jajochlebki

701 40 39
                                    

• Luke •

Pierwszy poranek bez Michaela, pierwsza pobudka ze świadomością, że nie mam go na miejscu. Pierwszy raz czułem taką pustkę w sercu i to było niesamowite. Nie sądziłem, że byliśmy ze sobą tak blisko, dla mnie to była rutyna i dopiero po jego - no powiedzmy stracie, dotarło do mnie, jak wiele wnosił do mojego życia.

Zwlekłem się niechętnie z mojego łóżka. Odsłoniłem rolety i spojrzałem za okno. Jak zwykle nic się nie zmieniło, pogoda była ładna, ptaki śpiewały i cały świat żył. Cały świat z wyjątkiem mnie.

Bałem się wyjść. To śmieszne, ale bałem się tego co będzie mówić reszta. Nikt nie wiedział o kłótni, o wylocie, o tym dlaczego tyle płakałem i czułem, że rozmowa mnie nie ominie.

Przetarłem ekran telefonu, bo jak zwykle był cały uwalony. Wiadomości od Michaela nie było, ale tam były inne strefy i nawet nie wiedziałem jakie. Powinienem się tego dowiedzieć, ale na razie to nie było ważne.

"hej kochanie, ja już wstałem, a co u ciebie?"

Uśmiechnąłem się do ekranu, bo ta wiadomość wydawała się być taka urocza, poza tym była ode mnie. To trochę poprawiło mój poranek, wiec udałem się do kuchni z nadzieją, że nikt o nic nie zapyta, a ja dalej będę walczył z tym sam.

— o jezu synek! - mama wyskoczyła do mnie zza blatu, przyprawiając mnie prawie o zawał serca.

— mogłabyś trochę spokojniej? Dopiero wstałem i nie czuje się dobrze. - wymamrotałem pod nosem i zająłem miejsce przy stole.

— co się z tobą dzieje, dlaczego tyle płaczesz i nic nie mówisz? porozmawiaj ze mną.

— później dobrze? nie chce na razie rozmawiać, tym bardziej tutaj. Poza tym to nic takiego. - kontynuowałem z nadzieją, że da mi spokój.

— okej, więc powiedz co byś zjadł. - kobieta uśmiechnęła się do mnie, a ja zrobiłem to samo.

— jajochlebki. - wyszczerzyłem się jeszcze bardziej. — z sosem czosnkowym.

— dobrze, będą jajochlebki, ale teraz marsz się umyć. - pogroziła mi ścierką, na co ja się cicho zaśmiałem.

Wypiłem szklankę wody i poszedłem do łazienki. Zrobiłem to co robi się zawsze z rana, a kolejne dwadzieścia minut poświęciłem moim kochanym włosom. Taki głupi sposób na zabicie czasu i zajęcie myśli. Ale jak coś jest głupie i działa, to nie jest już takie głupie.



• Michael •

Stałem przed lustrem, susząc swoje włosy. Wyglądałem koszmarnie. Długi lot sprawił, że miałem jetlag. Podkrążone, lekko przekrwawione oczy również mnie szczypały. Czułem się fatalnie. Niestety, miałem tylko godzinę na to, żeby wyszykować się do szkolenia.

Ułożyłem jakoś swoją niesforną grzywkę i umyłem twarz. Ubrałem się w szary garnitur z białą koszulą i krawatem w ciemniejszym kolorze. Wyglądałem odrobinę lepiej. Tak myślę.

Wyszedłem z łazienki, a następnie przygotowałem teczkę z dokumentami oraz wszystkimi potrzebnymi mi pierdołami. Spojrzałem na telefon. Nie zastanawiając się dłużej wysłałem do Luke'a SMS.

„Cześć, maluszku. Mam nadzieje, że ten dzień będzie dla ciebie udany. Kocham cię bardzo mocno i za tobą tęsknię"

Spojrzałem na zegarek. Tak bardzo mi się dzisiaj nic nie chciało, a tykanie wrednych wskazówek tylko mnie drażniło i doprowadzało do bólu głowy. Przez kolejne minuty sprawdzałem czy niczego nie zapomniałem wziąć, po czym skierowałem się w stronę drzwi. Otworzyłem je, ale oczywiście zderzyłem się z jakimś obiektem.

Two Worlds • muke • /part.2/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz