Od kilkunastu dobrych minut siedziałem na fotelu pod oknem w salonie, skąpany w kompletnym mroku. Jedynie zza okna wpadało trochę światła latarni ulicznych wprost na moje włosy. Głowę opierałem o wezgłowie fotela, a w uszach wsadzone miałem białe słuchawki, z których dość głośno grała muzyka, a sam wpatrywałem się tępo przed siebie, rozmyślając nad dzisiejszym dniem, a wydarzyło się dość sporo.
Jednakże pomijając już ten fakt, aktualnie miałem inne zmartwienia i nie było to coś czym tylko chwilowo zaprzątałem sobie głowę.Mianowicie chodziło o to, że dosłownie kilka minut temu dostałem wiadomość od Ashtona, z której dowiedziałem się tego, że Alex była w szpitalu. Ponoć została pobita przez jakiegoś chłopaka, jednak nie wiadomo kto dokładnie mógł to zrobić. Nie wiedziałem też w jakim dokładnie stanie jest dziewczyna, co tylko bardziej mnie martwiło. W końcu brunetka była moją przyjaciółką, a do tego siostrą najlepszego przyjaciela i traktowałem ich obojgu jak własne rodzeństwo, którego nigdy nie miałem.
Zmarszczyłem lekko brwi, gdy ekran mojego telefonu zaświecił się, a na udzie poczułem wibrację. Od razu sięgnąłem po urządzenie, myśląc, że być może jest to Ashton z kolejnymi wieściami ze szpitala, ale myliłem się, ponieważ gdy tylko spojrzałem zaciekawiony w ekran nie zauważyłem tam imiona mojego kumpla, a wiadomość od nieznanego numeru. I cholera, nawet nie wiecie jak bardzo się wystraszyłem. W myślach zacząłem tworzyć czarne scenariusze, widząc nieznany numer i myśląc, że zaraz nie wiadomo co się wydarzy, a zacząłem panikować tylko i wyłącznie dlatego, że w swoim nastoletnim życiu przeczytałem już zbyt wiele zrytych i popapranych opowiadań, gdzie główny bohater stawał się bohaterem jakiegoś pseudo horroru czy innego gówna.
Tak wiem, niepotrzebnie panikowałem, a nawet zachowywałem się jak przestraszona dziewczynka, która została sama w domu, a ktoś właśnie dobijał się do drzwi jej miejsca schronienia, ale to właśnie był mój słaby punkt. Zbyt dużo myślałem, a mało robiłem, a do tego masakrycznie bardzo panikowałem i zamartwiałem się niepotrzebnymi sprawami, które dla innych były wręcz śmieszne.
Poza tym, nawet nie wiecie jak bardzo w tej chwili biło moje serce, gdy nadal głupio wpatrywałem się w swój telefon. Po kilku sekundach, ekran zgasł, więc zapaliłem go od nowa. Odblokowałem swój telefon i w końcu zająłem się wiadomością.Nieznany:
Zapomniałem oddać ci długopis, który od ciebie pożyczyłem na lekcji. Mam nadzieję, że nie jesteś zły.Zmarszczyłem brwi po raz kolejny, myśląc że ktoś się po prostu pomylił i wysłał wiadomość na nie ten numer co trzeba, jednak w porę przypomniałem sobie, że przecież tego dnia Luke pożyczał ode mnie długopis. Zacząłem się śmiać sam z siebie, gdy dotarło do mnie, że jak zwykle panikowałem niepotrzebnie. Niewiele myśląc, postanowiłem odpisać od razu, aby blondyn nie czekał nieskończoność.
Michael:
Przecież to tylko długopis. Zwykły przedmiot. Dlaczego miałbym być zły?Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Minęło może dwie minuty, gdy Luke odpisał. Szybko też zmieniłem nazwę kontaktu z nieznanego na Luke, tak by mieć już zapisany jego numer i aby pamiętać, że w ogóle go mam.
Luke:
Niby tak, masz rację to tylko przedmiot. Ale wolałem się jednak upewnić, że nie potrzebujesz go w tej chwili i nie szukasz go po całym pokoju, myśląc że może gdzieś go zgubiłeś.Zaśmiałem się cicho. Fakt i tak mogło też być.
Michael:
Nie, spokojnie mam wiele innych długopisów w swoim domu, więc gdybym nie miał tego jednego, który aktualnie masz ty, to wziąłbym inny ;)Michael:
Swoją drogą skąd posiadasz mój numer? :DWysłałem kolejną wiadomość, gdy nagle oświeciło mnie, że przecież nie podawałem blondynowi swojego numeru telefonu. Więc albo musiała zrobić to Alex albo zrobił to Ashton.
Luke:
Masz podany swój numer na facebooku, to z ciekawości sprawdziłem czy jest on aktualny i tak się złożyło, że jest :DOd razu uderzyłem się otwartą dłonią w czoło. Jak mogłem palnąć taką głupotę? Przecież sam podawałem swój numer na właśnie tym portalu.
Michael:
Faktycznie. Mój błąd.Napisałem i szybko wysłałem. Później już nie doczekałem się więcej żadnej wiadomości od chłopaka, więc odłożyłem urządzenie na fotel i zapaliłem w końcu światło, które zaczęło mnie w pierwszej chwili razić w oczy.
***
Yay! Udało mi się sklecić do końca ten rozdział, więc jestem dumna. Jest on nawet okej, choć nie ukrywam, że jednak chciałabym już pisać je dłuższe, ale dopóki akcja zbytnio się nie rozkręciła to jakoś nie umiem pisać dłuższych rozdziałów. Ale cóż, kiedyś to na pewno nastąpi XD
CZYTASZ
Dziwak // muke
FanficRoztrzepane, kolorowe włosy - co miesiąc innego koloru - przenikliwe spojrzenie, lekko zaróżowione nieco spierzchnięte usta, dziarski krok i wyprostowana sylwetka - Michael Clifford. Niegdyś wyśmiany przez los, dziś polegający jedynie na sobie, lec...