*ASHTON*
Czułem się głupio. Nie zachowałem się w porządku względem Luke'a. Nie powinienem był mówić do niego w taki oschły sposób. Na dodatek nie wyjaśniłem jakiego rodzaju miało być to spotkanie. Hemmings mógł pomyśleć, że była to randka- a nie była. W sumie mój przyjaciel nie miał nic do gadania, ale czułem, że należą mu się wyjaśnienia. Sam nie wiedziałem czemu, co w sumie było dziwne. Z racji tego postanowiłem do niego pojechać. Gdy już zadzwoniłem do drzwi otwarła je Liz.
Wydawała się być zmartwiona. Włosy były w nieładzie, co było do niej nie podobne. Miała podkrążone oczy i co mnie najbardziej zdziwiło była bez makijażu. Zastanawiałem się dlaczego tak wyglądała. Nigdy nie była osobą, która przejmowałaby się czymś innym niż tym, że lakier na paznokciu się jej złuszczył lub kosmetyczka odwołała zabieg.
Już chciałem otworzyć usta i przywitać się, a zaraz po zwrocie grzecznościowym spytać o Luke'a. Niestety nie było mi to dane, gdyż do blondynki zadzwonił telefon.
Odebrała komórkę po czym przyłożyła ją do ucha, odsuwając się i mocniej otwierając drzwi, tym samym zapraszając mnie do środka. Wykorzystałem tę okazję i wślizgnąłem się do holu.
-Zaraz przyjdę, Ashton. Musimy porozmawiać-powiedziała po czym wyszła.
Przeczesałem ręką włosy nie wiedząc co zrobić. Postanowiłem pójść do pokoju Luke'a i zrobić mu miłą pobudkę. Udałem się na schody, ale w połowie drogi zatrzymał mnie krzyk mamy mojego przyjaciela.
-Ashton jesteś samochodem!?
Od razu udałem się do źródła dźwięku, odpowiadając po drodze krótkie "tak".
Liz była w holu i właśnie ubierała buty. Była bardzo zdenerwowana i miała problem z zawiązaniem sznurówki.
-Luke jest na komisariacie i poprosił o telefon do mnie. Musimy po niego jechać.
Totalnie mnie zatkało. Hemmo jeszcze nigdy nie wpakował się w żadne kłopoty. Gdybym tylko wiedział to zaradziłbym temu, nie martwiąc jego mamy, tylko że ja byłem pewny, iż Luke smacznie śpi u siebie w łóżku.
*LUKE*
Gdy tylko zobaczyłem moją mamę od razu wstałem z miejsca. Jeszcze chyba nigdy nie cieszyłem się na jej widok tak bardzo. Mina mi zrzedła dopiero jak zobaczyłem kto przyjechał razem z nią- Ashton.
Blondynka od razu do mnie podbiegła i zaczęła mocno ściskać. Zdawało się, że naprawdę była zmartwiona. Ale ja znałem ją na tyle dobrze, że w to nie wierzyłem. Była okropną matką. Nigdy nie interesowała ją rodzina. Często łapałem się na myśleniu, że wyszła za tatę tylko przez jego pieniądze. Nie było tajemnicą to, że miesięczna pensja Roberta była wyższa niż normalna, a on odkąd pamiętam spęłniał każdą jej nawet najmiejszą zachciankę. Często zastanawiałem się czy mama była taka od zawsze czy to mój tata tak ją zmienił.
-Jak mogłeś zachować się tak nieodpowiedzialnie!?- krzyczał Ash, kierując samochód. Mama siedziała z przodu koło niego przez co ja dostałem miejsce z tyłu.
Popadł w furię gdy tylko dowiedział się co zmalowałem. To znaczy w ustach policjanta brzmiało to gorzej: "zadzwoniła do nas starsza kobieta, że jakiś mężczyzna jest na dachu budynku. Gdy znaleźliśmy się na miejscu, chłopak spał, był totalnie pijany".
Miałem już dość wypominania moich błędów przez blondyna. Od samego początku aż kipiał gniewem. Wiedziałem, że Ash brzydził się takim zachowaniem. Jakikolwiek alkohol, narkotyki, papierosy... wszystkie używki uważał za zło, a ludzi którzy je biorą za żałosnych.
CZYTASZ
All I need is you... » Lashton
Fanfiction"'Cause I've been from place to place Trying to bring you back I've walked for days and days Cause I can't face the fact That nothing is better than you"