7/24

124 9 3
                                    

2 lutego

No nie. No, kurwa, nie. Nie- okej. Calum, uspokój się.

Te słowa ciągle krążyły po mojej głowie. Z kolei moje ciało kierowało się do domu Ashtona jak na autopilocie. Musiałem mu to powiedzieć.

Napotkałem ciało Ashtona, gdy podszedłem do jego drzwi, zbyt zajęty normowaniem swoich myśli, żeby zauważyć, że wychodził z domu.

- Woah - powiedzieliśmy równocześnie, trzymając się siebie nawzajem, by utrzymać równowagę.

- Oh, hej, Calum. Zniknąłeś z Ziemi na pięć dni? - uśmiechnął się, kiedy pokręciłem głową.

- Powiedzmy. Masz chwilę? - spojrzałem na niego. Jego uśmiech zniknął, gdy przytaknął.

- Pewnie, szedłem właśnie po kawę, idziesz ze mną?

Skinąłem, upewniając się, że mam torbę z, oczywiście, kamerą. Ashton znowu się uśmiechnął i poprowadził. Szliśmy w ciszy, nie odezwaliśmy się nawet, gdy zamówiliśmy kawy - jedną gorącą, drugą mrożoną - i usiedliśmy.

- Więc, mów - zaczął, po czym napił się kawy.

- Jego nagranie, to po tym, które obejrzeliśmy razem - Ashton przytaknął na znak, że rozumie, o które chodzi, prawdopodobnie rzeczywiście wiedział. - Było o, cóż, poszedł do wesołego miasteczka.

- Wesołe miasteczko? To było jakoś... pod koniec listopada, prawda?

Przytaknąłem, biorąc łyk swojego napoju przez grubą słomkę, a przez zimno zadrżałem.

- Tak, ale pamiętasz, że też tam poszliśmy? - spytałem, na co skinął. Wydawał się zamyśleć, zanim jego oczy powiększyły się, a usta wykrzywiły na kształt litery "o".

- Niemożliwe.

Jedynie przytaknąłem.

- Był tam. Kurwa, zobaczył mnie, Ashton.

- Cholera... naprawdę? - znowu kiwnąłem głową, a mina Ashtona wciąż wyrażała zaskoczenie. - Wow.

- Yeah, tylko... nie przypominam go tam sobie, wiesz? I właśnie tego nienawidzę, bo jak można nie zauważyć jasnoczerwonych włosów? - przygryzłem wargę, opierając głowę na jednej dłoni.

- To okej, był listopad. Jakby, ledwo pamiętam, co robiliśmy w tym parku, a co dopiero jego - stwierdził nieśmiało, wzruszając ramionami.

- Tak myślę - westchnąłem. - Ale mieliśmy szansę się spotkać, wiesz? Myślę, że... yeah.

- Rozumiem, Cal. Ale nie martw się, jestem pewien, że niedługo go spotkasz.

Pokiwałem głową z nadzieją, że Ashton ma rację. Naprawdę chciałem spotkać Michaela.

Bądźmy szczerzy w tej chwili. Michael jest atrakcyjny. Uroczy. Zabawny. Szczęśliwy. Jest po prostu... jest Michaelem. Zadziwiająco, uważam, że bardzo go lubię.

- Mam nadzieję, że tak będzie - spojrzałem na Ashtona, który zaś patrzył na drzwi. I zgadnijcie, kto właśnie wszedł do kawiarni w tamtym momencie.

Byłem prawie pewien, że chudy blondyn, który właśnie wszedł ze spuszczoną głową i beanie zakrywającą większość włosów, to Luke.

- O mój boże, Ashton, to on - trąciłem Ashtona, ale jedyne, na co ten patrzył, to Luke. Wtedy i on się spojrzał.

Ashton pomachał mu, wywołując lekki uśmiech Luke'a, zanim na mnie spojrzał. A kiedy to zrobił, jego oczy powiększyły się.

Podniosłem się prawie od razu, ciągle na niego patrząc. Patrząc w jego niebieskie oczy, które były duże i smutne i patrzyły na mnie. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, wyleciał z kawiarni.

Poczułem ukłucie w sercu, kiedy stałem tak w bezruchu. Co się właśnie stało?

Ktoś położył dłoń na moim ramieniu, sprawiając, że odwróciłem się.

- To okej, może poszedł po Michaela?

Wzruszyłem ramionami z nadzieją, że to właśnie to się stało. Ale gdzieś w środku czułem, że to jednak nie to.

- Może tymczasem obejrzymy następne nagranie, żeby czas szybciej minął?

Listopad, 29

Michael zaczął nagranie przez przybliżenie na transporter dla zwierząt.

- Właśnie czekam, aż Daniel tu wejdzie i zje słodycze, które mu zostawiłem... kocie słodycze! Kocie, oczywiście - pokręcił głową zanim zamarł.

Powoli poruszył kamerą, nagrywając Daniela, który wychylił się ze swojej kryjówki i powąchał powietrze. Michael w myślach wiwatował, w końcu już trochę minęło odkąd próbuje go złapać, a teraz sam wyszedł.

Daniel spojrzał w stronę Michaela na chwilę, zanim wbiegł do transportera, by zabrać słodycze. Jak tylko do niego wszedł, Michael do niego podbiegł i zamknął drzwiczki.

- Przepraszam, Daniel, ale musisz dostać zastrzyk - Michael wydął wargę na widok kota, który wesoło zajadał się smakołykami i ignorował fakt, że został złapany.

Michael znowu się podniósł, nagrywając jak idzie i opowiada o tym, że Daniel musiał jechać do weterynarza i jak trudno było go złapać.

Więc jak tylko założył buty, zatrzymał nagrywanie, zawiesił kamerę wokół szyi i wziął klatkę. Zawołał mamę, która była u niego i miała zawieźć ich do weterynarza.

Jego mama już na niego czekała, więc zaraz siedzieli w samochodzie, Michael z tyłu z Danielem. Przez chwilę, gdy bawił się z kotem, zapomniał o filmiku. Jednak gdy dotarli do lekarza i czekali w kolejce, Michael chwycił kamerę i kontynuował nagrywanie.

- Dotarliśmy do weterynarza i idziemy do pokoju, w którym dostanie zastrzyki - nagrał, jak wchodzi do wspomnianego pomieszczenia, nie będąc pewnym czy jego mama chce być na filmie.

Kiedy byli w środku i odstawił klatkę na blacie, znowu skierował kamerę na Daniela.

- Robisz projekt o weterynarzach? - zapytała lekarka, gdy weszła, sprawiając, że Michael spojrzał na nią.

- Nah, tak po prostu nagrywam.

Kobieta uśmiechnęła się do niego, zadowolona na widok kogoś, kto jest szczęśliwy robiąc to, co robi.

- W porządku, ostrożnie na kota.

Michael przytaknął i stanął bardziej z tyłu, obserwując, jak biedny Daniel dostaje zastrzyk. Bo Daniel tego nie lubił. Ani trochę. A Michael nie lubił widzieć go w tym momencie, ale wiedział, że muszą to zrobić.

- Okej, za chwilę powinno zacząć działać. Proponuję, żebyś go głaskał i spróbował uspokoić. Zaraz wrócę i jeśli wszystko będzie w porządku, jesteście wolni.

Michael i jego mama przytaknęli, chłopak od razu podszedł do pupila. Odstawił kamerę na blacie, upewniając się, że będzie ich nagrywać i zaczął głaskać Daniela.

- Cześć, kumplu, przykro mi, że musiałeś przez to przejść, ale to dla twojego dobra. Nie chcemy, żebyś był chory, prawda? - Michael powiedział do kota, drapiąc go pod głową, bo wydawał się niezadowolony.

Jak tylko Michael zaczął do niego mówić i go drapać, jego nastrój zmienił się i w końcu zaczął mruczeć jakby nie było jutra. Kiedy Mike przestawał, Daniel trącał go głową i miauczał.

I chociaż Daniel dostał zastrzyk, którego nie lubił, przetrwał to. Mruczał i miauczał jak zwykle, wywołując u Michaela uśmiech. Ponieważ tak, Daniel uszczęśliwiał Michaela i ten chciał zatrzymać go jak najdłużej mógł. Ile by to nie trwało.

Camera | malum plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz