17

674 46 11
                                    

Minął niecały tydzień od tej pamiętnej nocy. Od tego czasu ZSRR po prostu zniknął rano i do tej pory nie pojawił, i nic nie wskazywało na to aby miało się coś zmienić. Polska za to po jego wyjściu uspokoiła się i zaczęła oswajać z nową sytuacją, pomimo, że w jej głowie nadal często pojawiał się obraz niezbyt zadowolonej twarzy ZSRR. To pomimo to starała się jak mogła mimo psychicznych utrudnień, a Sara, Bielak i Kola bardzo starali się aby Polska czuła się jak najlepiej.

- Widzisz to nie jest takie trudne. - uśmiechneła się promiennie Sara gdy Polsce udało się odpowiednio założyć pieluszke.

- Najwidoczniej potrzebowałam trochę czasu. - odpowiedziała spoglądając w duże niebieskie oczy malca, który przyglądał się swojej matce. III Rzeczpospolita był praktycznie odzwierciedleniem jej samej. W wyglądzie małego chłopca nie było niczego co mogło by kobiecie przypominać kto jest jego ojcem, co w pewien sposób niezmiernie ją podbudowało, ale jedno ją zastanawiało co stało się z drugim z bliźniąt.

Polska kilkukrotnie próbowała w jaki kolwiek sposób wyciągnąć informacje o drugim z chłopców. Na początku zapytała o to Sare, która bardzo szybko zmieniła temat uświadamiając ją że od niej niczego się raczej nie dowie. Drugą osobą był Jan, który z początku nie chciał o tym rozmawiać, a później zapewnił ją, że przyjdzie czas, że ją o tym powiadomi. Jednak ciekawość wręcz zjadała ją od środka, a serce wypełniła dziwna pustka. Czuła, że brakuje jej drugiego z maluchów pomimo, że nawet nie pozwolili jej go wziąć na ręce to też sprawiło, że kobieta czuła przygniatające ją przygnębienie. Chciała, wręcz pragnęła zobaczyć i to drugie, ale wiedziała, że to raczej nie możliwe jednak w duszy błagała Boga aby Jan i reszta nie dopuścili się najgorszego.

- W piecyku ci przygasa, poproszę Kole aby do ciebie zajrzał. - oznajmiła Sara, a polka popatrzyła na zegar.

- Dobrze w sumie to czas drzemki spróbuje go ukołysać. - wzięła chłopczyka na ręce i odpowiednio go układając, przytuliła do siebie. Starsza kobieta pokiwała głową i ruszyła w stronę wyjścia ale tuż przed drzwiami zatrzymała się i zerknęła przez ramię na laszke.

- Polu proszę uśmiechnij się, cały czas chodzisz przygnębiona. - biało głową spojrzała na nią i tylko się skrzywiła.

- Chciałabym, ale też chciałabym wiedzieć co zrobiliście z drugim z bliźniąt? - padło pytanie, a Sara jedynie głęboko westchnęła i poprostu wyszła z pomieszczenia. - No jasne. - mruknęła polka spoglądając na mały kraj na swoich rękach. Praktycznie już ledwo patrzył na te swoje błyszczące niebieskie oczka przysypiając. Uśmiechneła się delikatnie i palcem odgarnęła mu kilka niesfornych, białych włosków z czoła, po czym zerknęła w stronę okna zauważając jedynie swoje słabe odbicie.

W tym czasie na podwórku toczyła się "walka" na śmierć i życie, mniej więcej. Kola stał na środku jednej z śnieżnych drożek i błagał swojego przyjaciela by ten zastąpił go na jakąś chwile na patrolu.

- Proszę cię Bruno, pół godzinki i będę spowrotem. - złożył dłonie jak do modlitwy machając chłopakowi przed twarzą.

- Nie, dopóki nie powiesz mi na co ci te pół godzinki. - odsunął jego dłonie bojąc się że któryś z palców chłopaka trafi go zaraz w oko. Kola wyprostował się chowając dłonie w kieszeniach mundurowych spodni i chwile zastanowił.

- Muszę iść do Bielaka, poprosił mnie. - wzruszył ramionami.

- Jakoś nie widziałem abyś z nim dziś chodź by słowo zamienił. - Bruno splutł dłonie na piersi patrząc na niego wymownie. Czuł że ten coś kręci i nie chciał go puścić tylko i wyłącznie w trosce o chłopaka. Rosjanin ze zdenerwowania tuptał w miejscu czując, że jego czas leci.

Niechęć ~ ZSRR PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz