15

520 34 2
                                    

Gdy zegarek w moim telefonie zaczął wskazywać prawie 2:30 stwierdziłem, że muszę lecieć do siebie. Zresztą zdołałem nieco uspokoić Ashton'a, tak więc nie musiałem się zamartwiać tym, że podczas mojej nieobecności sięgnie po alkohol, ponieważ robił tak, gdy był jeszcze w związku z Bryaną, ale już podejrzewał do czego może być ona zdolna. A jeśli też o Bryanę chodzi, to z ręką na sercu mogłem przyznać, że szczerze jej nienawidziłem. I właściwie gdyby nie fakt, iż jest ona kobietą, to dawno bym jej coś zrobił, bo chyba nikt nie denerwował mnie w tej chwili tak bardzo, jak właśnie owa blondynka. Znaczy się nadal pamiętałem o Calum'ie, ale wiecie, Hood owszem, nagrabił sobie u mnie, jednak nie tak bardzo jak Bryana Holly. W końcu to ona skrzywdziła mojego przyjaciela, nie Calum. 

Odetchnąłem głośno, kiedy w końcu przekroczyłem próg swojego pokoju, a potem zwyczajnie w świecie rzuciłem się na łóżko. Nawet nie interesowało mnie to, że wciąż miałem na sobie ubrania z imprezy, które przesiąknięte były mieszanką różnych zapachów. Poczynając od dymu papierosowego i alkohol, kończąc na smrodzie jakiegoś świństwa. W tamtym momencie miałem głęboko w dupie to, czym śmierdziałem, bo pragnąłem po prostu zasnąć i  normalnie wypocząć. W końcu następnego dnia miał odbyć się sobotni mecz, na który niekoniecznie wyczekiwałem, ale niestety tak już miałem, że to, czego nie chciałem za żadne skarby, nadchodziło naprawdę szybko. Tak też było w przypadku soboty.

*

Dzisiejszy mecz miał rozpocząć się o równiej 14 więc miałem jeszcze sporo czasu do tej godziny, zważając, że dopiero była 10:15. Takim również sposobem stwierdziłem, że mógłbym porozmawiać z Luke'm i tak naprawdę wyjaśnić mu wczorajszą, dość dziwną jak dla niego sytuację. Napisałem więc do niego z prośbą, czy miałby czas na rozmowę ze mną, a potem razem uzgodniliśmy, że spotkamy się w jednej z pobliskich kawiarni.

Czekałem na blondyna już dobre 30 minut, a jego nadal nie było. Nawet nigdzie nie było widać, a tak się akurat złożyło, że zająłem jeden ze stolików stojących na zewnątrz więc doskonale widziałem całą ulicę. 

W momencie, gdy zdążyłem zamówić już drugą kawę, Hemmings wreszcie się pojawił. Miałem zamiar zacząć się na niego w pewnym sensie wydzierać, oznajmiając mu, że czekałem na niego tutaj jak głupi, jednak wtedy zwróciłem uwagę na jego twarz. Wyglądał tragicznie.

- Cholera, co ci się stało?! - zapytałem dziwnie piskliwym głosem, ale mało mnie to obchodziło w tamtej chwili.

- Nic - mruknął, naciągając nieco bardziej kaptur czarnej bluzy, byleby tylko ukryć zakrwawioną twarz.

Zmarszczyłem brwi, przyglądając się mu. Usiadł powoli na wprost mnie, oczywiście znacznie się krzywiąc przez ból ciała.

- Powiedz mi, kto cię tak urządził - rozkazałem poważnym tonem.

- Nie tutaj - westchnął, przekonując się nieco do wyjaśnienia sprawy.

Miałem wrażenie, że blondyn jest na skraju wytrzymałości i zaraz wybuchnie niekontrolowanym płaczem, jednakże wciąż zaciskał mocno zęby, nie dając po sobie poznać tego, że cokolwiek może go boleć. 

- Więc chodź - rzuciłem, a potem chwyciłem go za nadgarstek. Oczywiście wcześniej zdążyłem już zapłacić za obydwie kawy więc teraz nie musiałem się tym martwić.

- Gdzie? - dopytywał, jednak zignorowałem jego pytanie i po prostu ciągnąłem go przed siebie z kamiennym wyrazem twarzy.

Najwidoczniej niebieskooki stracił jakąkolwiek ochotę na rozmowę, ponieważ już więcej się nie odezwał i w ciszy pokonaliśmy dalszą drogę do parku.

- Oh, park? - zdziwił się, gdy przeszliśmy przez bramę i zaczęliśmy podążać ścieżką wzdłuż jeziora, w którym pływały kaczki.

- A masz jakiś lepszy pomysł? Zresztą natura jest o wiele lepsza - oznajmiłem.

- Niech ci będzie - westchnął, a potem wyprzedził mnie i usiadł na jednej z najbliższej ławek.

- Więc? Teraz powiesz mi co się wydarzyło? - zapytałem.

Blondyn nie odpowiedział. Spojrzał przed siebie i zaczął się patrzeć w jeden punkt dość długo, a ja przestałem wierzyć, że w ogóle do jakiejkolwiek rozmowy w ogóle dojdzie.



***

W zasadzie nie wiem co ja robię z tym ff XD

Dziwak // muke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz