Jughead
Leżąc na swoim dawnym łóżku, Jughead był w piekle złym humorze. Nie ruszył się z miejsca, odkąd Archie przyszedł sprawdzić co u niego po odejściu Betty, i był wdzięczny za to, że w ciągu półtorej godziny nikt mu nie przeszkadzał. Sprawiając, że Betty była tak zdenerwowana, nie zasłużył sobie na nic innego, jak tylko pogrążyć się we własnej nędzy i rozpaczy. Oczywiście, że musiał spieprzyć najlepsze, co mu się przytrafiło w życiu. Był teraz już ekspertem w tego typu sprawach.
Mijała kolejna godzina, podczas gdy zamyślony leżał w zupełnej ciemności, kiedy nagle otworzyły się drzwi, a światło bijące z sąsiedniego pomieszczenia na moment go oślepiło. Mrugając kilka razy, zobaczył surową twarz JB, która stała z założonymi rękoma.
„ Odejdź, Jellybean." Mruknął cicho, nie mając ochoty słyszeć tego, co miała do powiedzenia.
„ Jesteś idiotą, Jughead." W tym momencie jęknął, wywracając oczami.
„ Myślisz, że tego nie wiem?"
„ Skoro to wiesz, to dlaczego tak się zachowywałeś? Co, świadomy idioto? " W takich chwilach nienawidził sarkazmu w jej wypowiedziach, który w sumie podłapała od niego.
„ Odejdź, Jellybean." Powtórzył zmęczony.
„ Ta dziewczyna cię kocha. Popełniasz ogromny błąd."
Kurwa mać.
„ Ja też ją kocham, dobrze? I dlatego muszę pomyśleć o tym, co jest najlepsze dla niej i wszystkich zaangażowanych w moje życie osób."
„ Uch!" Jęknęła, częściowo krzycząc z frustracji. „ Nie rozumiesz? To nie jest dla nas najlepsze! I z pewnością nie jest to najlepsze dla ciebie! " Krzyczała, nie przejmując się, że wszyscy inni słyszeli ją z dołu. „ Dlaczego, do diabła, jesteś tak cholernie trudny?!"
„ JB." Zawołała Mary z korytarza. „ Wystarczy już, kochanie." Jej głos był jak zwykle łagodny, ale miała matczyny ton, który wręcz krzyczał: Przestań. „ Twój brat powinien odpocząć i powrócić do naszych gości."
„ Mamo! Nie powinien odpoczywać! "JB odpowiedziała głośno. „ Powinien teraz biec za Betty i naprawić ten bałagan. Powinien myśleć o poprawie, a nie pójściu do jakiegoś zwariowanego ośrodka, ponieważ czuje, że jest ciężarem dla wszystkich! "
Jughead miał już dość. Może przez sposób, w jaki mówiła o tym Jellybean. Część niego wiedziała, że jest wkurzona, a on tak naprawdę nie mógł się jej przeciwstawić, ale mimo to nie chciał już się kłócić.
Wstając z łóżka, przeczesał ręką włosy.
„ Mary?" Krzyknął, wiedząc, że stała na schodach. „ Czy możesz poprosić Freda, żeby mnie odwiózł do domu?"
„ Co? Wracasz do domu? Przecież jutro są Święta Bożego Narodzenia!" Zawołała z niedowierzaniem Jellybean, ale chłopak nic nie odpowiedział, patrząc na Mary, po czym kontynuował.
„ Jestem zmęczony. I chcę iść do domu." JB otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale uniósł rękę, by ją powstrzymać. „ Zostaw mnie w spokoju, Jellybean."
Wzdychając głośno, celowo przepchnęła się obok niego, mimo że nie stał na jej drodze. „ Idiota." Oznajmiła, że wraca na dół do gości, nawet się za sobą nie oglądając.
Mary patrzyła na niego przez chwilę z nieczytelnym wyrazem twarzy, po czym pokręciła głową i podążyła za JB.
Jughead już nie chciał nawet spakować swoich rzeczy, mógł przecież po nie przyjechać później, zabierał więc tylko klucze i telefon komórkowy. Zapinał już plecak, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Fred.
CZYTASZ
These Are the Moments I Remember
RomanceW wieku 24 lat, Jughead Jones miał wszystko, czego chciał, a jego druga książka podbijała listę bestsellerów New York Timesa. Ale silne migreny zmieniły wszystko. Trzy lata później, Jughead jest tylko cieniem człowieka, którym niegdyś był. Jednak pe...