02

1.1K 58 5
                                    

              

              Tak jak podejrzewałem poniedziałek minął mi w zaskakująco szybkim tempie i nastał wieczór. Byłem zadowolony z dzisiejszego dnia, a wszystko za sprawą piątki z chemii. Naprawdę się tego nie spodziewałem, więc mój entuzjazm był jeszcze większy. Poza tym przedmiot ten w moim przypadku nie należał do najłatwiejszych i takich, z którym dobrze sobie radziłem.

Zamknąłem zeszyt z angielskiego i schowałem go do swojego, czarnego plecaka, a potem chwyciłem swój telefon. Było już grubo po osiemnastej, a ja nadal nie wróciłem do domu. Zapewne zapytacie cóż takiego robiłem? Otóż jak prawie każdego dnia byłem w szkolnej bibliotece. Właściwie nie do końca należała ona do szkoły, ale większość uczniów w tym i ja korzystało właśnie z tej.

- Do widzenia - powiedziałem głośno w stronę bibliotekarki, a potem wyszedłem na zewnątrz. 

Robiło się coraz to ciemniej, a niebo zaczęło przybierać różne barwy kolorów od różu aż po niebieski czy nawet pomarańczowy. Lubiłem patrzeć na takie zachody słońca. Zresztą zawsze w plecaku, gdy wiedziałem, że wrócę do domu później, trzymałem swój aparat. Tak więc już po kilku sekundach wyjąłem go z pokrowca, a potem wykonałem serię zdjęć pod różnym kątem.
Co chwilę gdy robiłem zdjęcie, wstrzymywałem powietrze i starałem się w ogóle nie ruszać, aby tylko nie rozmazać obrazu.

Po krótkiej chwili zawiesiłem aparat fotograficzny na swojej szyi, tak by w razie co mieć go pod ręką i ruszyłem dalej wzdłuż ulicy. O tej porze ludzi było naprawdę niewiele, ale mimo to niewielkie miasteczko, w którym mieszkałem cały czas żyło. Nie ważne czy była to piąta rano czy czwarta po południu. Ludzie tutaj cały czas czymś się zajmowali. Gdzieś w oddali szczekały psy, obok mnie co chwilę przejeżdżały samochody, a ja żwawym krokiem podążałem w kierunku swojego mieszkania.

W zasadzie, gdy mój ojciec oznajmił mi, że kupił dla mnie mieszkanie – nie byłem zadowolony. Bałem się. Bałem się samotności i odpowiedzialności, ale teraz śmiało mogłem stwierdzić, że tamten wybór był dobrym wyborem. Owszem, przez pierwszy miesiąc czułem samotność. Towarzyszyła mi ona niemalże codziennie, ale na szczęście poznałem wtedy też Alex, a potem dowiedziałem się o Ashtonie i takim też sposobem znów byłem szczęśliwy i chyba pierwszy raz w życiu zadowolony z samego siebie.

Zmieniłem się – tego byłem niemalże w stu procentach pewny. Ale zmieniłem się na lepsze. Byłem bardziej ambitny niż za czasów mieszkania z rodzicami. Zacząłem się lepiej uczyć i mimo, że czasem faktycznie wracałem do swojego mieszkania zmęczony, które było kompletnie puste, skąpane w błogiej ciszy, to starałem się szybko o tym zapomnieć. Zapalałem światła, włączałem radio lub telewizor i zabierałem się za gotowanie, czyli to, co ostatnimi czasy naprawdę pokochałem.

Po kolacji brałem kąpiel lub szybki prysznic jeśli było już dosyć późno, a potem kierowałem się do swojej sypialni. Brałem na kolana swojego laptopa i zasiadałem w łóżku, przeważnie słuchając muzyki na Spotify i pisząc opowiadania.

Zapewne była to jakaś rutyna, ale lubiłem tak spędzać czas, a nie inaczej. Byłem zadowolony z tego co w ciągu tych kilku miesięcy udało mi się zyskać.  

Gdy dotarłem pod swoją kamienicę od razu udałem się do środka, a potem po schodach w górę wbiegłem na odpowiednią klatkę schodową. Moje mieszkanie znajdowało się na samej górze budynku, więc pokonując ten dystans nieco się zmęczyłem. Po kilku minutach otworzyłem kluczem drewniane drzwi od swojego mieszkania, a po wejściu do niego od razu zapaliłem światło w przedpokoju. Zdjąłem buty i cienką kurtkę, a potem udałem się wgłąb domu.

Plecak odłożyłem w salonie, a następnie udałem się do kuchni. Byłem głodny, jednak tego dnia wyjątkowo nie miałem na nic ochoty, więc czym prędzej chwyciłem swój telefon i wybrałem numer do ulubionej pizzeri. Po krótkiej chwili namysłu postanowiłem zamówić zwykłą pizzę z kurczakiem i z podwójnym serem.

Po krótkiej wymianie zdań postanowiłem, że zaczekam na razie w kuchni. Usiadłem więc przy stole i zająłem się swoim telefonem. Sprawdziłem wszystkie media społecznościowe jakie miałem, a potem standardowo włączyłem swoją ulubioną playlistę na Spotify. Urządzenie położyłem na stole, a sam zabrałem się za przygotowania jakiegoś dobrego napoju.


***

Siedzę sobie w domciu i jakoś tak nadeszła mnie wena, więc łapcie ten oto rozdzialik!

Na razie co prawda te rozdziały są nudne, ale od momentu kiedy tylko do opowiadania wkroczy Luke wszystko się zmieni i zrobi się znacznie ciekawiej :)

Dziwak // muke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz