znowu go zawiodłem

358 26 15
                                    

• Mike •

Dziś był drugi dzień wakacji, więc sporo się u nas pozmieniało. Firma rozkwitła bardziej niż przewidywałem, Luke zaliczył wszystkie egzaminy, a tym samym skończył szkołę. Przez te pół roku zdarzyły się w naszym związku jeszcze małe potyczki, ale to chyba jak w każdym zdrowym związku. W każdym razie był poranek, a ja z racji, że wstałem pierwszy postanowiłem zrobić śniadanie dla naszej dwójki.

Zaparzyłem blondynowi jego ulubionej herbaty i skupiłem się na robieniu gofrów. Chciałem zrobić to najlepiej jak tylko umiałem i tak właśnie zrobiłem, chociaż niektóre wyszły trochę poprzypalane. Wszystko ładnie przyzdobiłem owocami i polewą o smaku truskawkowym, więc nawet nie było tego widać. Pachniało ładnie. Położyłem wszystko na stole, po czym zobaczyłem Luke'a stojącego w futrynie. Uśmiechał się do mnie zaspany.

— dzień dobry, słońce. Chodź i wcinaj. - posłałem mu szeroki uśmiech.

— no poczekaj, jeszcze w łazience nie byłem. - zaśmiał się cicho i momentalnie zniknął.

Chciałem poruszyć temat zaręczyn, bo do tej pory jeszcze tego nie zrobiłem. Ciągle to odkładałem i odkładałem, ale z perspektywy czasu może i dobrze, bo Luke miał czas na przemyślenia oraz obserwację wspólnego życia.

Mike niespodziewanie wskoczył mi na kolana, a ja się cicho zaśmiałem. Sporo urósł i teraz był naprawdę dużym, ale pięknym kotem. Myśleliśmy też nad zmianą imienia, jednak to pasowało do niego jak żadne inne.

Poza tym reagował na nie, więc musiałem pogodzić się z tym, że nie jestem jedynym Michaelem w życiu Luke'a. Jednak kot bardzo mnie lubił i z wzajemnością. Aktualnie opierał się łapkami o moją klatkę piersiową i łasił do mojej szyi, a ja go głaskałem. Szybko się u mnie zadomowił. Luke też nie miał z tym problemu. Cieszyło mnie to.

Kiedy Luke wszedł znowu do kuchni i usiadł obok mnie, był ubrany i ogarnięty w stu procentach. Złożył całusa na moim policzku, po czym od razu poczęstował się gofrem.

— smakuje? - cicho się zaśmiałem. — nie odpowiadaj, wiem że jestem najlepszym kucharzem.

— wszystko co robisz mi smakuje. - uśmiechnął się do mnie, a w tym czasie Mike zjadł mu truskawkę. — ej!

Ten kot miał to do siebie, że bardzo często wykradał nam ze stołu, więc nawet mnie to nie zdziwiło, bardziej rozbawiło.

— zjadaj kotek, bo chciałbym z tobą porozmawiać. - pstryknąłem go w nosek.

Po śniadaniu posprzątaliśmy ze stołu i pogłaskaliśmy jeszcze sierściucha. Chciałem by Luke się odprężył i odpowiadał na moje pytania bez jakiejkolwiek presji.

Usiedliśmy w naszej sypialni, bo jakoś tak się przyjęło, że tam odbywaliśmy wszystkie rozmowy. Dlaczego tak? Najczęściej kończą się one w dość przewidywalny sposób, więc bycie już na miejscu sporo ułatwiało sprawę.

— więc? - blondyn uniósł na mnie brwi, a ja pogłaskałem go delikatnie po policzku.

— chciałbym po prostu wiedzieć czy czujesz się szczęśliwy. - wzruszyłem ramionami. — jednak wiesz... mieszkanie razem pewnie nieźle daje ci w kość, szczególnie dlatego, że musisz znosić moje chrapanie w nocy. - parsknąłem cichym śmiechem.

Luke promiennie się roześmiał i wtulił się w mój bok, popychając mnie na plecy tak, że oboje tarzaliśmy się w niedawno wyprasowanej, pięknie ułożonej pościeli.

— tak, zdecydowanie jestem szczęśliwy. - odparł bez chwili zastanowienia. — nawet jeżeli chrapiesz mi nad uchem, ale wiem, że nie o to chciałeś zapytać, bo zbyt często to robisz. - spojrzał na mnie, a ja się lekko zdziwiłem. Nie sądziłem, że Luke jest taki dociekliwy.

Two Worlds • muke • /part.2/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz