Powrót na bazę Starkiller.

24 0 0
                                    

Po udanym treningu na Dathomirze, Siergiej postanawia wrócić na drugą bazę Starkiller i dokończyć swoje zadanie. Fuhrer Rutinoskorwin czeka jednak na niego z niespodzianką. Tymczasem rozbity po poprzedniej bitwie Sojusz Dla Przywrócenia Republiki, zbiera swoje siły by uderzyć ponownie.
                                ***
  -Jesteś pewien, że chcesz wrócić?-Zapytał Kapitan Hakakwaka.
  -Muszę skończyć co zacząłem, poznałem tajniki mocy, zdobyłem potężną broń, co może pójść nie tak?
  -Czysto teoretycznie? Wszystko.
  -To niezbyt optymistyczne podejście.
  -A jak coś nie pyknie, jak uciekniesz?
  -Hmm.-Pomyślał chwilę.-Zgniatarką do śmieci.
  -Niech żyje old-school. Ale napewno chcesz ich teraz zabić?
  -Com rzekł, rzekłem.
                                 ***
  -Admirale Trench! Przychodzi połączenie z nieznanego źródła.
  -Połączyć mnie z nim.
  -Admirał Trench! Z tej strony komandor Sato. Należy się znowu zorganizować. Przestać być podzielonymi. Rozbili nas nad swoją bazą, to przegrana bitwa, ale nie wojna. Wraz z flotą generał Syndulli i admirała Dume'a szukamy kryjówki, znalezliscie coś?
  -Tak. Opuszczona baza dawnej rebelii na Atollonie. Układ Atollon, sektor Lothal.

  -A tak, znam tą bazę.-Powiedział Sato.-Ale sądzę, że znalazłem lepszą.

  -Jaką?

  -Tuż pod dawnym budynkiem senatu. Jeśli doślecie posiłki możemy już wygrać ta wojnę.

  -A! Okej.

  -Ile macie jednostek?

  -Pięć Tantive'ów IV, cztery kalamariańskie krążowniki typu "High Ground", sześć starych dobrych Venatorów, siedem Interdictorów, trzy Lawbringery, trzy Wardeny, i jeden Kensei. Dodatkowo zaraz ma dolecieć Vortiger i Nobushi. A ich Rzeszy?

  -Imperial I.

  -W liczbie?

  -W liczbie jeden.

  -Nie damy rady.-Powiedział ktoś z Trenchem. Był to rybopodobny admirał Ackbar.-To pułapka.

  -Warto zauważyć, że Imperial I, w odróżnieniu od nas lata, więc w każdej chwili może mieć wyższą pozycję. My mamy tylko piechotę. O chwila, ktoś leci.

                                                                                               ***

  Siergiej i Hakakwaka przylecieli swoim YT-1300. Kiedy tylko wysiedli, zawitał ich komitet powitalny złożony z reptilianskich szturmowców. Problem był tylko w tym, że powitanie pomylili z wycelowaniem blasterem w Siergieja, więc ten poddusił ich mocą ich poszedł dalej. Drzwi do gabinetu Fuhrera otwarły się od razu.

  -Witaj towarzyszu Siergiej.-Powiedział Fuhrer Rutinoskorwin patrząc na płonące miasto.-Przeżyłeś.

  -Zaskoczony Fuhrerze Rutinoskorwin? Lub może powinienem cię zwać Darth Rutinus.

  -Twoja arogancja mnie denerwuje. Teraz doświadczysz pełnej potęgi ciemnej strony mocy.

  -Właśnie poddusiłem połowę twojego personelu, nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę.

  -W sumie racja. Tak czy siak. Czas już nadszedł mój Senacie

  -Jaki Senacie?-Za Siergiejem ktoś włączył miecz świetlny.

  -Ja jestem Senatem.-Powiedział ten ktoś za nim.

  -Ten kogo dotychczas nazywałeś Hakakwaka to tak naprawdę mój kanclerz Darth Serious. Znany też jako Vladimir Putinoskorbin, Palputin, albo po prostu Senat. Nazywaj go jak chcesz młody jedi.

Pierdoły [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz