Akane i Akashi weszli do swojego apartamentu. Chłopak który szedł ostatni trzasnął drzwiami. Dziewczynę na ten dźwięk przeszedł kolejny dreszcz, zaniepokoiła się jeszcze bardziej. Usiadła na łóżku. Skrzyżowała ręce na piersi.
-A więc?- zapytała.
-Co?- zapytał tak jakby nie wiedział o co chodzi, a ona była skończoną idiotką.
-Jak to co?!- nie wytrzymałą, poderwała się gwałtownie z miejsca.- Czy ci się już ten cholerny móżdżek przegrzał .?- bardziej oświadczyła niż zapytała.- Wparowałeś tam jak jakiś rozwścieczony zwierz z tą swoją cholerną aurą i spojrzeniem. Haru to mój przyjaciel i nie pozwolę ci ani tak na niego patrzeć ani tak mówić. A tak poza tym jesteś tu gościem i powinieneś okazać więcej szacunku. Nikt cię tego nie nauczył.
-A ciebie?!- puściły mu nerwy.- Myślisz że jestem ślepy! Widziałem jak się do siebie kleiliście. Może mi jeszcze powiesz że to jest przyjaźń, że tak robią przyjaciele. A może tak naprawdę coś do siebie macie, albo to taka miłość bez zobowiązań...
-Teraz to cię już podjebało! - zaczęła się do niego powoli przybliżać. Akashi tylko patrzył na nią z taką mieszanką uczuć, że długo by wymieniać.- Czyli jestem dla ciebie puszczalską! Tak to sobie rozumiesz! Teraz już wiem co tak naprawdę o mnie myślisz. Wiesz?- zniżyła głos, stał się on smutny, po policzkach zaczęły płynąc jej łzy których nie dawała rady ani nie miała zamiaru już więcej powstrzymywać.- To boli.- Tylko tyle była w stanie powiedzieć podbiegła do drzwi otworzyła je, a potem z hukiem zatrzasnęła zalewając się łzami. Akashi stał jak sparaliżowany.
Biegła i biegła nie zwracając nawet uwagi na to gdzie. Czuła się okropnie, jakby była brudna. Uważa ją za dziwkę, a ona go... Nie! Na samą myśl płakała jeszcze bardziej starała się jakoś zdusić szloch. Nie zauważyła nawet kiedy znalazła się na obrzeżach lasu. Usiadła pod drzewami i nie powstrzymywała się już ani ma moment.
W tym samym czasie pewien idiota, który już dawno powinien zebrać w sobie odwagę. Stał w tym samym miejscu nie wiedząc co robić. Miał w sobie taką mieszankę uczuć, aż trudno opisać.
-Co ty robisz? Powinieneś teraz za nią pobiec i wytłumaczyć!- mówił sam do siebie.- Niech to szlak!- wybiegł z pokoju, ale co teraz? Gdzie ona mogła pójść? Zaczął biegać po całym budynku. Nic. Nic! NIC! Jakby się rozpłynęła. Chcąc pomyśleć przystanął i zaczął myśleć.
-A może...- szepnął do siebie. Wybiegł na podwórko. Olśniło go że wcale nie musi być w hotelu równie dobrze gdzieś w pobliżu. Usłyszał płacz. Dobrze wiedział do kogo on należy, co jeszcze bardziej go bolało.
Szedł w jego stronę już wolniej. Nie wiedział dlatego może po prostu się bał. Bał się tego że nie będzie w stanie tego wytłumaczyć i znowu padnie tam o kilka słów za dużo. Nie miał już wyboru jeśli chciał ją odzyskać. Albo teraz albo nigdy.
Znalazł ją wzrokiem siedziała pod drzewem płacząc. Kolana miała podkulone, a w nich schowaną głowę. Zwolnił kroku, nie chciał żeby znowu uciekła chodź sam najchętniej by się teraz zapadł pod ziemie. Jego skradanie zostało zdradzone przez gałązkę która pękła z delikatnym trzaskiem pod jego stopą. Akane podniosła głowę, lecz kiedy tylko zobaczyła kto stoi kilka kroków od niej natychmiast ją odwróciła.
-Czego chcesz?- zapytała z jadem nie patrząc na chłopaka.
-Ja chciałem...- nie wiedział jak to ująć.
-Co chciałeś!- wstała i tym razem patrzyła prosto na niego, chodź omijała oczy, bała się tego co może w nich zobaczyć.- Jeszcze nie powiedziałeś mi wszystkiego. No dalej mów jaką to jestem idiotkom. Niestety muszę cię rozczarować dobrze wiem że nią jestem.
-Nieprawda! Jedynym którego można tak nazwać to ja.
-Nie zaprzeczę.
Seijuro usiadł pod tym samym drzewem pod którym siedziała wcześniej dziewczyna. Obalił się plecami o pień. Dał jej znak żeby zrobiła to samo. Nie sprzeciwiała się.
-A więc czego, Akashi?- nie było już w jej głosie tego jadu co przedtem. Siliła się, żeby powiedzieć to normalnie, lecz on zwrócił uwagę tylko na jedno słowo.
-Czemu mówisz do mnie po nazwisku?
-Zgadnij.- kiedy nie odpowiadał przez kilka sekund westchnęła i sama dokończyła.-Powinnaś przestać wtykać nos w nie swoje sprawy.- zacytowała.- Sam to powiedziałeś.
-Nie chodziło mi o to, żebyśmy przestali być przyjaciółmi. Ja...- gwałtownie spojrzała na niego.- Co?- nie rozumiał.
-Nie nic. Po prostu. Uważałeś mnie za przyjaciółkę.
-Tak. I chciałbym żeby nadal tak było, jeśli się zgodzisz.
-Wiesz ile razy już mnie przepraszałeś?- szczerze Akane zauważyła, że zrobił to już kilka razy, a i tak się kłócą. Widząc minę chłopaka dodała.- Rozważę to jeśli powiesz mi co ci wtedy do głowy strzeliło.- uśmiechnęła się do niego lekko, popędzając spojrzeniem. Chciała wiedzieć co w niego wstąpiło tamtego dnia.
Czerwonowłosy wiedział już że odzyskał w jakimś małym procencie jej zaufanie po jej słowach. Jeżeli byłoby inaczej pewnie by go zbyła. Jeśli chciał całkowicie odnowić ich relacje będzie musiał powiedzieć jej wszystko. Tylko jak to zrobić, żeby mu w ogóle uwierzyła?
-Już późno powinniśmy wracać.- wstał i podał jej rękę, żeby pomóc.
-Aka..
-Seijuro.
-Seijuro chyba miałeś mi coś powiedzieć.- przyjęła rękę.
-Powiem ci jutro, dzisiaj już nie mam na to sił.
Powiedział połowiczną prawdę. W rzeczywistości mógłby jej o tym dziś powiedzieć, ale nie miał na to najmniejszej ochoty. Ta tylko westchnęła. Seijuro ruszył przed siebie i wtedy poczuł, że ciągle trzyma za dłoń Akane. Puścił ją. Dziewczyna nie chciała tego robić, ale przecież jak by to wyglądało gdyby mu nie pozwoliła. Zamiast trzymania za rękę wpadł jej do głowy inny pomysł, a co najlepsze mogła się z tego wytłumaczyć.
CZYTASZ
Chłopak z podstawówki
FanfictionAkane Fukuzawa to energiczna i pewna siebie dziewczyna, która przez rozwód rodziców zamieszkuje z matką w Kioto. Seijuro Akashi - kapitan drużyny koszykarskiej, najlepszy uczeń a co za tym idzie przewodniczący Rakuzan. Podczas pierwszego spotkania...