W styczniu Pola już całkiem zabunkrowała się w bibliotece, otoczona stosami książek i notatek. Ostatecznie potwierdziła wybór przedmiotów do matury, a teraz dni przeciekały jej przez palce i zarówno zawody pływackie, jak i matura zbliżały się w zastraszającym tempie. Ledwo miała czas na odpoczynek czy wzięcie głębokiego oddechu, bo nie dość, że tonęła w niekończącym się morzu sprawdzianów i próbnych matur, to jeszcze katowała się do upadłego na basenie. Kacper wyciągał ją z basenu praktycznie siłą, gdy zaczynała przeginać. Rozmawiali wyłącznie o zawodach i o tym, co można zrobić, żeby poprawić technikę czy szybkość, choć zdaniem Kacpra Pola wcale tego nie potrzebowała. Pływała już szybciej i lepiej od niego samego, wic naprawdę nie wiedział, co jeszcze może zrobić, żeby jej pomóc, poza pilnowaniem, żeby się nie przeciążyła. Parokrotnie próbował też poruszyć temat sylwestrowej imprezy, ale Pola starannie zmieniała wówczas temat, nawet nie dając mu szansy na wytłumaczenie się. Z jednej strony wcale się nie dziwił, z drugiej strony przyprawiało go to o frustrację, bo musiał z nią porozmawiać. Nie miał jednak pojęcia, w jaki sposób to zrobić, żeby go wysłuchała. Koniec końców on też pozwolił dniom płynąć.
Przeszły ferie zimowe, przeszła też studniówka, podczas której i Pola, i Ofelia całkiem dobrze się bawiły. Przetańczyły całą noc wraz z koleżankami z klasy, dopóki nie rozbolały ich nogi. Zajadały się kremowym tortem, wybranym już w listopadzie, i chichotały, oglądając zrobione selfie. Poli udało się nawet całkiem dyskretnie spławić Michała po samym polonezie. Tuż przed samym tańcem zdążyła go wypytać, czy przypadkiem aby nie zostawiał na jej progu jakichś tajemniczych roślinek przez ostatni miesiąc, lecz nieszczęsny całkowicie się tego pomysłu wyparł i stwierdził, że on nawet nie odróżnia konwalii od astrów, a co dopiero mówić o wybieraniu kwiatów na każdy dzień miesiąca! Nieco ją to zdeprymowało i straciła wszelką ochotę na przebywanie w towarzystwie biednego maturzysty. Przeprosiła go, oczywiście, w bardzo dyplomatycznych słowach za swoją nietowarzyskość i niechęć do spędzania z nim czasu, na co Michał się tylko uśmiechnął smutno i poszedł do kolegów. Poli było przez długi czas głupio, że tak go potraktowała, bo chłopak wyraźnie miał nadzieję na coś więcej, ale zupełnie nie była w stanie nawet go czarować. Po prostu nie i już, jej myśli zajmował ktoś inny. W sumie to nawet dwóch ktosiów, jakby tak się uprzeć: tajemniczy ofiarodawca roślinek i Kacper. Obie te kwestie męczyły ją zwłaszcza nocami, gdy wreszcie spuszczała myśli ze smyczy.
Wielokrotnie spędzała zresztą te pozostałe do rana godziny na myśleniu, wpatrywaniu się w sufit lub bezładnym rozrzucaniu pościeli. Ataki bezsenności odpuszczały czasem jedynie nad ranem, na zaledwie kilka godzin — zbyt mało, by dać ulgę zmęczonemu organizmowi. W ciągu dnia musiała to sobie rekompensować kawą, chociaż wcale jej nie lubiła, i tabletkami przeciwbólowymi. Nie miała nawet specjalnie apetytu, ale wmuszała w siebie trzy regularne, pełnowartościowe posiłki. Już teraz stres na dobre opanował jej ciało, chociaż bezustannie powtarzała sobie, że do maja jest jeszcze dużo czasu. Żadne racjonalne myśli nie mogły się jednak równać z przerażającymi wysokościami tworzonymi prze stosy notatek oraz podręczników. Zawody pływackie tylko dodatkowo ją stresowały, podobnie jak obecność Kacpra, i im bardziej się zbliżały, tym większe Pola miała mdłości, jakby w jej brzuchu na dobre zamieszkał kłębek nerwów.
Nocą tuż przed nimi znów nie mogła spać, chociaż rozpaczliwie potrzebowała odpoczynku przed wysiłkiem fizycznym, jaki ją czekał. Jedyne, co mogłaby zrobić, żeby ukoić swój niepokój, to wrócić na basen, popływać, umęczyć się — trochę obsesyjnie — dopóki nie będzie pewna, że ręce i nogi jej nie zawiodą podczas wyścigu. W szalonym przypływie odwagi zdecydowała, że musi zadzwonić do Kacpra, choć było wysoce prawdopodobne, że o tej godzinie będzie jeszcze spał. O dziwo odebrał od razu, bynajmniej nie zaskoczony, i jego głosowi brakowało tej charakterystycznej chrypki właściwej ludziom wyrwanym dopiero co ze snu.
![](https://img.wattpad.com/cover/202426291-288-k599364.jpg)
CZYTASZ
Symfonia w filiżance | ✓
RomancePrzepis na udaną jesień: mieszanka najlepszej w mieście herbaty, ciepły kocyk, pieczone kasztany, jazzowa muzyka, dużo książek, kakao. I może jeszcze szczypta zupełnie niespodziewanej miłości.