Rozdział 34

153 5 0
                                    

-Teraz rozegramy mecz!- głos Akane rozbrzmiewał po całej sali treningowej w, której chłopcy właśnie kończyli trening.- Na co się tak patrzycie?- zapytała widzą ich sceptyczne spojrzenie.

-Jest szósta rano jeszcze nie jedliśmy nawet śniadania.- wyjaśnił Midorima Shintaro poprawiając swoje okulary.

-Och.- spuściła wzrok rozumiejąc jaką gafę popełniła.- Faktycznie, ale tak i tak po śniadaniu was to nie minie.- spojrzała na nich hardo ale z uśmiechem, który tym razem jakoś dziwnie nie pasował do jej oczu.

******

-Jak dzielimy się na składy o pani.- Hayama Kotaro miał dziś wyjątkowy dobry humor.

Akane prychnęła słysząc zwrot, którym zwrócił się do niej żółto włosy, ale nie mogła powstrzymać uśmiechy widząc jaką determinacją pała.

-Jeśli nie macie nic przeciwko.- spojrzała niepewnie na trenera nie będąc pewną czy może, ale kiedy ten kiwnął głową nie miała już wątpliwości.- Jest was razem trzydziestu jeden. Chciałabym, żebyście się podzielili na sześcioosobowe drużyny, ale wtedy jedna zostanie.- położyła dłoń na karku w geście zamyślenia.

-Trzydziestu.- oznajmił jej głos, który niewątpliwie należał do kapitana Rakuzan.- Naoto postanowił sobie wczoraj pobiegać, zaczęło padać i się przeziębił, idiota.- dodał zanim dziewczyna zapytała o wytłumaczenie, starając się, żeby nie usłyszała ostatniego słowa. Co mu się udało, bo nie dostał reprymendy. A znając dziewczynę pewnie by mu jej udzieliła.

-No to sprawa ułatwiona, a teraz do roboty.

Chłopcy podzielili się na pięć składów i podeszli do dziewczyny czekając na kolejne instrukcję. 

-No dobra teraz tymczasowy kapitan waszej drużyny podejdzie i wylosuje numerek.- potrząsa małym pudełeczkiem, które trzymała w dłoni.- Według nich będziecie wychodzić na boisko. Kolejność to: jedynka z dwójką, trójka z czwórką, jeśli chodzi o piątkę to jedna drużyna zagra dwa razy. Nie macie nic przeciwko?- potrząsnęli głowami lub mruknęli coś w przeczącym geście.- Dobrze, więc zapraszam.

Podeszło do niej pięciu chłopaków. Tą piątką byli kolejno: Akashi Seijuro, Ryota Kise, Daiki Aomine, Shintaro Midorima i Atsushi Murasakibara. Nie zdziwiło jej to. Spodziewała się, że znane Pokolenie Cudów nie będzie chciało grać razem. Podobało jej się to ponieważ miała nadzieję, że wyrówna to grę. Tyle, że chwilę później wpadła jej do głowy jeszcze jedna myśl. A co jeśli podzielili się tak, żeby znowu rywalizować między sobą kto jest lepszy i nie będą się w ogóle przejmować innymi zawodnikami? "Niech tylko spróbują, a do końca życia nie zapomną". Pogroziła mi w myślach czego oczywiście nie mogli usłyszeć.  

Jako pierwsze weszły drużyny Kise i Aomine. Zawodnicy ustawili się na swoich miejscach, a reszta usiadła na podłodze poza boiskiem albo stli. Trener, pan  Shirogane Eiji, podszedł na środek boiska i stanął między dwoma zawodnikami. Piłka dostała się w ręce Aomine, który bez wahania rozpoczął atak. 

******

Po półgodziny trener zagwizdał oznajmiając koniec tego krótkiego meczu. Wynik był całkiem wyrównany, ale zwycięzca był tylko jeden. Akane zapisała wynik z zeszycie który miała i czekała na rozpoczęcie drugiego meczu. Następnie na boisko weszki Shintaro i Atsushi, a za nimi reszta składu. 

******

Po kolejnych trzydziestu minutach skończyła się kolejna rozgrywka. Tym razem też nie było dużej różnicy punktów.

-Dobra.- zapytał trener stając obok nich.- To kto zagra przeciwko piątej grupie?

Akane spojrzała w stronę ostatnich zawodników. Wstała po raz pierwszy ze swojego miejsca od rozpoczęcia rozgrywek i podeszła do trenera i reszty zawodników.

-Może Aominecchin, Midorimacckin, Murasakibaracchin, Fukuzawacchi i ja.- zaproponował Kise rozglądając się za wymienionymi osobami, miał jeszcze wspomnieć o Kuroko Tetsuyi, lecz nie dostrzegł go w tłumie więc zrezygnował.

-Ja?- zapytała zaskoczona dziewczyna.

-A czemu nie? Ciągle siedziałaś tam.- wskazał głową na niedawne miejsce w którym faktycznie przebywała dziewczyna.- Trzeba rozprostować nóżki, a tak poza tym to pomyślałem, że może będziesz chciała pomóc nam pokonać Akashicchin'a.- dodał ciszej z figlarnym uśmiechem.

Jeśli sądził, że Seijuro tego nie słyszał to się grubo mylił. Miał tyle szczęścia, że czerwonowłosy się z nim zgadzał. No, przynajmniej w kwestii, że jego dziewczyna powinna, jak to ujął Ryota, rozprostować nogi. Jeśli chodzi o wzmiankę, że uda im się go pokonać to grubo się myli. Nie bez powodu był kapitanem Pokolenia Cudów i jest kapitanem drużyny koszykarskiej oraz przewodniczącym Rakuzan. 

-Zgoda, ale będzie nas pięciu na sześciu. Potrzeba nam jeszcze jednej osoby.- stwierdziła.

-To zagramy pięć na sześciu i oczywiście wygramy.

-Kise chyba nie doceniasz drużyny Rakuzan. Spójrz.- wskazała na swoje lewo gdzie stała Seijuro i reszta.- Nie damy rady przeciwko składowi głównemu.

-Ale...Echh no dobra.- zrezygnował ponieważ wiedział, że jest na przegranej pozycji. Jeśli ta dziewczyna się na coś uprze nie odpuści tak łatwo.

Chwilę po wypowiedzeniu tych słów rezygnacji na sale wszedł Kagami Taiga, który był w toalecie razem z kilkoma innymi osobami. Kiedy dowiedział się co i jak bez wahania zgodził się, Kuroko stojący za nim, który poszedł się tylko przejść wyglądał na zawiedzionego, że nie może zagrać, ale nie ma się czemu dziwić przecież on kocha koszykówkę bardziej niż cokolwiek innego i mimo swojego drobnego ciała znalazł sposób, żeby być móc grać.

******

Ta rozgrywka była zdecydowanie najciekawsza i pełna zwrotów akcji, ale i ona musiała się skończyć. Tym razem mecz trwał dziesięć minut więcej, ponieważ po upływie wyznaczonego czasu, czyli trzydziestu minut, był remis. 

Zaraz po meczu zmęczona i przepocona Akane poszła zanotować wynik w swoim notesie. Uśmiechnęła się sama do siebie patrząc na wyniki, które przedstawiały się następująco:

mecz pierwszy drużyny Ryoty Kise'ego - Daiki'ego Aomine'ego 62-64

mecz drugi drużyny Shintari'ego Midorimy - Atsushi'ego Murasakibary 56-59

mecz trzecie drużyny Akashi'ego Seijuro - dziwna mieszanaka 63-52

Uśmiechnęła się jeszcze szerzej na myśl, że Seijuro naprawdę nie spodobało się jak Kise go lekceważył. Musiała przyznać chłopak jest niesamowity, podczas dogrywki nie dał im nawet szansy żeby chodź raz wyrównali wynik, a co dopiero prowadzić. Przez cały czas trwania meczu drużyna przeciwników Akane była kilka punktów wyżej. Może wydać się to dziwne, ale jej to nie przeszkadzało, no może poza tymi momentami, kiedy ledwo dostała piłę chwilę później ją tracąc. Ale nawet to uczucie, że tak łatwo z nimi przegrywa nie było w stanie wygrać z tym jak bardzo była z nich dumna.

To, że mogła obserwować jak chłopaki z Rakuzan grają bardzie sobie ufając. Uszczęśliwiało ją jeszcze bardziej.

-Chodźmy coś zjeść, najlepiej mięso.- Nebuya Eikichi myślał przez cały mecz tylko o tym i teraz postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami.

-Nebuya zaczekaj.- zatrzymał go Mibuchi Reo widząc, że oddala się do drzwi.- Najpierw dowiedzmy się kto wygrał.- czarnowłosy spojrzał wyczekująco no Akane, a później trenera stojącego obok niej. Po chwili już wszyscy zgromadzeni przeskakiwali wzrokiem po tej dwójce. 

-Wszyscy jesteście zwycięzcami.- oznajmiła uśmiechając się do nich szeroko, obserwując jak na ich twarzach pojawia się zdziwienie zastępowane chwilę potem zrozumieniem, aż w końcu rozbawieniem.

W końcu czego innego mogli się spodziewać po Akane Fukuzawie?

Chłopak z podstawówkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz