32. ua kuluma ke kanaka i ke aloha

991 72 174
                                    

Justin uśmiechał się tak szczerze pierwszy raz od kilku dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Justin uśmiechał się tak szczerze pierwszy raz od kilku dni. Ludzie mijali go na samym środku przejścia naprzeciwko dużych filarów oddzielających ogólnodostępne korytarze od tych, na których już za kilka minut mieli pojawić się pasażerowie przybyli na Hawaje. Czekał już dobre pół godziny, niezmiennie tak samo podekscytowany i stęskniony. Co jakiś czas nerwowo wykonywał lekkie podskoki lub kołysał się w miejscu, zaciskając palce na łodydze minimalistycznie ozdobionej czerwonej gerbery. Nie odpisywał Yoongiemu na wiadomości, które ten wysłał do niego, jak tylko wylądował. Nawet nie nie patrzył, choć gdyby to zrobił, to pewnie by wiedział, że kolejka do odprawy paszportowej była bardzo długa i w ciągu tego czasu mógł spokojnie usiąść w jakiejś kawiarni i wypić kawę. Zamiast tego cały czas stał w jednym miejscu, czekając niecierpliwie.

W końcu pierwsi pasażerowie lotu z Korei zaczęli pojawiać się na lotnisku. Czule witali się z bliskimi łzami lub radosnymi uśmiechami, a już po chwili znikali za drzwiami wyjścia z budynku, gdzie tworzyli zapewnie niesamowite wspomnienia.

Glover nerwowo wychylał się i wypatrywał tej jedynej osoby, na której tak bardzo mu zależało. Chciał już porwać go w ramiona, wycałować, powiedzieć, jak bardzo go kocha i jak cieszy się, że znowu są razem. Z ekscytacji znowu zaczął lekko bujać się z pięt na palce, a szeroki uśmiech stał się jeszcze większy oraz jaśniejszy, gdy jako jedną z ostatnich osób przechodzących przez filar było jego szczęście.

– Yoongi! – zawołał radośnie, unosząc rękę i machając, by starszy zobaczył go w tłumie. Sam początkowo zastanawiał się, czy to na pewno Yoongi. Nie miał już jasnych włosów, a ciemne, które nadawały jego twarzy zupełnie innego charakteru. Ale dla Justina nie miało to najmniejszego znaczenia, kochał go w każdym wydaniu.

Nie mógł się doczekać, kiedy Min doczłapałby się do niego w swoim żółwim tempie, dlatego wyszedł (a raczej wybiegł) mu na spotkanie. Nieco zaskoczył starszego swoim ruchem, gdy tak nagle złapał go w pasie, okręcił dookoła własnej osi i przytulił tak mocno, jakby chciał na wieczność zamknąć swój cały świat w ramionach.

– Witaj w domu – powiedział tuż przy uchu, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi. Mocniej zacisnął ręce na talii, by mogli dłużej trwać w tym momencie, kiedy stęsknieni, gotowi na nowy rozdział znowu dzielili bijące serca.

Rozczulony Yoongi nieco wspiął się na palce, oplótł ręce wokół szyi ukochanego, a po dłuższej chwili trwania w bliskości w końcu ujął miękkie policzki w drżące dłonie, by węższe wargi obdarować łagodnym, ale pełnym czułości pocałunkiem.

– Bardzo za tobą tęskniłem – przyznał starszy, jak tylko zgodnie przerwali najprzyjemniejszą pieszczotę. W końcu mógł spojrzeć w jego oczy, które lśniły od chłodnego światła, pochłaniały każdy obraz, ale co najważniejsze, błyszczały radością oraz euforią, gdy zajęcze serce na nowo odzyskało swoją drugą połowę.

– Ja za tobą bardziej, uwierz mi. – Parsknięcie Justina, urocze zmarszczki otulające jego oczy, gdy uśmiechał się tak szeroko, szczerze i zaraźliwie, ciepłe dłonie obejmujące go z największą czułością, były wszystkim, za czym Yoongi tak naprawdę tęsknił. To była ich chwila, której nikt nie mógł im odebrać – chwila cichych obietnic, przebaczenia, próba naprawienia wszystkich błędów oraz zmierzenia się twarzą w twarz ze swoimi własnymi lękami, pokusami oraz winami.

Hawaii ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz