-Myślałam że jeśli jesteś córką Bruce'a to masz jeszcze trochę oleju w głowie, ale myliłam się-powiedziała szorstko.
Dziewczyna obróciła się na pięcie i poszła. O co jej kurwa chodzi?! Mam chłopaka i uciekłam z domu, zachowuje się jak moja matka, której nie mam... Ona i mój ojciec nadają na tych samych falach... Debili nie brakuje... Wyszłam za nią na deszcz i złapałam za ramię.
-O co tobie chodzi?!-warknęłam.
-O co?-zapytała odwracając się.
Stałam cicho i czekałam aż coś powie.
-Słuchaj, ja próbuję ci przemówić do rozsądku jaki on jest, ale do ciebie kurwa nic nie dociera! Ja się o ciebie boję, wiesz jak skończyła każda dziewczyna, która z nim kręciła? Leży na cmentarzu!-krzyczała.
Ivy poszła a ja stałam i nie wiedziałam co zrobić... Deszcz na mnie padał, a ja przemakałam. Zwróciłam się w stronę domu i zauważyłam Jokera w drzwiach.
-Wierzysz jej?-zapytał widząc moje zamyślenie.
-Nie wiem-mruknęłam.
Usiadłam na kanapie i miałam coś oglądać, ale Jokuś stanął na telewizorze.
-Jedziemy do klubu-rozkazał.
-Skąd w tobie te rozkazy?-zapytałam.
-Wymcknęło mi się...-mruknął.
Bez słowa wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do klubu. Na wejściu od razu interesy były do Jokera...
-Ej Joker!-podbiegł Ed.
-Co?!-wrzasnął obejmując mnie w talii.
-Kod Biały-mruknął.
-Japierdole... Znowu?-zapytał zmęczony.
-Tak, musimy wyjechać jak najszybciej do Brazylii-zarządził człowiek-zagadka.
-Dobra to pakuj się i widzimy się dziś o północy na lotnisku, polecimy prywatnym-wydukał i ciągnąc mnie za rękę wyszliśmy.
Zajebiście kurwa! Zostawia mnie samą i wyjeżdża? Jaki z niego chłopak?! Interesy ważniejsze od dziewczyny! Nie odzywałam się do niego. Usiadłam w salonie na kanapie i zaczęłam pić.
-Nie pij tego świństwa-mruknął zabierając mi butelkę.
-Jaki z ciebie chłopak?! Jak możesz mnie zostawiać?!-krzyczałam.
W oczach stanęły mi łzy. Schowałam twarz w dłonie i skuliłam się. Zaczęłam płakać...
-Kotek...-szepnął.
-Jedź... Nie patrz na mnie...-rzekłam.
Jego wielkie ramiona objęły mnie i przyciągnęły do siebie.
-Nie zostawiaj mnie...-burknęłam.
-Misia... Nie będziesz sama-mruknął.
Milczałam...
-A jak ktoś mi krzywdę zrobi?-zapytałam przez łzy.
-Floyd będzie w razie co-mruknął.
Jakąś chwilę później się uspokoiłam... Chłopak trzymał mnie w ramionach i zaczął się ze mną kołysać. W środku byłam w rozsypce... Załamało mnie to że on wyjeżdża do innego kraju w interesach a ja zostaję sama w jego domu... Czas zleciał mega szybko, nim się obejrzałam była już północ.
-Lecę już...-zaczął wychodząc z pokoju.
Siedziałam z głową w dole i zastanawiałam co zrobić...
-Misia-szepnął unosząc mój podbródek.
-Hm?-chrząknęłam.
-Spójrz w moje oczy-powiedział.
Zrobiłam to co kazał, ale co z tym?
-Co widzisz w nich?-zapytał.
-Smutek? Przygnębienie? Radość? Nie wiem...-wydukałam.
-Właśnie to czuję...-mruknął po czym musnął moje usta.
Chłopak wyszedł z domu i tyle go widziałam i słyszałam.
*Tydzień później*
Mija tydzień jak mojego skarba nie ma... Czuję się tragicznie... Jestem jeszcze od kilku dni przeziębiona... Leci mi z nosa i krew i katar( takie uroki osoby bladej),ledwo mówię, mega zimno mi co chwilę, kaszel mam i wyglądam jak zwłoki.
-Martyna!!!-krzyczy Ivy przez drzwi.
Nie chcę z nikim rozmawiać... Mam dosyć innych ludzi i ogółem mojego otoczenia... Jokera nie ma, Gotham ucichło... W pewnym momencie zadzwonił do mnie ktoś. Odbieram i słyszę głos Alfreda.
-Coś się stało że dzwonisz?-
-Panienko Wayne... Pani ojciec... On umiera...-
-Że co?!-
To uczucie gdy zapomnisz że masz chore gardło i krzykniesz... Taaak, ten ból...
-Za chwilę będę-
-Dobrze-
CZYTASZ
"Instynkt..."
Short StoryMartyna Wayne to 16 letnia córka wielkiego milionera z Gotham City. Matka zostawiła ją z jej ojcem tuż po narodzinach. Dziewczyna musiała się wychowywać wśród facetów, pośród Robina( Dicka Graysona i Bruce'a Wayne'a). Pewnego dnia spotka króla Goth...