Rozdział 31

492 22 1
                                    

-No dobrze-odpowiedziałam.

-To jedziemy teraz?-zapytał.

-Jasne-rzekłam.

Poszłam do salonu i kucnęłam przy synu.

-Jedziemy do nowego domku. Chodź-burknęłam.

-Jakiego domku?-zapytał zbierając zabawki.

-Będziemy mieszkać z wujkiem Dickiem-powiedziałam.

-Nio dobzie...-szepnął.

Wzięłam Damiana na ręce i zaczęliśmy się ubierać. Dick wziął jego plecak i gotowi wyszliśmy z domu. Floyd odprowadził nas na dwór.

-Dick? Weźmiesz Damiana i zapniesz go?-zapytałam.

Chłopak bez słowa wziął ode mnie synka i poszedł z nim do auta. A ja stanęłam na słówko z Floydem.

-Wiesz co robisz?-zapytał.

-Tak. Nikt mnie tam nie skrzywdzi już... Najważniejszy jest Damian-powiedziałam.

-Będziemy ciebie odwiedzać-burknął.

-Okej-odpowiedziałam.

Rozmawialiśmy w najlepsze.

*Dick Grayson*

Wziąłem Damiana na ręce i poszedłem z nim do auta. Zacząłem go zapinać w fotelik, gdy się odezwał.

-Boję się taty...-szepnął.

-Dlaczego?-zapytałem.

-Dziś ksycał na mamę w pokoju... A później to mama płakała...Nie chcie wlacać do domku...-mruczał i zaczął płakać.

Jak ja nie lubię gdy dzieci cierpią...

-Już nikt was nie skrzywdzi bo będę ja. Od teraz ja będę twoim tatą, dobrze?-zapytałem.

Na małego buźkę wskoczył uśmiech. Otarłem łzy z jego oczu i uśmiechnąłem się.

-Będzie dobrze-powiedziałem głaszcząc jego główkę.

Usiadłem na miejscu kierowcy i czekałem na Martynę.

*Martyna*

Gadałam sobie z Floydem gdy usłyszałam klakson auta.

-No chodź!!-krzyczał Dick.

-To ja lecę, pa-mruknęłam i przytuliłam przyjaciela.

Podbiegłam do auta i wsiadłam do niego. Kierowaliśmy się do rezydencji Wayne'ów. Patrzyłam w lusterku na Damiana. Co chwilę główka mu spadała na bok, w pewnym momencie zasnął. Uśmiechnęłam się do siebie i oparłam głowę o szybę.

-Damian boi się Jokera...-zaczął Dick.

-Tak samo jak ja...-odpowiedziałam.

-Powiedziałem mu że jestem jego nowym tatą...-rzekł.

-Ale po co?-burknęłam.

-Bo tak jest. Gdybym cię nie kochał nadal to bym tu nie przyjeżdżał i nie zabierał was do siebie-mruknął.

Taak, Dick kiedyś wyznał mi uczucia, ale ja go odrzuciłam... Teraz sądzę że byłam głupia...

-No dobrze...-odpowiedziałam smutna.

-Kocham cię-mruknął i złapał mnie za rękę.

-Nie wiem czy to odpowiedni moment na takie niespodzianki...-rzekłam.

Zatrzymaliśmy się na czerwonym... Dick po prostu mnie pocałował... W mojej głowie był jeden wielki rozpierdol... I nie wiem dlaczego, ale odwzajemniłam buziaka.

-Zgadasz się?-zapytał.

-Muszę to przemyśleć okej?-zapytałam.

-Okej-burknął i ruszyliśmy.

W rezydencji byliśmy chwilę później. Dick wziął śpiącego Damiana na ręce i zaniósł do salonu. Tam go położył na kanapie. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Patrzę a to Ivy.

-Słucham?

-Byłam u tego debila... Powiem Ci że był spizgany i dlatego tak się zachowywał-

-I co? Nie ma już związku z nim, niech się jebie-

-Martyna... On nie wiedział co bierze... Ed mu niby jakieś leki dał a Joker to brał, dlatego był taki-

-Mam wyjebane w to! Jego sprawa, skrzywdził mnie i moje dziecko. Niech się odpierdoli bo nie ręczę za siebie!-

-Uspokój się... Wybacz mu to-

-Pierdolcie się wszyscy-

Rozłączyłam się i zaczęłam niszczyć mój telefon. Rzuciłam nim na dworze o schody, deptałam go, a potem wrzuciłam do fontanny.

-Co ty zrobiłaś?-zapytał Dick.

-Musimy jechać i kupić mi nowy telefon...-mruknęłam.

"Instynkt..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz