-Seijuro?
-Powinnaś bardziej uważać.
Piętnaście minut wcześniej
Akashi wracał ze spotkania z ojcem i jakąś kobietą, która przyszła do nich z jakąś bardzo opłacalną propozycja. Chłopak zjawił się tam tylko dlatego, że kiedy usłyszał nazwisko tej osoby nie mógł tak po prostu pozwolić sobie na zignorowanie tego. Chciał przestać o tym myśleć. Miał teraz godzinną przerwę dla siebie. Pierwszą rzeczą o jakiej pomyślał była jazda konna. Szybko udał się do stadniny. Jego koń zarżał szczęśliwie kiedy go zobaczył. Wyprowadził go, przygotował wszystko tak ja ma być i udał się na małą przejażdżkę. Na początku nie zamierzał oddalać się za bardzo od domu lecz ten pomysł szybko opuścił jego umysł.
W momencie kiedy znalazł się na jednej z polan do jego uszu dotarł jakiś odgłos. Na początku nie był pewny ale szybko rozpoznał, że to ten sam głos który słyszał tamtego dnia. Skierował się w stronę skąd dochodził.
Na wierzbie zauważył pewną dobrze znaną mu sylwetkę. Akane siedziała na drzewie i śpiewała. Po cichu podjechał pod samo drzewo, dziewczyna miała zamknięte oczy więc go nie zauważyła. Słuchał śpiewu, którego mógłby słuchać całą wieczność. Jednak jego radość nie trwała długo bo piosenka szybo znalazła swój koniec.
Yukimaru z jakiegoś powodu cicho zarżał. Tylko Akashi go rozumiał, oboje chcieli trochę dłużej posłuchać, lecz nie był im to dane.
Dziewczyna niespokojnie poruszyła się na drzewie, nagle przechyliła się. Seijuro chciał zsiąść z ogiera i szybko ją złapać. Ale zanim zdołał to zrobić Yukimaru sam się poruszył. Dzięki temu czerwono włosy mógł złapać ją zanim spadnie. Chłopaka zdziwiło zachowanie konia. Rzadko komu pozwalał się dotykać, a co dopiero jeśli chodzi o to, żeby sam komuś pomógł.
Teraz
Chłopak pomógł jej zejść po czym sam zrobił to samo.
-Dzięki, jestem wam bardzo wdzięczna.- Uśmiechnęła się.- Mogę go dotknąć?
-Jeśli ci pozwoli.- Akashi usiadł podbierając się plecami o pień drzewa.
-Mogę?- zadała to pytanie tym razem do konia wyciągając w jego stronę rękę.
Niektórzy pomyślą sobie: po co? Przecież to koń, zwierze, a nie człowiek. I tak nie nie rozumie więc, po co? Dla niej odpowiedź była oczywista. Dla niej nie miało znaczenia czy jest to człowiek czy zwierzę. Uważała, że każda istota która żyje i na własną wolę może, a nawet powinna samo o sobie decydować. Tak samo jest z koniem stojącym przed nią. Uszanuje jego decyzję. Jeśli jej pozwoli i zaufa to super, jeśli nie będzie starać się zrobić co tylko może, żeby jej zaufał.
Akashi również myślał jak ona. Potwierdził to mówiąc: "Jeśli ci pozwoli.". Ona też to zauważyła, dzięki czemu zapunktował. Chodź tak i tak tego nie zauważyła.
Akane czekała chwilę na reakcję konia, lecz ten dotknął jej dłoni. Uśmiechnęła się jeśli to możliwe jeszcze bardziej.
-Jesteś piękny.- zachwycała się piękną śnieżno-białą sierścią konia.- Nie wiedziałam, że jeździsz konno.- usiadła obok Akashi'ego, ogier poszedł się paść.- Musisz mu ufać skoro pozwalasz mu tak odchodzić.- nie odpowiadał jej od dłuższej chwili co ją zaniepokoiło.- Seijuro?- otrząsnął się dopiero gdy pomachała mu przed oczami dłonią. Zamrugał kilka razy.- Czy...coś się stało?
-Nie to nic takiego. Jestem po prostu zmęczony.
-Kłamca. To nie o to chodzi. Mam rację?- spostrzegła, że możliwe, że kłamie ponieważ zamyślił się, a na dodatek użył tak typowego wytłumaczenia. Poza tym nie patrzył na nią, więc sama postanowiła się tym zająć. Przechyliła głowę w taki sposób, żeby mogła spojrzeć w jego oczy. Dostrzegła w nich coś czego jeszcze nie widziała...
-Jedynymi, którzy mogą patrzeć mi w oczy, gdy mówię, to ci, którzy mi służą. Powinnaś przestać wtykać nos w nie swoje sprawy.- wstał, stał teraz nad nią. Wyglądał przerażająco jakby dookoła niego unosiła się czerwona poświata. To wrażenie potęgowały dwukolorowe oczy. Zagwizdał po czym koń przybiegł, wsiadł i odjechał załatwiając zdezorientowaną dziewczynę z budzą myśli. Co w niego wstąpiło? Co się stało? Dlaczego jego oczy zmieniły kolor?
Lecz najbardziej nie dawało jej spokoju to, że jeszcze wczoraj ją przytulił, przepraszał. Myślała, że jest między nimi wszystko dobrze. Myślała, że się przyjaźnią. A tu co? Odezwał się do niej talk jakby była od niego gorsza. Przez chwilę wydawał się być taki sam jak dawniej. Zrozumiał też, że musiało stać się coś co mu się naprawdę nie spodobało. W innym wypadku będzie się jej tłumaczył na kolanach, chodź i tak będzie musiał się wytłumaczyć.
-O czym ja myślę przecież nie będzie się mi tłumaczył. Nie jestem jego matka ani dziew...- urwała w pół słowa, zdając sobie sprawę o jak niedorzecznej rzeczy mówi, a raczej szepcze.- mimo że to powiedziała w środku czuła, że niedługo się dowie o co chodzi. Ale kiedy dokładnie?
W tym samym czasie Akashi dotarł do domu. Wszedł szybkim ruchem nie zwracając uwagi na witających go służących. Trzasnął drzwiami do pokoju co zdarzało mu się rzadko. Upadła na łóżko.
-Cholera!- uderzył pięścią w ścianę przy, której stało łóżko.- Co ja robię? Przecież to nie jej wina. Co mam teraz robić?
-Nic. Dobrze zrobiłeś ta kobieta cię tylko ograniczała.- usłyszał w głowie głos drugiego siebie.
-Tak masz racje.- kiedy słyszał co mówi trudno było mu się przeciwstawić.- NIE! Kłamiesz!- chwycił się za bolącą głowę, czuł jakby coś ciężkiego spadło na nią.
-Ja? Kłamać? Przecież jestem tobą. Mówię to co czujesz. Moje słowa to twoje myśli. Ty, ja, my jesteśmy jednością i nie możesz tego zmienić. - czuł jakby coś mówiło w jego głowie.
-Kłamiesz!!- zaczął się rzucać po całym łóżku przykrywając pulsującą głowę rękoma.
-Hahaha sam się wkrótce przekonasz. Hahahah- jeszcze chwilę szyderczy głos roznosił się po głowie Akashie'go, po czym ucichł. Seijuro był pewny, że kiedy zamknął oczy przez ułamek sekundy widział Akane, która podawała mu rękę, chciała mu pomóc, a on postąpił jak ostatni idiota. Wmawiał sobie, że nic go nie usprawiedliwia, że mógł się wtedy powstrzymać od powiedzenia tego wszystkiego.
-Akane.- wyszeptał.
CZYTASZ
Chłopak z podstawówki
FanficAkane Fukuzawa to energiczna i pewna siebie dziewczyna, która przez rozwód rodziców zamieszkuje z matką w Kioto. Seijuro Akashi - kapitan drużyny koszykarskiej, najlepszy uczeń a co za tym idzie przewodniczący Rakuzan. Podczas pierwszego spotkania...