4

829 58 51
                                    

POV Polska

Stałam w jednym z pokoi  jakiegoś budynku kompletnie nie wiedząc gdzie się znajduje. Nie rozpoznawałam tego pomieszczenia, wręcz czułam, że jestem tu pierwszy raz. Pokój był duży przestronny ale jakoś szczególnie nie mogłam się przyjrzeć meblom i detalom, jednak jeden z punktów był bardzo widoczny. Były to wielkie długie czerwone firany, które lekko się poruszały, mimo to nie odczuwałam chłodu, jedynie co do mnie dochodziło to dźwięki stłumionych krzyków, gwizdów i skandiwań. Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w ich stronę, a dźwięki były coraz głośniejsze. Złapałam za czerwony gruby materiał firany po czym odsunęłam je, a blask promieni słońca oślepił mnie nadal nie pozwalając na zobaczenie czego kolwiek. Złapałam więc za klamkę okna prawdopodobnie balkonu i wyszłam.

Moje serce zabiło mocniej a oczy rozszerzyły się w nie małym szoku. Przede mną znajdował się wściekły tłum polskich obywateli.

- O wyszła!

- Radziecka kurwa!

- Czerwona szmata!

- Dziwka ZSRR!

- Ta co dała czerwonemu panu potomka, a nas skazała na zagładę!

Ludzie krzyczeli wymachując rękami i co jakiś czasu rzucając we mnie jakimś przedmiotem ich furia uderzyła we mnie powodując, że miałam chęć paść na kolanach i błagać o wybaczenie, ale zamiast tego z mojego gardła wydobywały się tylko słowa kłamstwa- że to nie prawda i że to nie moja wina. Byłam w pełni świadoma że kłamie, jednak nie umiałam zmienić toku swoich słów.

- Łżesz.!

- Kłamiesz!

- Dziwka!

- Po co nam kraj, który przyniósł nam zagładę!

- Zabić. - tym razem ich słowa stały się cichsze i wypowiadane bardziej mechanicznie.

- Zabić ją i tego bękarta! - wrzasnęli, a ja  poczułam dotyk na prawej dłoni. Spojrzałam w tamtą stronę zauważając małą czerwoną rączkę łamiącą za moją dłoń. Szarpnęłam się i zamknęłam oczy, oczywiście nie z własnej woli. Krzyki ucichły, ale poczułam niepokój ducha, a czerń stała się głębsza. Czując jak mnie pochłania zmusiłam się i je otworzyłam.

Znajdowałam się w kolejnym pomieszczeniu, był równie ciemny co poprzedni jednak tym razem nie widziałam nic co mogło by zwrócić moją uwagę. Chciałam wstać i się rozejrzeć jednak związane z tyłu ręce mi to uniemożliwiały.

- Co jest? -warknęłam i szarpnęłam dłońmi jednak liny dalej mocno trzymały opierając mi skórę, mimo to nie czułam bólu. Dopiero teraz również zorientowałam się, że klęcze do tego.

- Siostro? - usłyszałam głos przed sobą, a ja zmarłam. Powoli odwróciłam głowę w stronę mojego brata PPP. Ale nie był sam obok po jego prawej stronie stał AK a lewej Warszawa.

Mój brat skrzywił się lekko, chyba chciał się uśmiechnąć ale z tego wszystkiego wyszedł mu tylko grymas, za to AK i stolica mieli kamienny wyraz twarzy.

- Bracie, pomóż mi, chcą bym umarła. - krzyknęłam pełna rozpaczy.

- Wiem, tak by się stało gdybyś je urodziła. - mruknął z żalem w głosie. Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam w dół. Brzuch był, nie urodziło się.

- Czyli co chcesz zrobić? - zapytałam wracając wzrokiem znów na niego.

- Posłuchaj nie mogę pozwolić by Polska upadła i mimo trudnego wyboru muszę to zrobić... - przerwał i za pleców wyjął pistolet. Odblokował go i ze łzami w oczach wymierzył mi prosto w między oczy. - muszę cię zabić aby ochronić kraj.

Niechęć ~ ZSRR PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz