Rozdział 35

150 7 0
                                    

Akane obudziła się wyjątkowo wcześnie. Kiedy zdała sobie sprawę, że jest 04:54 przypomniało jej się coś co powinna zrobić już wczoraj przed ich dzisiejszym wyjazdem. Wstała jak najciszej potrafiła, żeby nie obudzić śpiącego obok niej czerwonowłosego.

Skończyła poranną toaletę, ubrała się. Zakładała właśnie ciepłą bluzę, po przed wczorajszym deszczu ciągle było chłodno, kiedy poczuła nie odpartą chęć skierowania wzroku w stronę łóżka. Tak też zrobiła. Czerwonowłosy leżał spokojnie w takiej samej pozycji jak przedtem. Uśmiechnęła się. On ją kochał, była tego pewna. Z tą myślą wyszła z pokoju. 

******

-Staruszku wiesz może gdzie jest Akane.- Akashi był już lekko poddenerwowany.

Kiedy obudził się rano nie było jej obok, nigdzie nie mógł jej znaleźć chodź przeszukał wszystkie miejsca jakie przyszły mu do głowy i w których mogła być. Za chwilę mieli odjeżdżać, było już po dziewiątej. 

Starszy mężczyzna przestał zamiatać podłogę i spojrzał na czerwonowłosego,

-Poszła pożegnać się z Satoru, przynajmniej tak mi się wydaje.

-Jak mogłem o tym nie pomyśleć.- powiedział sam do siebie.

Akashi kiwnął głową i postanowił się jeszcze przejść, nie miał ochoty czekać z innymi tak jakoś, po prostu chciał przez chwilę pobyć sam. Szedł gdzie go nogi poniosły rozmyślając nad wszystkim i nad niczym. Musiał przyznać, że Akane w pewnym stopniu udało się zespoić ze sobą drużynę i sprawić by ufali sobie. Widział tego skutki podczas wczorajszych meczów. Dostrzegł, że chłopcy faktycznie wymieniają między sobą więcej podać, a nie ciągle grają na własną rękę. Uśmiechnął się na wspomnienie wyrazu twarzy swojej dziewczyny, kiedy ktoś, lub on sam odbierał jej piłkę. Naburmuszała się w tedy jak mała dziewczynka, była urocza i ciągle jest. 

Nawet nie zauważył kiedy dotarł na obrzeża lasu. Tego samego, w którym znalazł Akane po ich pierwszej poważnej kłótni, chodź w tedy nawet nie byli parą. Usiadł pod jednym z drzew. 

No właśnie teraz byli parą. Po raz kolejny na usta chłopaka wkradł się uśmiech, który co najważniejsze był szczery. Jeśli miałby się szczerze przyznać to naprawdę rzadko przed poznanie Akane Fukuzawy był w stanie szczerze się uśmiechać. Tak pozytywne uczucia wywoływały w nim tylko dwie rzeczy. 

Pierwszą z była koszykówka, przynajmniej na początku, kiedy dopiero poznawał wszystkie chwyty i zagrania. Później zaczęło być to dla niego tak normalne jak jedzeni czy oddychanie. Nie było już zagrań, których nie potrafił by pokonać, a to wszystko dzięki Oku Imperatora, które po dziś dzień nienawidzi, a dokładnie nienawidzi swojej drugiej osobowości.

Drugą rzeczą, a raczej osobą była jego matka. Kobieta była jego moralnym wsparciem i pomogła mu przejść przez trudne dzieciństwo. Przekonała jego ojca, aby dał mu przynajmniej trochę więcej swobody. Ale wszystko co dobre, chodź nawet w małym stopniu szybko kończyło się w życiu czerwonowłosego. Po śmierci matki Akashi'ego Seijuro i żony Masaomi'ego Akashi jego ojciec stał się jeszcze surowszy, a ten chłopiec maił dopiero pięć lat. 

Ten okres w swoim życiu wspomniał z wyjątkową niechęcią wolałby o tym wszystkim zapomnieć. Rodzina Akashich, ze względu na swoją tradycję, zawsze była bardzo surowa. Obowiązkiem każdego z nich było wygrać gdziekolwiek, czymkolwiek i z kimkolwiek. Nikt nie przyjmował tłumaczeń typu "Byłem za słaby, ale następnym razem mi się uda", "Przepraszam, będę bardziej się starał." Nie było nawet o tym mowy. Wszyscy byli wychowywani w mentalności, że muszą być „doskonali we wszystkich dziedzinach".

W tym wszystkim było jednak coś paradoksalnego. Pani Akashi, osoba, którą tak bardzo kochał i kocha Seijuro była też powodem, że ta znienawidzona druga osobowość kapitana Rakuzan się "narodziła". Pamiętał, że po jej śmierci był tak bardzo załamany, że nawet nie zauważył jak bardzo się zmienia. Nie miał jej tego za złe, co więcej nie miał prawa mieć. Nigdy nie pomyślał o niej źle.

Seijuro wstał z westchnięciem, że też akurat teraz zaczął o tym wszystkim myśleć. Skierował się tą samą drogą do hotelu. Ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebował było spóźnienie się. 

Pod pewnymi względami jego matka i Akane były do siebie bardzo podobne. Tak samo dobroduszne, ale i mające swoje zdanie i zdecydowany, mocny charakter. Obie nie pozwalały sobie "wchodzić na głowę". Tak. Jego matka potrafiła postawić się tak bezwzględnej, bezuczuciowej osobie jak jej mąż. Co prawda nie zawsze jej się to udawało, ale nie poddawała się. Zdarzyło się, że Akashi myślał nad tym jakim cudem ta dwójka się zeszła. Miał wiele pomysłów, dwa z nich zapadły mu w pamięci najbardziej ze wszystkich. Albo Masaomi Akashi był w przeszłości innym człowiekiem, w końcu kiedy zdobył sławę i bogactwo mógł się zmienić. Drugą opcją było, że małżeństwo było zaaranżowanie. Bardziej skłaniał się ku tej drugiej tyle, że nawet nie chciał o tym myśleć. Jeśli by tak było to oznaczałoby, że Pani Akashi była nieszczęśliwa całe życie musiałaby oddać człowiekowi, którego nie kochała co było po prostu okropne. Jeśli chodź myślał, że jego matka mogłaby się uśmiechać do człowieka, którego nie nawiedziła, bo z pewnością tak było, dopadało go niechciane i nieprzyjemnie uczucie w żołądku, jakby chciał wymiotować. Jednego był pewien w stu procentach. Mama kochała go, wiedział o tym. Było to widać w jej czynach, słowach, a w szczególności w oczach. Tylko na niego patrzyła z taką miękkością, miłością. To ona pokazała mu koszykówkę, ciągle przy nim była, doskonale pamiętał jak kiedy kładł się spać, czytała mu, śpiewała. Była wspaniałą matką.

Za to teraz miłość widział w oczach Akane Fukuzawy. Rzecz jasna nie była ona taka sama. Miłość między dzieckiem, a matką była inna od tego samego uczucia między parą. Wiedział, że spotkało go w życiu coś wspaniałego. Spotkał kobietę swojego życia, która zajęła w jego sercu równie wysokie miejsce co matka. Uważał się za szczęściarza. 

-Seijuro rusz się, idziemy!

Usłyszał krzyk Akane. Podniósł wzrok napotykając blondynkę stojącą ze wszystkimi i machającą do niego z uśmiechem, który był dla niego piękniejszy niż cokolwiek na świecie. 

Tak. Zdecydowanie był szczęściarzem.

Ale jego myśli zajmowała jeszcze jedna osoba, a dokładniej słowa, które ta osoba wypowiedziała. 

Nie daj się manipulować matce, ona chce tylko...

Będzie musiał z nią porozmawiać i to szybko.

Chłopak z podstawówkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz