Siedziałem pośrodku miękkiego kocyka, który rozłożyłem w ogrodzie mojej ciotki i wpatrywałem się w czyste, gwieździste niebo. Myślami jednak byłem przy blondynie, który teraz znajdował się na innym kontynencie niż ja, ale mimo to byłem szczęśliwy.
Byłem szczęśliwszy niż dotychczas, bo mimo wypadku, w którym ucierpiał Luke, ja jak gdyby poczułem się jakbym niedawno go poznał, jednak na tyle dobrze, aby coś do niego poczuć. I teraz serio mogłem powiedzieć, że faktycznie coś do niego czułem i nie ograniczało się to jedynie na pociągu seksualnym, jak było to przed wypadkiem.
Myśląc o blondynie czułem motylki w brzuchu, a moje serce biło mocniej. Jednak całkowicie świrowałem na jego punkcie, gdy tylko wpatrywałem się w jego oczy; były błękitne i pomimo, że wiedział co go spotkało, nie poddawał się i walczył dalej, więc w jego oczach wielokrotnie dostrzec mogłem wesołe iskierki. Dużo razy mówił mi, że wypadek zakończył pewien etap w jego życiu, a teraz pragnął rozpocząć nowy, który miał być lepszy i... Chciałem mu za wszelką cenę w tym pomóc.
Wiedziałem też, że na pewno go z tym wszystkim nie zostawię. To samo było z Liz.
Starałem się też w pewien sposób zagadywać Luke'a, byleby tylko nie myślał o wypadku i miałem nadzieję, że to mi wychodziło, bo nie chciałem aby blondyn w jakiś sposób się zamartwiał tym wszystkim.Spojrzałem w kierunku domu sąsiada, gdzie właśnie na taras wyszła jakaś brunetka, a przynajmniej na brunetkę mi wyglądała, jednak było zbyt ciemno, abym mógł to dostrzec z takiej odległości. Była na oko w moim wieku, ale mogłem się mylić. W jednej ręce trzymała zapalniczkę, a drugą chowała właśnie paczkę papierosów do kieszeni szarych dresów, a oczywiście jednego z nich trzymała w ustach. Dosłownie chwilę później do moich nozdrzy dotarł intensywny zapach dymu tytoniowego, a ja nagle poczułem ogromną chęć zapalenia.
Niewiele myśląc podniosłem się z kocyka i ruszyłem w stronę ogrodzenia. Naprawdę, ostatnimi czasy miałem dość spory problem z papierosami, ale w sumie zaciągając się dymem naprawdę czułem w jakimś stopniu odstresowanie.
- Hej, dasz jednego? - zapytałem, opierając się o ogrodzenie. Fioletowowłosa spojrzała zaskoczona w moim kierunku, najwidoczniej wcześniej mnie nie widząc, ale mimo wszystko podeszła do mnie i wystawiła paczkę. Wziąłem jednego szluga i wsadziłem go między wargi, a potem odpaliłem go używając tym razem swojej zapalniczki. - Swoją drogą, Michael jestem - zaśmiałem się, gdy nastała głucha cisza.
- Crystal - odpowiedziała i o dziwo uśmiechnęła się, a szczerze mówiąc myślałem, że raczej nie będzie zadowolona z tego, że prawdopodobnie przeszkodziłem jej w samotnym paleniu papierosów, ale nie ukrywam, że sam raczej nie byłem zadowolony, gdy ktoś przerywał mi coś takiego. W szczególności Miley, która zawsze zjawiała się na balkonie wtedy, kiedy i ja tam byłem. - Jesteś tu nowy czy coś? Bo muszę przyznać, że nie widziałam cię tu wcześniej, a zauważyła bym cię, bo nikt w okolicy nie farbuje włosów - parsknęła, zaczynając rozmowę.
- Można powiedzieć, że wybrałem się do ciotki na małe wakacje - odparłem.
- Z daleka przyjechałeś? - zapytała.
- Z Sydney - odparłem.
- Przyjeżdżam tam czasem na wakacje - wzruszyła ramionami.
Musiałem przyznać, że miała strasznie przyjazny głos. Poza tym była bardzo ładna, a do tego pasowały jej fioletowe włosy. Jednak i tak nie zachwycała mnie tak, jak robił to Luke, ponieważ on był dla mnie wręcz idealny pod każdym względem. Naprawdę.
- W ogóle to na długo tutaj zostajesz? Poza tym, kiedy przyjechałeś, bo serio cię tutaj wcześniej nie widziałam, ale to może dlatego, że po prostu staram się nie zwracać uwagi na innych ludzi.
- Już ponad tydzień tutaj jestem, ale wyjeżdżam po jutrze. Trochę szkoda, nie powiem, ale zostawiłem chłopaka w Sydney i przyjaciół - zaciągnąłem się po raz kolejny. Nie interesowało mnie nawet to, że dziewczyna mogła być nietolerancyjna i w każdej chwili mogła mnie zacząć wyzywać od pedałów, ale co mi zależało, skoro niedługo znów miałem wrócić do Australii?
CZYTASZ
Dziwak // muke
FanfictionRoztrzepane, kolorowe włosy - co miesiąc innego koloru - przenikliwe spojrzenie, lekko zaróżowione nieco spierzchnięte usta, dziarski krok i wyprostowana sylwetka - Michael Clifford. Niegdyś wyśmiany przez los, dziś polegający jedynie na sobie, lec...