- Czyli tak, chcesz mi powiedzieć, że Rick zastraszył Alex i dlatego właśnie nikomu nic nie powiedziała? - zapytałem.
- Dokładnie - odparł.
- Ale nadal coś mi tu nie gra - powiedziałem bardzo powoli. - I chodzi mi tutaj o ciebie - dodałem, widząc jego zaciekawioną minę.
- Powiedzmy sobie szczerze - zaczął. - Czy nie lepiej w końcu zakopać nasz wojenny topór i zacząć żyć w zgodzie? - zapytał, patrząc na mnie z uniesioną brwią.
- No lepiej, ale to jest naprawdę dziwne z twojej strony. Przecież ty jesteś totalną mendą - parsknąłem.
- A ty pizdą, Clifford - zaśmiał się. - Ale fakt, to jest dziwne. Jednak mam ku temu pewien powód - powiedział i dałbym sobie nawet rękę uciąć, że się przy tym smutno uśmiechnął.
No chyba, że już miałem jakieś zwidy z tego wszystkiego, aczkolwiek to było niemożliwe.
Postanowiłem jednak tego w żaden sposób nie skomentować.- Dobra, ale w takim razie co mówił Rick? - zapytałem, przerywając chwilową ciszę.
- Jak już mówiłem, dokładnie nie pamiętam, a fakt, że mówił bardzo cicho jeszcze bardziej mi to uniemożliwia, ale co nieco słyszałem - zaczął. - Groził jej, że jeśli cokolwiek piśnie, któremukolwiek z nas, to i nam się oberwie.
- Z nas? - przerwałem mu.
- Mnie, Irwin'owi, tobie, Luke'owi?
- Ty się nie liczysz - odpowiedziałem, na co przewrócił jedynie oczami, a potem kontynuował dalej.
- Mniejsza. Dobrze wiesz, że Rick to świnia, tak więc po nim można się wszystkiego spodziewać - oznajmił.
- Zaraz, w takim razie to on pobił Luke'a - skwitowałem, przypominając sobie, że blondyn jakiś czas temu, był w dość w opłakanym stanie.
- Tego nie wiem - odparł.
- Cholera, nie zadzwonię teraz do niego, bo jest środek nocy - warknąłem, zerkając na zegarek w telefonie. - Ale dobra, tym się zajmę za kilka godzin - westchnąłem.
- Zaraz, ale czemu Rick miałby pobić Luke'a, skoro oni się raczej nie znają?
- Na bank się nie znają, ale Rick przecież mógł zobaczyć, że Luke jest moim p-przyjacielem - zająkałem się, a widząc zdziwiony wyraz twarzy Calum'a, moja twarz pokryła się szarłatem.
Przyjaciele się nie całują, Mike! A poza tym, tak naprawdę nic o nim nie wiesz...
- Nie wiem, serio. Może i tak było, ale z drugiej strony Luke jest tutaj od niedawna - skwitował. Widać było, że był już zmęczony, ale mimo to, starał się tego po sobie w żaden sposób nie pokazywać.
W sumie, ja też byłem już bardzo zmęczony pomimo, że jakiś czas temu wybudziłem się z drzemki. Moje powieki same się już zamykały, jednak w porównaniu do Hood'a, ja nie potrafiłem tego zamaskować.
- Masz rację. Rick jest przebiegły, a Luke pojawił się tutaj dość niedawno, ale myślę, że Richard zdążył się już zapoznać z Hemmings'em - oznajmiłem, ziewając.
- Myślę, że powinniśmy dokończyć tę rozmowę, jak opuścisz w końcu ten cholerny szpital, ponieważ to zdecydowanie nie jest miejsce na takie rozmowy, a ja jestem już zmęczony - powiedział, na co musiałem mu przyznać rację.
- Znowu masz cholerną rację, ale nie myśl sobie, że od teraz zacznę cię traktować w miarę normalnie, bo tak nie będzie. Nadal mam cię na oku, Hood - parsknąłem.
CZYTASZ
Dziwak // muke
FanfictionRoztrzepane, kolorowe włosy - co miesiąc innego koloru - przenikliwe spojrzenie, lekko zaróżowione nieco spierzchnięte usta, dziarski krok i wyprostowana sylwetka - Michael Clifford. Niegdyś wyśmiany przez los, dziś polegający jedynie na sobie, lec...