18/24

77 6 0
                                    

14 lutego

Dzisiaj znów wyszedłem na zewnątrz. Czułem się już prawie całkowicie dobrze i byłem wręcz zdesperowany, by poczuć świeże powietrze. Poza tym dzięki temu miałem szansę zobaczyć Michaela lub Bowsera. Spotkanie obu byłoby dobre, bo prowadziłoby do samego Michaela.

Zabrzmiało dziwnie, prawda?

W każdym razie, tak jak powiedziałem, szedłem razem z moim lokowanym przyjacielem, który ostatnio się ściął. Nie rozmawialiśmy za wiele, po prostu korzystając ze spaceru.

Dopóki nagle nie postanowiliśmy pójść do parku. Oczywiście się na to zgodziłem, bo Michael mógłby spędzać tam czas, tak jak Bowser albo Sarah.

Wciąż nie mogłem pojąć, skąd ją kojarzę. Wydawała się bardzo znajoma, to znaczy jej głos, bo tylko tyle o niej wiedziałem. Ale może gdyby ona i jej pies tu byli, rozpoznałbym jej głos, gdyby zawołała Bowsera.

- Chcesz usiąść czy dalej iść? - spytał nagle Ashton, spoglądając na mnie, na co wzruszyłem ramionami.

- Nie wiem, jak chcesz.

- Więc usiądźmy, bo chcę zjeść te kanapki.

Uśmiechnął się i usiadł na jednej z ławek. Zachęcił mnie, żebym usiadł obok, co zrobiłem z przewróceniem oczu. Sięgnąłem po plecak i położyłem go na kolanach, otwierając.

- Którą chcesz?

- Obojętnie, zaskocz mnie.

Wyciągnąłem pudełko z kanapkami, ostrożnie odkładając plecak między nas - w końcu nie chciałem uszkodzić kamery. Po tym otworzyłem pudełko i wystawiłem je do Ashtona, nie mówiąc, co tam było.

Wziął jedną z góry, tak jak ja, po czym podłożyłem pudełko.

- Więc - zaczął Ash, przełykając kęs zanim kontynuował. - Zbliżyłeś się do swojego kochanka?

- Ashton - udawanie ściąłem go wzrokiem, jakbym był poirytowany jego słowami, choć w rzeczywistości nie byłem. Serio. Szczerze to sprawiło, że moje serce zabiło szybciej na samą myśl o Michaelu.

- Co? Nie zaprzeczaj i mi powiedz - uniósł brew, znów biorąc gryz kanapki. Westchnąłem.

- Nie bardzo. Tyle co Luke w kawiarni i nadzieja, że zobaczę Bowsera i Sarah i... cóż, nadzieja na zobaczenie jego. Ale nie mam pojęcia, gdzie szukać.

- Przykro mi - uśmiechnął się współczująco i poklepał po ramieniu. - Ale jak mówiłem, spotkacie się w odpowiednim czasie. Jestem tego pewien.

Wzruszyłem ramionami i dalej jadłem. Może Ashton miał rację. Chyba jedyne, co mi pozostało, to mieć nadzieję.

Grudzień, 28

- Jestem dzisiaj tutaj - powiedział Michael, starając się nie śmiać, gdy nagrywał Luke'a, którego włosy nie były już czarne i nosił klapki. - Z legendarnym koszykarzem, Lucasem 'Rakietą' Hemmingsem.

Kamera ciągle nagrywała blondyna, który odbijał piłkę jedną ręką.

- Zagramy trochę - odparł Luke, próbując wyglądać na fajnego z piłką.

- Ta - Michael przewrócił oczami, tłumiąc śmiech. - Po prostu pokaż nam jakieś ruchy.

Luke uniósł brew i zaczął kozłować, żeby się pochwalić. Nie był jednak zbyt dobry, co Michael mu uświadomił, gdy parsknął śmiechem.

- Co to w ogóle są za buty? - palec Michaela pojawił się w kadrze, wskazując na białe klapki Luke'a. Blondyn spojrzał na nie, na Michaela i skinął.

- Yeah, to są nowe buty do koszykówki.

Michael prychnął, a Luke zmienił temat.

- Ogarnij to, ogarnij to - kozłował, biegnąc w stronę kosza.

- Ogarniam - Michael zaśmiał się, cały czas go nagrywając. Luke wyrzucił piłkę, po czym skulił się z nadzieją, że piłka go nie uderzy.

Michael parsknął głośno, gdy piłka odbiła się i odleciała. Luke wyprostował się powoli, pokazując kamerze uniesione kciuki i szeroki uśmiech. Blondyn podszedł do przyjaciela, dla zabawy szturchając go w ramię. Ten jednak sapnął i upuścił kamerę. Pospiesznie ją podniósł, wciągając szybko powietrze.

- Cholera, przepraszam, Mikey - Luke od razu wymamrotał, oglądając przyjaciela zmartwiony. Michael sprawdzał urządzenie, zauważając na szczęście tylko jedno zadrapanie, na co westchnął z ulgą.

- Jest okej.

- Na pewno? - Luke zagryzł wargę, wciąż patrząc na niego ze zmartwieniem.

- Tak, to tylko lekkie zadrapanie. Ale musiało to dziwnie wyglądać na nagraniu.

Michael jeszcze raz dokładnie obejrzał kamerę, wnioskując, że rzeczywiście nic więcej nie zostało uszkodzone. Luke nie był do końca przekonany odpowiedzią, ale znów się uśmiechnął.

- Ale nie powiesz, że to nie było fajne, huh?

Michael znowu przewrócił na niego oczami.

- Tak, a ja będę żył wiecznie - Luke zmarszczył brwi, przez co Michael od razu zmienił temat. - Chodźmy na spacer, co? Może spotkamy Caluma.

Luke westchnął, podczas gdy Michael machnął ręką, aby szedł za nim i skierował się do parku. W końcu blondyn ruszył, krzywiąc się na dźwięk wydawany przez jego klapki.

Chłopcy szli koło siebie, Michael zatrzymał nagranie na ten czas. Spacer był całkiem normalny, chłopcy trochę pożartowali, ale przede wszystkim się śmiali. Szczególnie, gdy Luke napotkał problem, na który, oczywiście, Michael musiał włączyć kamerę.

- Co ty robisz, Luke?

- Zostawiam moje klapki - odparł, zrzucając je z nóg i ruszył dalej boso.

- Naprawdę będziesz szedł na boso? - spytał Michael, unosząc brew i uśmiechnął się, ale Luke tylko wzruszył ramionami z cichym "tak". - Nie chcesz się wrócić po jakieś inne buty albo coś?

- Nah, jestem zbyt leniwy.

Michael przewrócił oczami, ale w duchu był zadowolony, bo nie chciało mu się wracać. Zanim by doszli do domu, byłby zbyt zmęczony, by znowu coś robić.

- Jesteś idiotą - mruknął, na co Luke uśmiechnął się.

- Ale twoim idiotą.

- Tak, tak, cokolwiek - Michael zachichotał, uśmiechając się szeroko do przyjaciela. Obaj byli uśmiechnięci i szczęśliwi.

Camera | malum plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz