-O co chodzi?- zapytała Kazue nie rozumiejąc zachowania tej zgrai bab, zresztą nie tylko on nie rozumiała co tu się właściwie dzieje.
-Wypad z stąd.- odezwała się niemiło ta sama co przedtem. Miała włosy czarne jak smoła, oraz tego samego koloru oczy. Akane mogłaby przysiąść, że już ją gdzieś widziała.
Tanaka wpatrywała się w nie nie wiedząc co powiedzieć. Akane zauważyła to już jakiś czas temu, jej przyjaciółka jest nieśmiała jeśli chodzi o rozmowy z innym osobami niż ona. Nie miała pojęcia z czego to wynika.
-Dlaczego?- odezwała się w końcu Akane.- Dlaczego mamy się stąd wynosić? Przecież byłyśmy tu pierwsze i nie mamy zamiaru nigdzie wychodzić, Murasaki.- już widziała skąd ją zna to Murasaki Hiyori chodziły razem do podstawówki. Ich stosunki były koszmarne. Akane najbardziej denerwowało jej księżniczkowate zachowanie. Zawsze była bogatą i rozpuszczoną dziewuchą. A dzisiejsze jej zachowanie tylko ją utwierdzało ze wcale się nie zmieniła. Nie mówiąc już o stroju.
-Znasz mnie?- zdziwiła się.
-A co nie poznajesz?- przyglądała się jej chwilę.
-Chyba nic się nie zmieniło ciągle jesteś idiotką.- Akane nie miała zamiaru się powstrzymywać od komentowania. W końcu "Jak ty komu tak on tobie".
-Fukuzawa Akane. Jak śmiesz się tak do mnie odzywać!- Akane wzruszyła ramionami.
-"Jak ty komu tak on tobie".- odgryzła się.
Czarnowłosa patrzyła na nią wściekła, ale momentalnie jej twarz zmieniła wyraz na złośliwy.
-Kto by się spodziewał, że spotkam cię w takim miejscu.- zakpiła.- Skoro stać was na pobyt tutaj twój ojczulek musiał zapłacić niezłą sumkę za...
Trafiła w słaby punkt. Akane zacisnęła mocniej ręce w pięści. Jak mogła sobie tak po prostu o tym mówić skoro i tak nic nie wiedziała!
-Może już wyjdziesz, zakłócasz spokój.- starała się mile zaproponować Akane, co wcale jej nie wyszło i wypowiedziała te słowa z takim jadem, że każdy by uciekł, ale nie taka idiotka. Kazue poczuła, że coś jest nie widziała jeszcze takiej przyjaciółki.
-Nigdzie nie idę.- zaprotestowała.
-Chyba nie zauważyłaś, że nie ma już ani jednego wolnego miejsca, chyba że wolisz usiąść na podłodze.- Akane już wiedziała, że wygrała.
Złość, wściekłość to jedyne co widniało na twarzy napastniczki. Reszta się chyba od niej zaraziła bo wyglądały tak samo. Rzuciła słowa "Jeszcze się spotkamy!" i wyszła, dziewczyny odetchnęły z ulgą, ale i tak nie pobiły w tej czynności chłopka.
-Dzięki. Uratowałyście mi życie.
-Nie dziękowałabym tak szybko. To nie jest osoba, która łatwo odpuszcza.- ciągle spoglądała w stronę drzwi.
-Akane znasz ją?- odezwała się brunetka.
-Można tak powiedzieć. Co ważniejsze.- odwróciła się do chłopaka.- Jesteśmy ci po coś jeszcze potrzebne?
-Wybaczcie.- podrapał się nerwowo za tył szyi.- Nie miałem pojęcia jak się od nich uwolnić, a przy was było wolne miejsce więc postanowiłem skorzystać.
-A co byś zrobił gdybyśmy były takie same jak one?- zapytała upijając łyk soku, kontem oka zauważając, że jej towarzyszka wpatruje się w chłopaka jak zaczarowana.
-Hee. Nie zrobiłybyście mi tego.
-Skąd ta pewność?
-Instynkt. A tak w ogóle jestem Ryouta Kise.- wyciągnął rękę w stronę Akane, uśmiechając się promiennie. Chodź wiedziały kim jest nic nie mówiły. Akane poczytała to i owo o Pokoleniu Cudów. Nie chciała być jedna z nielicznych, którzy nie mają zielonego pojęcia o tej drużynie.
-Fukuzawa Akane.- odwzajemniła gest.
-Tanaka Kazue.- odpowiedziała kiedy podał jej rękę. Blondynka dziękowała za swoją spostrzegawczość niebiosom. Zauważyła że Ryouta patrzył na jej przyjaciółkę dłuższą chwilę, a ona robiła się coraz to bardziej czerwona.
-Miło was było poznać, ale niestety muszę już iść.- wstał od stołu.- Jeszcze raz dzięki Fukuzawacchi, Tanakacchi.
Po jego wyścigu Kazue ciągle wgapiał się w drzwi jak zahipnotyzowana. Przynajmniej dopóki nie dostrzegła machającej jej między oczami dłoni.
-Zamierzasz jeść ten sernik?- zapytała z rozbawieniem.
Tanaka tylko pokiwała głową na tak i przystąpiła do konsumpcji.
Po zjedzeniu ciasta postanowiły zbierać się już do domów. Brunetka odprowadziła przyjaciółkę do tej samej fontanny. Pożegnały się przytulasem i poszły w swoje strony.
Jednak los tak chciał, że Akane zapomniała o najważniejszym. Miała kupić sobie buty sportowe. Ochrzaniła się w myślach. Na początku chciała wrócić, ale musiała załatwić jeszcze jedną rzecz. Chciała zorganizować dla Rakuzan obóz treningowy albo jakiś mecz towarzyski. Jeśli chodzi o mecz to miała nawet dwa pomysły na przeciwników, ale ciągle musiała się zastanowić.
Postanowiła zrobić sobie małą przerwę i poszła usiąść na wierzbie. Dawno już tego nie robiła. Więc czemu by nie? Ale z drugiej strony miałam się zająć meczem.- wpadła jej do głowy taka myśl ale szybko ją odgoniła myśląc- Wyrobie się.
Wspięła się na górę ostawiając torbę z zakupami obaloną o pień. Zaczęła rozkoszować się widokiem na las, niebo oraz nieduży staw. Nie wie nawet kiedy zaczęła śpiewać. Dawno tego nie robiła. Zamknęła oczy. Czuła przyjemny wietrzyk na swoich policzkach. Wyobraziła sobie, że stoi na przepięknej łące, a dookoła niech jest wiele najróżniejszych gatunków zwierząt, ptaki śpiewające razem z nią co tworzyło piękną melodię. Kiedy skończyła usłyszała rżenie konia. Poruszyła się nerwowo na drzewie przez co ręka jej się poślizgnęła i zaczęła spadać. Może nie było wysoko wiedziała, że taki wypadek i tak będzie bolesny.
Na szczęście zamiast wylądować na twardej ziemi otuliły ją czyjeś ramiona. Otworzyła z ciekawości oczy. Z początku musiała je zamknąć przez rażące światło. Kiedy już udało jej się je otworzyć pierwszym co zobaczyła były czerwone włosy na tle poruszanych się liści wierzby.
-Seijuro?
-Powinnaś bardziej uważać.
CZYTASZ
Chłopak z podstawówki
FanfictionAkane Fukuzawa to energiczna i pewna siebie dziewczyna, która przez rozwód rodziców zamieszkuje z matką w Kioto. Seijuro Akashi - kapitan drużyny koszykarskiej, najlepszy uczeń a co za tym idzie przewodniczący Rakuzan. Podczas pierwszego spotkania...