Rozdział 8

26 5 3
                                    

14 października 2019

Niecałą godzinę później znaleźliśmy się w jej łóżku. Okryłem nas kocem, wręczyłem świeżą, wciąż jeszcze parującą kawę — bez mleka — zgodnie z życzeniem, zapewniłem kilkugodzinny zapas chrupkich przekąsek i odpaliłem jej ulubiony film. Uśmiechnęła się do mnie lekko, jakby chcąc potwierdzić, że istotnie zadbałem o wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły.

Jeśli chodzi o radzenie sobie z ciężkimi chwilami, miała swoje określone sposoby. Bardzo ściśle i skrupulatnie opisane w jej wyobraźni. I chociaż nigdy nie wypowiedziała ich na głos, ja instyktownie czułem, gdy uderzałem we właściwe tony. Opanowanie tego do perfekcji zajęło mi kilka dobrych lat. Ale to było tego warte. Z każdą taką chwilą uczyłem się więcej o niej, ale też, co nieco dziwne, o sobie. Kiedy ona wchodziła w grę, nagle cały pozostały świat dla mnie zamierał. Liczyła się tylko Patrycja. Sam nie wiem, czy to dobre. Może tak, może nie. Nie wiem. Nie jestem filozofem lub chociażby osobą na tyle dojrzałą, żeby móc odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ale za to wiem jedno — nigdy nie potrafiłbym jej odmówić.

- To był on. - powiedziała po godzinie, wzdychając cicho.

Przyjrzałem się jej czujnie. Z oczu nie leciały jej łzy, wargi nie drżały, a twarz była nadzwyczajnie dla takich sytuacji spokojna i zrelaksowana. Czyżby moja obecność tak na nią działała?

- On? - dopytałem, chociaż doskonale wiedziałem, kogo ma na myśli.

- Pamiętasz go chyba. Mój były. Ten śmieć.

No tak. A kto inny mógłby poruszyć ją tak mocno, by z płaczem, samotnie wybiegła z lasu, zostawiając mnie tam na pastwę losu. Mogłem się domyśleć, że to o niego chodzi. Ale fałszywie łudziłem się, że to już zamknięty rozdział w jej życiu. Niestety, nadzwyczaj często zdarzało mi się mylić.

- Czego chciał? - zapytałem łagodnie, dłonią delikatnie odgarniając niesforny kosmyk włosów opadający jej na policzek.

- Darł się, że mam do niego wrócić i że jeśli tego nie zrobię, to pożałuję. Czy coś takiego. No i dodawał, że się zmienił, że żałuje bla bla bla. - odparła, z wyjątkową niechęcią i odrazą w głosie parodiując głos chłopaka.

Adrian, bo tak się nazywał, miał osiemnaście lat. Pracował w osiedlowym sklepie i chodził do klasy maturalnej. Chociaż, chodził to za dużo powiedziane. Czasami tam przebywał. Krążą pogłoski, że więcej czasu widywano go na osiedlu z e-petem w ręce niż w szkole. Był zarozumiały, chamski i opryskliwy. Ale przy tym przystojny. Cholernie przystojny. Wszędzie chodził ze swoimi dwoma najlepszymi kuplami, którzy nie odstawali go na krok. Nie był gwiazdą szkoły. Raczej typem bogatego dziecka z jeszcze bogatszej rodziny, który dzięki swojemu wyglądowi i kontaktom miał jakiś udział w życiu szkoły i osiedla, a przy tym miał jakąś tam swoją rozpoznawalność. Sam nie wiem, jak poznał Patrycję. Pewnie jakoś tak wyszło. Jak zawsze. No, ale wyszło na to, że oboje się w sobie zakochali. Ponoć. Ponoć, bo ciężko mi wierzyć, że taki pozornie twardy koleś jak on mógłby jakoś zdobyć serce tak delikatne, jak mojej najdroższej przyjaciółki. Cóż. To pewnie pozostanie tajemnicą jeszcze jakiś czas. No, ale po jakimś czasie wyszło, że w ich związku nie jest najlepiej. Kłócili się i zrywali, by po chwili znów do siebie wracać. Chciałem jej wmówić do rozsądku, że to nie ma sensu. Lecz ona dalej szła w zaparte, najwidoczniej zaślepiona wizją jej niby idealnego chłopaka, który „miał swoje gorsze dni i tyle". Ale chyba na dobre zrozumiała, gdy uderzył ją pierwszy raz. I na szczęście ostatni zarazem. Od razu odbiegła od niego z płaczem i zadzwoniła do mnie. Wciąż pamiętam jak roztrzęsiona i zapłakana relacjonowała cały jej wieczór. Ze szczegółami. Niezbyt przyjemnymi szczegółami. Od razu poprosiłem, by do mnie wpadła. I to właśnie wtedy szczerze go znienawidziłem.

- Pieprzy głupoty. - mruknąłem — Nic ci nie zrobi.

- No tak, wiem. - odpowiedziała, z lekką nutą zwątpienia wyczuwalną w jej głosie — Ale pomożesz mi, tak? Na wszelki wypadek.

- Jasne. Zawsze chętnie pomogę. - zapewniłem troskliwym tonem, lekko obejmując ją ramieniem.

- Dziękuję. - wyszeptała i przymknęła oczy, próbując zasnąć.

Noc w szkole - Część pierwszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz