2/24

204 12 0
                                    

żeby nie zostawiać Was z samym prologiem, łapcie rozdział pierwszy; następny planuję na sobotę/niedzielę!

enjoy!

~

25 stycznia

- Calum?

Usiadłem, ciekaw, dlaczego siostra mnie zawołała. Nigdy mnie nie potrzebowała, dopóki nie było to coś bardzo koniecznego, a to było rzadkością. Mimo to odłożyłem długopis i zszedłem po schodach.

Być może to przez fakt, że były moje urodziny i w myślach chciałem, pragnąłem, tortu. Potrzebowałem go, serio.

Kiedy stanąłem na ostatnim stopniu, spojrzałem na udekorowane pudełko w jej rękach. Ozdabiała je duża, czerwona kokarda na samej górze.

- Co to? - spytałem zaciekawiony, chociaż wiedziałem, że i tak mi nie powie. Bo jaka wtedy jest zabawa z prezentu?

- Myślę, że ci się spodoba - podała mi pudełko, które powoli chwyciłem, z każdą chwilą będąc coraz bardziej ciekawym. Chciałem już wiedzieć.

- Możesz otworzyć u siebie.

Podała mi jeszcze kopertę, odsyłając z powrotem do pokoju machnięciem ręki.

Wręcz wbiegłem do swojego pokoju, zastanawiając się nad zawartością. Jeżeli Mali uważa, że mi się spodoba, to na pewno tak będzie.

Ostrożnie położyłem pudełko na łóżku po uprzednim zamknięciu drzwi. Kopertę trzymałem w dłoni, kiedy usiadłem obok prezentu.

Rozerwałem papier, zagryzając wargę. Wyciągnąłem kartkę i rozłożyłem ją.

Cześć, Calum,

Wszystkiego najlepszego!

Mam nadzieję, że spodoba Ci się prezent od mojego sąsiada, który naciskał, abym Ci go dała. Chociaż nie znał Cię osobiście, udawał, jakby tak było.

Tak czy inaczej, mam nadzieję, że spędzisz ten dzień miło.

Przyjaciółka Mali (;

Powiedzenie, że byłem zdezorientowany, byłoby niedopowiedzeniem. Ale odłożyłem list i podniosłem pudełko obiema rękoma. Jaki dźwięk wyda?

Potrząsnąłem nim lekko, mając nadzieję, że cokolwiek jest w środku nie jest delikatne i nic nie połamałem. Zaskakująco, zawartość zabrzmiała raczej ciężko. Ciekawość mnie przerosła.

Ściągnąłem kokardę - ostrożnie, żeby jej nie zepsuć - i uniosłem wieko. Moje oczy były wielkości monet, gdy zobaczyłem, co jest w środku.

Mój aparat.

Podniosłem urządzenie i przytuliłem je. Niemożliwe. To nie może być prawda.

Przyjrzałem się mu, wyglądał tak, jak kiedy go zostawiłem trochę ponad dwa miesiące temu. No, może oprócz małej rysy na boku. Mimo to wciąż byłem szczęśliwy i nie sądzę, aby cokolwiek mogło sprawić, że ten dzień będzie lepszy. Nawet gdyby rodzice przyszli do domu z tortem.

Włączyłem aparat, łzy pojawiły się w moich oczach, kiedy wciąż działał. Zadziwiająco, miał naładowaną baterię.

Jako pierwsze pojawiło się moje nagranie, które miałem wysłać do szkoły muzycznej, ale musiałem powtórzyć przez zagubioną kamerę.

Uśmiechałem się, gdy je oglądałem, przypominając sobie, jak szczęśliwy byłem po nagraniu. W końcu wyszło mi perfekcyjnie, dlatego tak bardzo panikowałem po stracie urządzenia.

Przyglądając się zamrożonej scenie, spojrzałem na cyferki w prawym górnym rogu. Powinny wskazywać 1/1, a tymczasem było to 1/24.

Co jeszcze mogło zostać nagrane?

Kliknąłem na następny film, który zaczynał się w nieznanym mi salonie. Z ciekawości włączyłem start.

Listopad, 20

Obraz przedstawiający salon zadrżał i w kadrze pojawiła się obca twarz.

- Cześć - zaczął chłopak, jego głos był nieco chrapliwy, przez co odkaszlnął. - Więc, znalazłem twoją kamerę.

Michael pomachał do obiektywu, klnąc na samego siebie w myśli za to, jak głupio musiało to wyglądać. Mimo to wciąż kontynuował.

- Obejrzałem twoje nagranie na fortepianie. Jesteś w tym niezły, koleś - uśmiechnął się, unosząc kciuk. - Ale nie mam pojęcia, jak cię znaleźć, więc postanowiłem nagrać moje wspaniałe życie, żebyś miał co oglądać, gdy już uda mi się zwrócić twoją kamerę.

Michael przeczesał swoje krwiście czerwone włosy, uznając, że potrzebuje zmienić ich kolor. Może nawet na dwa.

- Nie chcę zabrzmieć jak stalker, ale podoba mi się twoje imię. Calum. Jest wyjątkowe - znowu wykrzywił usta w uśmiechu, czując się odrobinę niezręcznie mówiąc do pieprzonej kamery, ale był zdeterminowany, by wypełnić ją czymś zabawnym.

- Przedstawiłeś się w nagraniu, by the way. Na wypadek gdybyś się zastanawiał - jasna plamka mignęła przed nogami Michaela, sprawiając, że uśmiechnął się szeroko. - Oh! Poznaj Daniela, mojego kota.

Chłopak ukucnął, próbując nagrać zarówno siebie, jak i kota, ale zwierzę nie chciało zostać w miejscu. Tak więc obrócił kamerę i zrobił przybliżenie na Daniela.

- Czy on nie jest kochany? - spytał z dumą, obserwując myjącego się kota. Zaśmiał się i pokręcił głową, znów obracając kamerę na siebie. - Co powiesz na rundkę po moim domu? To prawdopodobnie tutaj będę nagrywał większość filmów - mówił chaotycznie, ale ucichł zanim kompletnie odszedł od tematu, czyli coś, co robił bardzo często.

- Salon - poinformował niskim głosem, przesuwając powoli obiektyw na wspomniane pomieszczenie. Upewnił się, że zarejestrował każdy istotny szczegół i opowiedział ich historie.

- A tutaj mamy potężny wazon moich przodków; Kolumbów - nagle ogłosił, przybliżając na prosty, szklany wazon, w którym nawet nie trzymał kwiatów. - Żartuję. Kupiłem go kiedyś na tanim rynku. Używam go tylko do zbierania drobiazgów.

Michael pokręcił głową na samego siebie, wyobrażając sobie reakcje innych, gdyby go oglądali. Nawet jeśli planował pokazać nagrania jedynie chłopakowi od fortepianu. Calumowi.

- Ale to ciasteczko tutaj - Michael podszedł do małego stolika do kawy, przybliżając na ciasteczko na talerzu. - Jest specjalne.

Podniósł je, wskazując kamerę na siebie.

- To ciasteczko zostało zrobione przez potężną kobietę zwaną moją mamą. Zdecydowanie piecze najlepsze ciastka.

Uśmiechnął się szeroko zanim wrócił wzrokiem na wypiek. Kiedy trzyma się w dłoni ciastko - które na pewno jest przepyszne - nie powstrzymuje się przed zjedzeniem go.

To właśnie zrobił Michael. Ugryzł je i prawie (prawie) jęknął na ten smak. Tak, jego mama piekła najlepsze ciasteczka na świecie.

- Wiesz - powiedział, wciąż żując, zanim przełknął i uśmiechnął się głupkowato na myśl, jak niepociągające to było. - Kiedy przyniosę ci już twoją kamerę, wezmę ze sobą ciasteczka mojej mamy. W zamian za to możesz złożyć mi spóźnione życzenia urodzinowe. Zgoda?

Czerwonowłosy chłopak przytaknął do siebie, jakby ktokolwiek miał mu odpowiedzieć.

- Więc umowa stoi.

Camera | malum plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz