Spotkanie z Korwinem

12 0 0
                                    

  Siergiej siedział w pokoju. Myślał nad taktyką na podbicie zachodu. Myślał jak zakończyć tą drugą zimną wojnę. Wystrzelenie psa w kosmos odpada, bo to już zostało zrobione. Trzeba było pokazać dominację nad kapitalizmem. Siergiej spojrzał na swoje notatki.

  -A gdyby tak skolonizować jakąś planetę?-Siergiej spojrzał na prototyp swojego statku kosmicznego. Ostatnia część powinna się zbudować za kilka tur. Za dwie tury zaczyna się kongres światowy. O delegatów jednak martwić się nie musi. Za około trzy tury, będzie miał możliwość rozwoju w drzewku ideologii. Ład ma już rozwinięty na maksa. Jego cywilizacja, nie jest jednak gotowa na regularną wojnę.

  -Musielibyśmy zacząć wytwarzać x-comy.-Powiedział Siergiej.-Albo śmiercioboty.

  -Towarzyszu.-Powiedział Jewgienij Powiadomieniow.-Masz dwie nowe wiadomości.

  -Jakie?

  -Po pierwsze, możesz wydać punkty wiary, aby stworzyć nową jednostkę, albo budynek.

  -Stwórz misjonarza i wyślij go do stanów.

  -Po drugie, cywilizacja Ameryki cię potępia.

  -Cholera.-W sumie, whatever, pomyślał Siergiej.

  -Przy okazji możesz coś zbudować w Bombaju.

  -Kto tam teraz dowodzi?

  -Gandhi.

  -On dobrze wie co ma budować.

  -Atomówkę?

  -Atomówkę. Wogle, masz jakiś pomysł na zakończenie zimnej wojny, naszym zwycięstwem?

  -Proponuję skolonizować jakąś planetę.

  -Którą?

  -Czerwoną planetę.

  -DOBRE! Wyślij tam jakiegoś astronautę. Lecę z nim tak btw.

                                                                                              ***

  -Towarzyszu, wylądowaliśmy.-Powiedział Astronautow.-Możemy wychodzić.

  -Aaa! Suka Bliet!-Krzyknął Siergiej.

  -Co jest?

  -Wiesz jak trudne jest sranie w kosmosie? Jak się pojawiła grawitacja, to gówno wróciło mi do odbytu.

  -To nie powinno być właśnie na odwrót?

  -A co ja jestem fizyk? Wróciło to wróciło, a to jak być powinno według twoje pokrętnej logiki mnie nie obchodzi.

                                                                                                  ***

  -Dobra już jestem.-Powiedział Siergiej.-Uporałem się z tym.

  -Znalazłem coś ciekawego.

  -Co takiego?

  -Ludzkie ślady.

  -Znaczy ktoś tu był wcześniej.

  -Nie jesteśmy tu pierwsi?

  -A co widzisz na ziemi?

  -Ślady.

  -To sam sobie odpowiedz na to pytanie.

  -Może to lokalni kosmici?

  -Możliwe.

                                                                                                ***

  -Wrak statku.-Powiedział Siergiej.-To chyba sokół millenium.

  -Na to wygląda.

  -Kartka papieru? Tutaj na Marsie?

  -A tam kolejna.

  -Idźmy za nimi, może coś znajdziemy.

  Doszli do środka pojazdu. Gdy weszli do głównej kabiny, usłyszeli jak ktoś nuci jakąś piosenkę. Na fotelu siedziały zwłoki jakiejś istoty wyglądającej jak mucha. Melodia jednak zdawała się wydobywać z tych zwłok. W ręce trzymał niedokończone mapy i pióro. Siergiej podszedł do niego.

  -Dziwne. Bardzo dziwne.-Siergiej zauważył, że istota emanuje dziwną żółtą substancją. Zwłoki zaczęły znikać i emitować światło. Światło na chwilę oślepiło Siergieja. Kiedy otwarł oczy, znalazł się na latającej platformie. Dookoła latały dziwne kółka. Przed nim pojawiły się mniejsze platformy. Siergiej przeskoczył na nią. Potem na kolejną, aż tuż przed nim znikąd wyłoniła się wielka budowla. Siergiej wszedł do budynku.

  -Gdzie ja jestem?

  -Różnie nazywają to miejsce.-Rozległ się głos tuż za nim. Siergiej się obrócił. Postać była ubrana w brązową kurtkę, miała czarne włosy i przypominające śliwki czarne oczy.

  -Ci z Hallownest, nazywają to snami. Niektórzy, z nich wierzą, że podróżując tu znajdą swojego boga Radiance. Większość jednak woli tego unikać, w obawie przed infekcją.-Spojrzał na skamieniałego robaka.-Mieszkańcy wysp tymczasem mówią na to Pustka. Miejsce, w którym widać cienie każdej epoki, każdego miejsca. Jedni przeklinają je, wierząc, że to stąd pochodzi całe zło. Inni wykonują jakieś rytuały, by zjednoczyć się z pustką. Odnaleźć mądrość, wiedzę i tym podobne. Inni zaś oczekują, że dam im to, czego sami nie umieli zdobyć.

  -Kim jesteś?

  -Mówią na mnie Odmieniec. Choć niewielu pamięta, że miałem kiedyś imię.

  -Dlaczego tu jestem?

  -Nie wiesz?-Odmieniec pokręcił głową, przeteleportował się obok.-Czy nie to ty przyszedłeś do mnie? Wiedziony losem, wiedziony twoją podświadomością. Przybyłeś na Marsa, bo wgłębi wiedziałeś, że musisz się tu pojawić.

  -Nie prawda.

  -Nie wiesz, co tobą kieruje. Może to twoje decyzje, a może ktoś tobą kieruje, jak marionetką na sznurkach, dając tylko iluzję wolnej woli. Może to właśnie twój instynkt kazał ci tu przybyć, tak formował twoje myśli, twoje życie, byś pojawił się tutaj. Kazał ci tu przybyć, bo tak chciało to siedzi w twojej duszy.

  -Po co, więc miałbym tu przychodzić?

  -Czas bowiem, byś się z kimś spotkał.

  Z mgły wyłonił się kształt. Był to łysiejący człowiek z wąsem.

  -Korwin?

  -Tak dokładnie. To ja.

  -Co ty tu...

  -Zamknij się, teraz ja mówię.

  -Okej.

  -Co to ma wogle być? Komunista rządzący połową wszechświata? Przecież to się kupy dupy nie trzyma! Nie po to uciekałem z Reptylii, żeby teraz żyć w państwie komunistycznym! Przecież tak być nie może. Takich jak ty, to trzeba do gazu! Wraz z innymi bezbożnikami, niemieckimi szpiegami, socjalistami, komunistami i całą tą lewicą!

  -Do rzeczy.

  -Chodzi o to, że kiedy ty tłuczesz się z amerykańcami, tuż obok czyha dużo potężniejszy i gorszy przeciwnik. Międzygalaktyczna Reptiliańska Rzesza.

  -Mówisz mi o tym bo?

  Korwin zmienił się w reptilianina.

  -Bo to także mój wróg. Fuhrerem tego państwa jest mój dawny mistrz. Rutinoskorwin. Zamierzam go zabić, żeby pomścić za wszystko co mi zrobił. Żeby odciąć łączące nas magiczne więzy.

  -Mistrz czego?

  -Mistrz ciemnej strony mocy, jeden z najgroźniejszych sithów, jakich przyjdzie ci spotkać.

  -Byłeś sithem?

  -Przez pewien czas. Potem rzuciłem to w cholerę, zostałem kapitalistą i, kiedy tylko Rutinoskorwin się ujawnił, wyemigrowałem do Polski.

  -Oke.

  -Dodatkowo, jest szansa, że masz sojusznika. Poznaj jego. Ten reptilianin to Hakakwaka. Powiedział, że chętnie cię wesprze.

Pierdoły [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz