2

1.3K 107 28
                                    

*ASHTON*

Schodziłem po schodach na dół. Mama już kilkanaście minut temu wołała mnie na śniadanie. Pokonywałem schody powoli. Uważnie stawiałem nogę na każdym stopniu. Kiedyś po prostu bym po nich zbiegł i omijał co drugi stopień, ale nie dziś. Gdy tylko się obudziłem poczułem mocny ból głowy i brzucha, kręciło mi się w głowie i czułem dyskomfort. Wiedziałem, że to przez kolejną nieprzespaną noc, ale nie mogłem poradzić nic na to, że nie zmrużyłem oka. Gdy tylko zapadłem w sen po chwili budziłem się z jakiegoś okropnego koszmaru. Miałem tak od dawna. Nawiedzały mnie sny o śmierci i cierpieniu. O tym, że umieram w męczarniach, a wszyscy dookoła płaczą. Budziłem się cały mokry z krzykiem. Za którymś razem zobaczyłem, że w nogach łóżka siedziała moja mama. Mimo że było ciemno, a ona robiła to praktycznie bez wydawania żadnego dźwięku to wiedziałem ,że płakała. Od samego początku mojej choroby udawała, że było dobrze, że mocno się nią nie przejęła. Udawała, że wierzy w to, że kiedyś będę zdrowy, ale tak naprawdę wiedziała jak to wszystko się skończy.

Po chwili byłem już na dole, gdy przekroczyłem próg kuchni zamarłem. Stała w niej moja rodzicielka. Jak zawsze w niedzielę miała domowe ubrania. Szare dresy i różowa bokserka. Do tego kapcie-świnki i włosy związane w niedbałego koka, z którego powypadało kilka pasemek, a niektóre śmiesznie odstawały. Wszystkiego dopełniał różowy szlafrok. Sięgała coś z lodówki, najprawdopodobniej mleko do płatków dla Sky, która z kolei siedziała na blacie kuchennym i przysypiała. Cała nasza rodzina nie zaliczała się do "porannych ptaszków". Włosy małej odstawały na wszystkie strony, ale ona nie zdawała się tym przejmować. Na jej chudych nóżkach spoczywały krótkie, różowe spodenki od piżamy, a na górze tego samego koloru bluzka z podobizną kucyka Pony. Ale moją uwagę najbardziej przykuła osoba stojąca koło Sky, najwyraźniej uważała, żeby dziewczynka nie spadła. Był to Luke. Jak zawsze wyglądał super. Czarne rurki z dziurami na kolanach idealnie pasowały do bluzki tego samego koloru z logo zespołu, a do tego czarne skarpetki. Dałbym się zastrzelić, że buty miał tego samego koloru, ale mama kazała mu je zostawić w holu. Gdy tylko mnie zauważył od razu się uśmiechnął.

-Hej, Ash - przywitał się biorąc moją młodszą siostrę na ręce i sadzając ją na krześle przy stole

Mała niemal od razu zabrała się za jedzenie płatków, które zrobiła mama.

-Cześć- rzuciłem podczas siadania przy stole. Spojrzałem na blat. Nie byłem pewny czy nie mam zwidów, ale na stole leżała moja i Luke'a "lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią". Totalnie o nie zapomniałem. Zrobiliśmy ją już dawno i była przywieszona do drzwi mojej szafy. Zaśmiałem się i wziąłem ją do rąk. Powoli czytałem każdy punkt. Z zamyślenia wyrwała mnie miska lądująca przede mną. Spojrzałem na czekoladowe płatki pływające w ciepłym mleku.

-To co powiesz na to?- spytał w końcu Luke wskazując na listę i uśmiechając się promiennie

-Żartujesz?- zaśmiałem się-biwak z daleka od cywilizacji? źle się czuję... nie dam rady...

-Właśnie dlatego gdy Luke przyszedł z tym pomysłem od razu się nie zgodziłam- wtrąciła się mama. Ona do teraz uważała,że ma totalną kontrolę nad moim życiem. Mimo że byłem pełnoletni, ona uważała, że w każdej sprawie może za mnie decydować. Już byłem do tego przyzwyczajony i postanowiłem nie reagować na jej słowa.

-Więc zrobimy tak... rozmawialiśmy o tym- wskazał na siebie i moją rodzicielkę- będzie to biwak, ale nie z daleka od cywilizacji...- westchnął

Chwilkę wszyscy milczeliśmy. Mój przyjaciel budował napięcie.

-Macie do dyspozycji cały ogród. Namiot jest gdzieś w piwnicy, możecie rozpalić ognisko, niestety nie wiem czy Sky nie będzie miała ochoty do was dołączyć- rzuciła mama po czym zabrała malutką, która już zjadła i obie wyszły

All I need is you... » LashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz