Yoongi spojrzał kątem oka na wychodzącego na taras podróżnika. Zacisnął zęby, hamując w sobie potok przekleństw, w który najchętniej wepchnąłby Namjoona bez żadnego koła ratunkowego. Jednak zamiast tego podał mu zapalniczkę; swoją ulubioną, którą dostał od Justina na urodziny.
– To palenie sziszy w pokoju przypomina mi Hong Kong – zaczął łagodnie Kim, gdy tylko zaciągnął się pierwszy raz – byłem na imprezie u pewnego chłopaka, któremu pomagałem w pracy w takiej małej knajpce z krewetkami. W pokoju dwa na dwa cisnęło się chyba z piętnaście osób, a ta szisza...
– Po co za mną wyszedłeś? – wtrącił się Yoongi, z wyraźną pretensją w głosie. Spojrzał ponownie na Namjoona, tym razem ze wzrokiem pełnym złości, której nie potrafił przed nim ukryć. Kipiał w środku i Kim od razu to zauważył.
– Nie mam najmniejszej ochoty słuchać teraz twoich durnych historii. – Wsunął papieros między wargi.
Namjoon uśmiechnął się lekko, po czym oparł o barierkę tuż obok Yoongiego. Obaj przez dłuższą chwilę wpatrywali się w nieokreślone punkty przed sobą, co chwila zaciągając tytoniem i zbierając słowa do rozmowy, która powinna zostać przeprowadzona już dawno temu.
– Justin to kawał niezłego faceta – przyznał w końcu Namjoon, przerywając duszącą ciszę. – Fajnie byłoby zabawić się z nim parę razy.
Choć Yoongi odwrócił głowę, Kim mógł spokojnie zobaczyć, jak jego jabłko Adama poruszyło się przez przełkniętą gorycz.
– Dlaczego tak z nim pogrywasz, Namjoon?
Podróżnik parsknął, strzepując z papierosa nadmiar pyłu.
– Może chcę trochę pokusić los.
– Naprawdę chciałbym odbudować wszystko z Justinem. Naprawić to, co zepsuło się między innymi przez twoje głupie zagrywki. Nie możesz tego po prostu uszanować i przestać „kusić los"? – Yoongi spojrzał na Namjoona spod zmarszczonych brwi. Był wściekły, jak nigdy dotąd.
– Wiesz, powiem tak. Gdybym chciał Justina, już dawno bym go miał.
– Twoja pewność siebie jest wkurzająca, hyung – wycedził, a potem westchnął, wypuszczając trochę złości razem z oddechem. Kim od razu zauważył, że ramiona Yoongiego stają się spięte, a on sam ugina się pod niewidzialnym ciężarem własnych myśli i obaw.
– Ale może właśnie to ona sprawia, że Jus lgnie do ciebie jak ćma do żarówki. Nienawidzę tego.
Namjoon wciągnął głośno powietrze i wyprostował się. Po chwili zgasił papieros w popielniczce, którą postawił na drewnianej barierce między nimi. Cisza jaka znowu zapadła, była chwilą zbierania właściwych myśli i ubierania ich w odpowiednie słowa. Kim nie lubił takich męskich rozmów, ale otępiałe zachowanie Yoongiego i wyraźna ściana, jaka została postawiona między nimi od szesnastego lipca rosła, zamiast się burzyć. Tematy ich rozmów podczas przerw na papierosa, kiedyś głębokie i długie, zamieniły się w ogólnikowe pytania o pogodę, obietnice nigdy nieustalonego wypadu na piwo przestały być składane. Nawet jeśli Namjoon nigdy nie uważał Yoongiego za kogoś bardzo bliskiego, to nie był mu też całkowicie obcy czy obojętny. Zagryzł dolną wargę w niepewności i odezwał się dopiero, gdy Yoongi uniósł głowę, by spojrzeć na niebo powoli malujące się kolejnymi gwiazdami.
CZYTASZ
Hawaii ||
Fanfictionkth•jhs; jjk•myg; ksj•knj; pjm•myj » - Aloha! Ja chcieć lekcje pływać! - Co kurwa? « Hawaje to z pozoru małe, wiecznie słoneczne wysepki, które zachęcają turystów klimatem, wulkanami i tańcem hula. Hoseok nie przewidział jednak tego, że poza kilkoma...