Nadeszła ta spokojniejsza część imprezy, gdzie spora grupa nastolatków poszła do domów. Zostawali ci najbardziej rozrywkowi i upici, chociaż nie zawsze to się łączyło.
Donna była tą osobą, która raczej była rozrywkowa ale alkoholowi zdecydowanie mówiła nie.
Po hucznej części imprezy popularna była ostrzejsza gra w butelkę, czy też gra w pytania, a gdy imprezowicze jeszcze w miare byli przytomni, zdarzało się widywać ich grających w karty.
Można by powiedzieć, że wielu by przychodziło po głośnej muzyce i alkoholu, ale trzeba również zaznaczyć, że późniejszy spokój nie miałby sensu.
Co zdecydowanie mogłaby przyznać Donna i jej ciocia, królowa parkietu, Zazi. Po za roztańczonym, musicalowym ojcem Healy posiadała również przeuroczą, piękną, chociaż pyskatą ciotkę, która uwielbiała imprezy i muzykę.
To właściwe ona była tą rozrywkową odskocznią w rodzinie dziewczyny.
Trudno jej to przyznać, ale zawsze w jej interesie było dowiedzieć się, gdzie i jak Zaza imprezowała.Dziadkowie dziewczyny zawsze zachodzili w głowie jaki błąd popełnili w wychowaniu oraz kiedy te wszystkie znane piosenki były puszczane i dlaczego to się tak dzieciakom udzieliło. Tak naprawdę lista pytań jakie mieli na języku było ciekawa, długa i prawie że niemożliwa do przeczytania.
Kiedyś nawet Zaza, która nie przepadała za swoimi koleżankami, pojechała do sąsiedniego miasta i tam zebrała pare znajomych i zaczęli się bawić gdzieś na ognisku przy jednym z aut skąd grała muzyka.
Gdy ciotka opowiedziała tę historie Donnie, dziewczyna nie mogła uwierzyć, że na pozór tak dziwna i niedorzeczna sytuacja mogła się okazać niezapomnianą przygodą.Donna zazwyczaj nie miała w zwyczaju jakiś głębszych refleksji, ale gdy jeden z uczestników zabawy musiał opowiedzieć jakąś ciekawą historie, niemalże od razu przypomniała się jej ta. Jednak ona przemknęła jej przez głowę tak szybko, że nawet nie zorientowała się kiedy dokładnie na chwile odpłynęła i nie słuchała opowiadającego Johna.
Chciała sprawdzić czy historia brazowlosego chłopaka jest pociągająca, ale po zobaczeniu paru znudzonych min i grymasów, zdecydowanie doszło do niej, że opowieść musi być zdecydowanie przynurzająca.
Chociaż wiele zależy od stylu swojej wypowiedzi, trudno słuchać człowieka, który co chwila się jąka i wyściska siódme poty by dojść do końca opowiastki. Modulacja tonu, dodawane akcenty, odpowiednie przerwy- to wszystko co potrzebne jest w ciekawej wypowiedzi.- Dobrze, dzięki John, kręć butelką.- odparła w końcu rudowłosa, gdy usłyszała koniec historii, która prawie wszystkim zamknęła powieki z nudów.
Chłopak nieśmiało chwycił za szklaną, zieloną butelkę bo jakimś napoju alkoholowym, które najpewniej wypiła Cheryl, ponieważ na gwincie butelki mozna było zauważyć krwistoczerwoną szminkę.
Już po chwili butelka się kręciła, a każdy z graczy wpatrywał się w nią zaciekawiony.
Gdy szklana manierka wskazała na rudowłosą dziewczynę ta pokazała swój śnieżnobiały komplet zębów i wyczekiwała uważnie aż do wszystkich powoli dotrze, że to ona ma teraz wykonać zadanie lub odpowiedzieć na pytanie.
- Pytanie czy wyzwanie?- zapytała Donna, posyłając odważne spojrzenie w stronę dziewczyny która już po chwili zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Wyzwanie!- krzyknęła entuzjastycznie na co większość graczy zareagowała cichym śmiechem. Jednak nie tego się spodziewała, raczej nie przepadała za wyśmiewaniem jej zachowania. Nigdy nie uważała się za błazna, przynajmniej tak myślała, bo często zdarzało jej wzbudzić śmiech i rozbawienie u rówieśników i starszych.Już po chwili każdy wymyślał odpowiednie wyzwanie dla śnieżno zębnej dziewczyny. Niektórzy myśleli nad tym czy może nie zrobić jej obrzydliwego napoju, który by musiała wypić, jednak po dłuższej analizie uznali że z tym byłoby za dużo zachodu.
Niektórzy również pomyśleli o miłosnym wyzwaniu, ale bardziej im chodziło o uprzykrzenie życia a nie kolejnego powodu do przechwałek.Zawsze się chwaliła z kim ona się nie całowała, w jakim towarzystwie nie była, a także rozpowiadała plotki o swoich byłych. W skrócie była okropna, a pakowanie się z nią w związki było strasznie nieodpowiedzialny posunięciem.
- Masz 7 minut w niebie z dowolnym chłopakiem, który się zgłosi.- powiedział brunet z cwanym uśmiechem, ale gdy zrozumiał co właśnie powiedziała dodał sprostowanie.- Albo kogoś wybierz...
Rudowłosa uśmiechnęła się i rozejrzała po chłopcach. Pierwszy na którego trafiła wzrokiem był całkiem przystojny blondyn, który wpatrywał się prosząco w stronę każdej innej osoby. Ewidentnie nie chciał spędzić tych siedmiu minut wraz z Cheryl, od której aż emanowała pewność siebie.
A jego srebrny aparat na zęby sprawiał aurę nieśmiałego nerda- a takim w końcu był.
Posłał niepewne spojrzenie to Archie'mu, to Donnie- przecież ich najbadziej znał i lubił.Cheryl wzrokiem wywierciła w nim dziurę wielkości arbuza, chłopak miał wrażenie, że za chwile padnie na podłogę jak długi. Czekał na jakąkolwiek reakcje ze strony Blondynki i Rudego.
Archie w głowie prowadził wojnę, bo z chęcią postawiłby się za przemiłego Patricka, ale z drugiej strony dałby się zamknąć rudowłosemu potworowi na siedem minut(?). Byłby głupcem, ale jego sumienie kazało mu wstać i podać rękę Cheryl tak by wstała.
Nawet nie wiecie z jak dużym perlistym uśmiechem weszła do małego pokoiku u boku Archie'go.
Patrick posłał przepraszające oraz współczujące spojrzenie Andrewsowi jeszcze za nim znikł w ramionach Blossom.- To niebo ostatnio bardziej wyglada jak piekło...- westchnęła blondynka, delikatnie opierając głowę o nogi Kevina, który siedział na fotelu.
- Nic nie poradzisz, takie zasady.- odparł cicho Keller, na co dziewczyna westchnela ciężej.
Dziewczyna dobrze wiedziała, że nie mogła nic zrobić ale we wnętrzu czuła się jakby zakazała Archie'go na bolesna smierć.
Ale gdzieś z tylu głowy miała tez trzeźwa myśl, że to nie ona jest temu winna. A raczej chłopak siedzący obok Patricka.
Był przeciętnym brunetem o piwnych oczach, w szkole nie miał zbyt wielkiego powodzenia. Czasem nawet przeklinał siebie o błachostki takie jak słaba rzeźba, czy tez wzrost- mimo że na to nie miał kompletnie wpływu.
Dwa lata temu uznał, że jego celem jest wyglądać jak kulturysta- tani, chociaż wtedy o tym nie wiedział.
W końcu skończyło się na sterydach, a później na terapii z psychologiem, na która chodzi do dziś.
Jego rodzice byli nałogowcami, mógł przewidzieć co się stanie. Jednak wtedy rozumu mu zabrakło, tak samo jak na imprezie zadając tak głupie wyzwanie.
Myślał że przechytrzył wszystkich jednak, jak to mawiał Gin z Alladyna- złe wypowiedziane życzenie może prowadzić do katastrofy.Najwyraźniej nawet oglądanie bajek nie było priorytetem Jacoba- bo tak właśnie miał na imię.
Siedem minut przenikało w ciszy, jedynie muzyka cicho grała z głośników w innej części domu.
Dookoła w powietrzu unosił się dym z epapierosów i skrętów. Zapachy były przeróżne, niektóre mdlące, inne zaś intensywne, a niektóre aż obrzydliwe.
Jeden z towarzyszy siedzących przy butelce palił epapierosa, napewno nie był tym najzdrowszym dzieciakiem- jednak był miły i oferował każdemu zapalenie.- Kevin...- szepnęła cicho dziewczyna odchylając ma tyle głowę by moc zobaczyć twarz przyjaciela.
Nie ukrywajmy, wypiła troche alkoholu, ale też o wiele mniej niż Keller czy reszta tak zgromadzonych.
Mimo wszystko często bełkotała coś pod nosem niezrozumiale, ale gdy mówiła do chłopaka przekaz był jasny.- Źle się czuję, pójdziemy gdzieś?- zapytała śmielej.Szczerze mowiac nie podobał jej się fakt palącego towarzystwa. Niecierpiała tego zapachu, a szczególnie dymu, który musiała później wdychać. Mdliło ją na to wszystko i właśnie dlatego potrzebna jej była mała przechadzka z Kevinem.
CZYTASZ
„Kisses of fire"- Kevin Keller|| Riverdale
FanfictionDonna Healy jest odważną, ale skrytą, na ogół, uczennicą. Czy cztery pocałunki, sprawią, że jej świat stanie do góry nogami? A może zostanie taki jaki był? Czy jednak prawdziwie się zakocha? A może jednak nieoczekiwanie zjawi się bilet do lepszej p...