Holly
Po pracy zadzwoniłam do narzeczonego że muszę zostać dwie godziny dłużej w przychodni. Zaparkowałam przed kawiarnią punktualnie wpół do siedemnastej. Za oknem widziałam ich siedzących przy stoliku, rozejrzałam się ale nie zobaczyłam nic niepokojącego. Przez Toma mam paranoję, zamknęłam samochód i poszłam do nich dołączyć. Wyprostowali się gdy mnie zauważyli.
- Cześć- powiedziałam niepewnie, zajęłam jedno z dwóch wolnych miejsc. Odpowiedzieli mi tym samym.- Czemu chcieliście się spotkać?- Nie miałam czasu na podchody.
- Mamy nadzieję... Chcielibyśmy się pogodzić. Poprosić żebyś nam wybaczyła że ci nie wierzyliśmy.- Ona patrzyła mi w oczy a on bawił się łyżeczką. Udałam że tego nie widzę.
- To mam wam wybaczyć?- Zirytowałam się, to było ich najmniejsze przewinienie.- A nie to że gdy byłam nastolatką wyrzuciliście mnie z domu z dzieckiem w drodze?
- A dała byś radę?- spytał sarkastycznie ojciec.
- Za to też cię przepraszamy i wiemy że to było niewybaczalne z naszej strony- dodała ugodowo matka i spiorunowała go wzrokiem. Może rozmowa w ich domu nie była takim złym pomysłem, bo zaraz nerwy mi puszczą. Skoro tylko ona chciała się pogodzić to po cholerę go brała.
- Dzień dobry, co Pani podać?
- Dzień dobry, poproszę kawę rozpuszczalną, czarną bez cukru.
- Zaraz przyniosę.
- Wybaczę wam i co dalej? Mamy udawać że nic się nie stało?- Spytałam gdy kelner odszedł zrealizować zamówienie.
- Nie, ale chcielibyśmy odzyskać dziecko i poznać wnuczkę. Widzieliśmy ją tylko raz, a twój chłopak zabronił nam się do niej zbliżyć.
- Mój narzeczony- poprawiłam ją, przeszło mi przez myśl że będą chcieli ją poznać.- Musiała bym to przemyśleć, powiedziałam jej że nie ma dziadków.
- Rozumiemy, nie tylko my chcemy ją poznać.- To się kurwa nie dzieje naprawdę.
- On się nigdy do niej nie zbliży.- Odparłam wkurzona, chyba zwariowała.
- Miałam na myśli jego rodziców, Katerina była zdruzgotana po procesie. Nie sądziła... nikt z nas nie sądził że on był zdolny do takich rzeczy. A teraz kobieta jeszcze straci następnego wnuka. Nie wiem jak sobie z tym poradzi.
- Co?- Michaelowi życzyłam wszystkiego co najgorsze. Jego matki i dziewczyny było mi szkoda. Pamiętam ją jako sztywną i oficjalną ale miłą. Ta dziewczyna może była naiwna ale wyglądała na dobrego człowieka.
- Zerwała z nim, dziś ma przyjechać po swoje rzeczy. Podobno poznała kogoś innego, ale to jego słowa, więc...
- Taaa, raczej kłamie.- Dokończyłam za nią.- Szkoda mi jej, pewnie zrozumiała z jakim potworem żyje.- Kelner przyniósł moją kawę, spojrzałam na zegarek, mam jeszcze czas.
- To możemy liczyć na spotkanie z wami?- Spuściła wzrok na dłonie.
- Nie wiem, nawet nie powiedziałam Tomowi że się z wami dzisiaj widzę.
- Był temu przeciwny?- Spytał oburzony. Martwiłam się że mój narzeczony mógłby go uderzyć, a zaraz sama to zrobię.
- Dziwisz się? Po tym co żeście zrobili w szpitalu, gdy wasz pupil połamał mi żebra.- Sykłam wkurzona, nie zrobię sceny w publicznym miejscu.
- Nie wiedzieliśmy że to on.- Podniósł ton, parę osób się na nas obejrzało.
- Nie wierzyliście że to on- poprawiłam go.
- Przestań- zbeształa go. Zaplótł ramiona na piersi obrażony, nigdy nie dojrzeje.
- Nie mówię nie, ale jeśli macie ją poznać to najpierw musicie nas przekonać że się zmieniliście. Nigdy nie zapomnę tego co musiałam przez was przejść, za to dla dobra mojego dziecka mogę przymknąć oko na przeszłość. Dostajecie jedną szansę, jeśli spieprzycie to nigdy więcej jej nie zobaczycie.
- Dobrze- powiedziała matka, przez całą moją wypowiedź miała spuszczony wzrok. Mogłam uwierzyć że zmieniła się przez te lata. Za to ojciec patrzył zdenerwowany jakbym rzucała mu obelgi w twarz.
- Muszę już iść, zadzwonię gdy namówię Toma na spotkanie z wami.- Wszyscy żeśmy się podnieśli, ja zapłaciłam za siebie, ojciec za nich. Bez pożegnania poszedł do samochodu.
- Do zobaczenia- powiedziała i podążyła za nim.
- Do zobaczenia- powiedziałam, odwróciła się do mnie z lekkim uśmiechem, potem przyśpieszyła kroku żeby go dogonić.
Tom
O piętnastej wpadł do mnie Mike, usiedliśmy na tarasie obserwując małą.
- Co się stało, że masz zamiar śledzić swoją dziewczynę?- Spytałam skupiając wzrok na mojej twarzy. Dobrze mnie znał, wiedział kiedy kłamię.
- Narzeczoną- chciałem odwrócić jego uwagę.
- Gratuluję bracie, więc czym sobie na to zasłużyła?- Nie dał się rozproszyć.
- Spotka się z rodzicami po pracy.
- Po tym co zrobili?- przytaknąłem-Byłem na rozprawie i poznałem urywek z jej życia. Ja bym czegoś takiego nie wybaczył.
- Uwierz że to co słyszałeś to ułamek piekła jakie jej zgotowali.
- Okej, ale czemu zamiast jechać z nią, jedziesz za nią?
- Powiedziała mi że chcą się z nią spotkać. O tym że się zgodziła dowiedziałem się z jej komórki. Chyba sądzi że przywalę jej ojcu jeśli nie będzie umiał się zachować.
- Ma rację?- Nie wiem czy to było pytanie czy stwierdzenie ale odpowiedziałem.
- W stu procentach.
Chwilę posiedzieliśmy w milczeniu, gdy Tara zauważyła kto do nas dołączył od razu przybiegła się przywitać. Mój przyjaciel opowiadał jej śmieszne historyjki a ona chichotała.
- Tara- zwróciłem jej uwagę na siebie.- Pamiętasz jak mieliśmy ostatnio tajemnice przed mamą żeby zrobić jej niespodziankę?
- Tak, pamiętam, bardzo się ucieszyła.
- Dzisiaj musisz zostać na chwilę z Chrisem i wujkiem Mikem, wrócę najszybciej jak będę mógł. Mama na razie nie może się dowiedzieć. Dobrze?
- Dobrze tatusiu.- Uwielbiam gdy mnie nim nazywa. Zadzwonił telefon, na wyświetlaczu pojawiło się słowo narzeczona. Zmieniłem nazwę gdy przyjęła oświadczyny.
- Hej ptaszyno.
- Hej kochanie, słuchaj, przez to ile mamy ostatnio pacjentów muszę zostać dwie godziny dłużej w pracy. Spróbuje się wyrobić wcześniej, ale nie mogę nic obiecać.
- Dobrze, będę czekać.
- Jesteś super, kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.
Wziąłem klucze od samochodu i poszedłem, w drzwiach minąłem się z bratem. Miał wyczucie czasu, przełożył swoją zmianę na osiemnastą, mam nadzieję że się wyrobię. Na drodze był mały ruch, po kilku minutach byłem pod lokalem. Miał duże okna przez które wszystko było widać. Zaparkowałem tak by mieć widok na całe pomieszczenie. Nie muszę nawet wychodzić z auta. Moje kochanie szło chodnikiem w stronę rodziców, wyglądała na zestresowaną.
CZYTASZ
Pragnę ją!
Romansa"- Zalicz mnie i miejmy to z głowy. Ty tego chcesz i ja też.- zacisnąłem dłonie na jej udach, syknęła i próbowała je odepchnąć, ale na marne. - Ale ja nie chcę wziąć kawałka ciebie tylko całą. Więc może przestaniesz się bać i mi na to pozwolisz?" Wu...