się, robię zamach ręką, lekko szturcham coś miękkiego. Na szczęście zdążyła zabrać szklankę i sok się na mnie nie wylał. Moja dłoń wylądowała na pluszaki.
- Przepraszam, nie myślałam że tak zareagujesz. Dla ciebie.
- Chyba się zdrzemnąłem.- mówię rozglądając się, podnoszę telefon, na ekranie wyświetla się siedemnasta.- Powiesz mi co się dzisiaj stało?
- Pewnie, po kolacji, to nic złego. Wiesz co sobie pomyślałam?- zmienia temat, taaaaa "nic złego".
- Co?
- Po rozprawie możemy jechać na wakacje. Przyda się nam odskocznia od codzienności.- mówi jeżdżąc palcami po moim brzuchu.
- Z takimi pomysłami możesz do mnie przychodzić codziennie.
Holly
Chciałam mu poprawić humor zanim powiem o pracy i Robie. Chyba się udało bo chodzi mniej spięty. Niestety ja nadal stresuje się jak w noc gdy oznajmiłam mu o wyprowadzce. Nie mogę siedzieć do rana w łazience. Podchodzę do niego i siadam okrakiem na podbrzuszu. Wzdycha i masuje moje uda.
- Mów ptaszyno.- streszczam mu wszystko co się dzisiaj stało.- Nie wkurzę się o spotkanie z tym facetem, bo wie co mogę mu zrobić. Ale praca przy walkach? Po co ci to?
- Kto ci pomoże jak za mocno oberwiesz?- nie daje mu dojść do słowa- Myślisz że zasnę martwiąc się o ciebie i o proces? Zrobię sobie pracowity miesiąc, żeby zająć głowę, a potem wakacje.
- A nie możesz zamiast tego czytać książki? Przecież to lubisz i to bezpieczniejsze.- I nie zadziała do cholery.
- Nigdy nic mi się nie stało.
- Nie, po prostu nie.- jest nie ugięty, do czasu.
CZYTASZ
Pragnę ją!
Romance"- Zalicz mnie i miejmy to z głowy. Ty tego chcesz i ja też.- zacisnąłem dłonie na jej udach, syknęła i próbowała je odepchnąć, ale na marne. - Ale ja nie chcę wziąć kawałka ciebie tylko całą. Więc może przestaniesz się bać i mi na to pozwolisz?" Wu...