Donna Healy, ta dziewczyna była dobrze znana uczniom szkoły Riverdale High, nie raz wychodziła z koleżankami czy z kolegami na miasto czy gdziekolwiek indziej. Można powiedzieć że dziewczyna była zwyczajna, nie wyróżniająca się z tłumu nastolatków, była wrażliwa i nieśmiała, ale bardzo dobrze wiedziała jakie decyzje podejmować. Światły umysł powodował, że każdą sytuacje umiała ugryźć z każdej strony. Ale nigdy nie spodziewałaby się, że jakiś chłopak sprawi, że umiejetność przetrwania okaże się bezużyteczna i bezsilna.
Najbardziej bolący fakt, który dziewczyna powtarzała nieskończenie dużo razy brzmiał: - znamy się okropnie długo i jesteśmy przyjaciółmi.To zdanie łamało jej serce, ale nic nie mogła poradzić. W końcu nic by się nie zmieniło nawet gdyby wyznała mu miłość. Orientacji nie zmienia się od pstryknięcia palca.
Dziewczyna nie wiedziała co robić, każdy bliski ruch wokół obiektu westchnień sprawiał, że dziewczyna uśmiechała się i szczerzyła sama do siebie. Co jej na chwile dodawało otuchy.
Dobrze wiedziała, że każda minuta uśmiechu powodowała dwie minuty smutku. Trzeba było przyznać że mimo iż dziewczyna była zazwyczaj optymistką to często przytłaczały ją pesymistyczne myśli.
- Panno Healy! Dlaczego pani nie zapisuje notatki?- zapytała nagle nauczycielka stojąc nad blondynką, która jak poparzona podskoczyła na krześle.
- Przepraszam, znowu odpłynęłam.- zaśmiała się, posyłając krótko po tym szeroki uśmiech do nauczycielki.
Zdziwiony Jughead spojrzał na nią, a ona wzięła się od razu za notatki. Sam często się zastanawiał dlaczego ta dziewczyna ma tyle radości w sobie. To były jego przemyślenia, ale gdzieś wgłębi duszy wiedział, że „Panna Healy" ma na tyle zmartwień, że optymistyczność to tylko maska.
- Dobrze, na czym to ja skończyłam....Lekcja trwała jeszcze może z pare minut, był to dopiero początek słonecznego dnia w Riverdale, a wszyscy uczniowie chcieliby już najchętniej wakacje, na które tak oczekiwali.
Gdy się rozpoczyna rok szkolny każdy uczeń oczekuje tylko i wyłącznie na ten ostatni dzwonek w szkole, który kończy wszystko a zaczyna jedno- wakacje.
Do wakacji pozostało im jednak jeszcze dwa tygodnie. Dokładniej czternaście dni męki przez poprawianie ocen, upały i inne bzdety.
Dziewczyna chowała książki do plecaka gdy nagle poczuła jak ktoś zakrywa jej oczy.
- Zgadnij kto to?- powiedział wprost do ucha tajemniczy ktoś stojący za nią.
- Kevin! Daj mi się spakować, spieszę się!- zdenerwowała się Donna, która szybko chwyciła za dłonie chłopaka i odwróciła się do niego przodem.- Mam nadzieje, że masz jakieś wytłumaczenie.- odparła po czym powróciła do pakowania zeszytów i piórnika. Po chwili jednak poczuła po raz kolejny w tym dniu przyjemny dreszcz przechodzący jej po karku.
- Chyba masz dzisiaj zły humor...
- Mam wyśmienity humor.- przerwała mu ciągnąc go za rękę po za klasę, przy tym przewracając oczami. Dobrze wiedziała że go kocha ale jednak czasami go nie znosiła. To był właśnie ten moment. - Dobra, więc chciałeś coś powiedzieć.
- Ja nic nie chciałem powiedzieć.- zaśmiał się gdy nagle koło niego przeszedł Archie który pomachał dziewczynie, ona zrobiła to również dodając ciche „cześć".
- Uuu, jakiś wakacyjny romans z tego będzie?- zaśmiał się przyglądając się dalej oddalającemu się rudowłosego.
- Nie licz na to. Ostatnio pisaliśmy. To jeden z tych chłopaków co w „realu" się do ciebie przyznają.- odparła siadając na wielkiej sofie przy tym zadziorsko uśmiechając się do przyjaciela.
- Bardzo śmieszne. To że pare razy ktoś udawał że mnie nie zna, a na komunikatorach pisał że mnie kocha, nic nie znaczy.- powiedział ale gdy zobaczył pytającą minę Donny, szybko podniósł palec a gdy już miał coś dodać westchnął głośno opuszczając palec w geście poddania. - Masz racje...
- Ja zawsze mam racje.- zaśmiała się dziewczyna.
- No dobra, mniejsza z tym. O czym pisaliście!- zapytał podekscytowany.
- Mam ci wymieniać wszystkie tematy?- odparła spode łba.- Donna, przynajmniej powiedz jak się wam pisało.
- Szczerze? Nawet spoko!- uśmiechnęła się pod nosem dziewczyna. Biorąc pod uwagę że Archie Andrews nie był wcale takie brzydki. Charakter też miał fajny, przynajmniej tak mówiła Donna która generalnie nie posiadała czasu na jakiekolwiek przemyślenia na ten temat .
-Już was lubię!- zaśmiał się po czym kucnął przy dziewczynie. - Idziemy dziś do Popa?- zapytał a dziewczyna czując ręce opierające się na kolanach uśmiechnęła się i pokiwała głową.-Okej, to może o 20?
- Super.
CZYTASZ
„Kisses of fire"- Kevin Keller|| Riverdale
FanfictionDonna Healy jest odważną, ale skrytą, na ogół, uczennicą. Czy cztery pocałunki, sprawią, że jej świat stanie do góry nogami? A może zostanie taki jaki był? Czy jednak prawdziwie się zakocha? A może jednak nieoczekiwanie zjawi się bilet do lepszej p...