XXXV.

103 4 0
                                    

W życiu zawsze kierowałam się uczuciami, chociaż ciągle starałam się sobie wmówić, że zdrowym rozsądkiem. Jednak za każdym razem, kiedy znowu znajdowałam się ja dnie, w mojej głowie pojawiał się ten wredny głos, który wyliczał mi te wszystkie sytuacje.

Moja historia z tym zaczęła się w dzieciństwie. Ile razy potrafiłam podstawić się matce pod rękę, żeby bronić braci. To nie był mój głos rozsądku, a strach przed tym, że może coś im się stać, a tak bardzo ich kochałam. Byli dla mnie całym światem. Potem nastały czasy szkoły. Byłam w innej klasie niż Tim i w o rok młodszym roczniku niż Brian. Ale to mnie uważano za głównego prowodyra kłótni i bójek. Nie potrafiłam przechodzić obojętnie obok oszczerstw, jakie były rzucane w kierunku mojej rodziny. Bo nikt nie miał prawa oceniać nas przez pryzmat pieniędzy i matki alkoholiczki. Oni tacy nie byli, a ja starałam się że wszystkich sił usunąć ten zakłamany obraz w oczach naszych rówieśników. Kiedy zaginęli, za wszelką cenę starałam się utrzymać porządek w ich pokojach. Skutkowało to skrajnym zaniedbaniem samej siebie. Potrafiłam przesiadywać godzinami w pokoju Tima, ścierając po raz setny kurz z jego komiksów, czy uparcie trzeć plamę od farby na desce w pokoju Briana, pomimo iż znajdowała się tam dłużej niż my mieliśmy lat.

A potem poznałam Jasona i zagłuszając swój smutek, dostosowałam się do jego życia, żeby on nie czuł się samotnie. Pragnęłam dla niego zrozumienia i akceptacji, samej zatracając się w szaleństwie. Tak naprawdę postać bez twarzy nigdy nie zniknęła z mojego życia, nawet kiedy przebywałam w jego sklepie. Ale milczałam, uważając to za wymysł mojej wyobraźni. I nie chciałam go denerwować. On był tak wrażliwy na moim punkcie...

W końcu ich odnalazłam i na mojej drodze stanął kolejny upadek. Poznałam Smileya i chcąc na siłę udowodnić braciom i sobie, że potrafię się sama sobą zająć, trafiłam w toksyczny związek, kończąc spektakularną ucieczką. Zrobiłam to tłumacząc sobie tym, że to miejsce nie jest dla mnie i potrafię żyć samodzielnie. Ale wtedy zrozumiałam jedno. Czułam się jak ostatni śmieć. Nie pasowałam do ich świata, ciągle ściągałam ich uwagę na siebie i na siłę starałam się udowodnić, że jestem ponad nimi. Dawno nie doświadczyłam takiego wstrętu względem siebie, dlatego postanowiłam od tego uciec.

Moja relacja z Kagekao polegała tylko i wyłącznie na tym, żebym mogła zagłuszyć to osamotnienie, jakie dopadało mnie pośród morderców. Kage bywał ludzki i pozwalał mi poczuć się tak, jakbym nadal żyła na własną rękę. Skończyło się to tym, że nie potrafiłam zmierzyć się ze swoim koszmarem i w momencie, kiedy morderstwo Belli tłumaczyłam sobie tym, że chcę aby nikomu nie sprawiała problemu, tak naprawdę zabijałam swoją konkurencję do serca Jasona. Bo to, że go kocham, nie podlegało żadnej dyskusji. Moja miłość jednak była dość skomplikowana i nie zawsze znaczyła to, przez co rozumie ją normalny człowiek.

W szpitalu udowodniłam sobie tylko tyle, że jestem zawistna. Zabicie Smiley'a i Josepha tylko to potwierdziło. Uczucia znowu brały górę. Rozgoryczenie, skutek, uczucia bycia zdradzoną... Najgorszym z tego był jednak mój pomysł powrotu do rezydencji wielkiego Slendermana. Nie wiem co się narodziło w moim głupim łbie, że postanowiłam wrócić do nich i ich ratować. Ratować moich braci, którzy przecież nimi nie byli, bo Slenderman wyprał im mózgi.

Teraz, kiedy siedzę w tym pomieszczeniu pełnym luster, zdaję sobie sprawę, że to wszystko było skrajnie dziecinne i głupie. Jestem jednak bardziej niż pewna, że za kilka minut uznam to za słuszne i będę ciągnęła tę karuzelę przez najbliższych kilka lat. Slenderman zawsze sprawiał, że patrzyłam na swoje postępowanie w trzeźwy sposób. Dlatego teraz, kiedy stał przede mną, wpatrywałam się w niego pustym wzrokiem, w głowie nucąc nic nie znaczące melodie. Mimo to byłam bardziej niż pewna, że byk w stanie dosłyszeć moje nieudolnie zakrywane w umyśle rozliczenie z przeszłością.

-Czego ode mnie jeszcze chcesz?- Spytałam, kładąc swoją dłoń na klatce piersiowej. Pod palcami nie czułam bicia serca. Nie było go tam.

- Tak właściwie to wszystko.- Odpowiedział spokojnie, na co się zaśmiałam. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Wiem, że na ścianie za mną wisiało wielkie lustro, było ciemno i tylko niewielkie dziury pod samym sufitem przepuszczały słabe promienie światła. Do tego dochodził chłód. Jednak on był inny. Tak jakby dochodził z mojego wnętrza. Miałam sine palce u dłoni i stóp. Moje ciało było niczym kostka lodu. Ziemia na której siedziałam zdawała się być cieplejsza niż ja.

-Zaopiekuj się nim.- Wyszeptałam, wiedząc że Slenderman zrozumie moje słowa. On jedynie kiwnął twierdząco głowa i miał już zniknąć. Kiedy w mojej głowie pojawił się obraz mój i braci z dzieciństwa. Bawiliśmy się w niewielkim lasku obok naszego domu. Rzucaliśmy się szyszkami i biliśmy patykami. Pamiętałam te czasy zbyt dokładnie. Właśnie wtedy Slenderman na stałe zagościł w naszym życiu. Uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na niego zza załzawionych powiek.- Dlaczego mi to robisz?- Wyszeptałam wiedząc, że i tak mnie usłyszy.

- Żebyś mogła porównać to z swoim odbiciem.- Jego głos w mojej głowie brzmiał delikatnie i dźwięcznie. Sekundę potem zniknął, zostawiając mnie samą w tym bunkrze. Odwróciłam się za siebie, gdzie na ścianie wisiało ogromne lustro. Jeszcze raz się zaśmiałam, nim ciszę przerwał dźwięk łamanych kości.

(Hejka naklejka! I tak właśnie kończy się moja pierwsza, przerobiona część jakże rakowej trylogii z CP! Pewnie spytacie, kiedy wyjdzie druga. Otóż nie mam pojęcia. Ten epilog powstał dosłownie pięć minut temu, bo czekam u lekarza już ponad pół godziny i musiałam jakoś zagospodarować czas, bo jakieś szlaufy obok mnie plotkują pół szeptem i głowa mnie zaczyna napierdalać. Nie wiem dlaczego nie wzięłam słuchawek ;'). Podejrzewam jednak, że będzie to marzec. Na razie chcę się skupić na dokończeniu one shota z TG i dwóch następnych, a do tego zbliża się sesja, więc chyba czas się zacząć uczyć. Tak czy inaczej druga część na pewno się pojawi. Kwestią sporną jest kiedy 💁🏻‍♀️
W takim razie, do zobaczenia! ♥️)

I Fear No DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz