Chapter 6

445 35 0
                                    

Wczesnym rankiem, zadzwonił telefon Veronici, który wybudził ją z niewygodnej pozycji. Szybko wyłączyła dźwięk, nie chcąc obudzić Betty.

Ostatniej nocy jej najlepsza przyjaciółka wróciła do domu wcześniej, niż się spodziewała, trzęsąc się i płacząc, co z początku ją przeraziło. Minęło trochę czasu, zanim Betty zdołała powiedzieć jej, że nic złego się nie wydarzyło, a dwie szklanki wody uspokoiły ją na tyle, by wyjaśniła całą historię. Zasnęły na kanapie, po długich godzinach pełnych łez blondynki.

Jak najdelikatniej, położyła głowę Betty na poduszce i wstała, po czym Veronica udała się do swojego pokoju, a następnie na balkon, wybierając numer który dosłownie chwilę wcześniej dzwonił.

„ Wiedziałeś?!" Krzyknęła, gdy podniósł słuchawkę. „ Wiedziałeś, że twój przyjaciel jest zboczeńcem? Przysięgam na Boga, Archibald, jeśli wiedziałeś i pozwoliłeś mu wyjść z Betty..."

„ Ronnie! Po prostu mnie wysłuchaj. Proszę." Brzmiał na zagubionego i zmartwionego, jak nigdy przedtem, i to była jedyna rzecz, która powstrzymała ją od przerwania jego wywodu i mówienia mu, żeby się pierdolił. „ Mogę wyjaśnić, ale... proszę, nie możesz powiedzieć Betty. Cholera, nie powinienem mówić nawet tobie!"

„ Nie możesz mnie prosić, żebym ją okłamała, Archie. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Jest aż tak źle, że nawet mnie nie możesz powiedzieć?" Westchnął po drugiej stronie.

„ To nie jest moja tajemnica, Ronnie, i nie mogę odbierać Jug'owi prawa powiedzenia o tym Betty. On też jest moim najlepszym przyjacielem. Proszę, zrozum." Miał nadzieję, że nie pożałuje swoich słów, a Veronica mu przytaknęła.

„ W porządku. Jak szybko możesz być w Starbucks, do którego zwykle jeździmy?"

„ Właśnie wychodzę ze szpitala. Mogę tam być za pół godziny. "

„ Szpital? Co się do cholery stało, Archie ?! Czy wszystko w porządku?"

„ Ja jestem cały. Powiem ci wszystko za kilka minut, dobrze? Obiecuję." Odłożył słuchawkę, zanim zdążyła się z nim o to posprzeczać. Veronica szybko się ubrała i zostawiła Betty notatkę z informację, że poszła po kawę dla nich, na wypadek, gdyby się obudziła, zanim wróci. Co nie było kłamstwem ... Bardziej półprawdą.

12 godzin wcześniej

Był środek nocy, kiedy Jellybean obudziła się przy dźwiękach jej telefonu komórkowego. Cała zaspana, wychyliła się, żeby go sięgnąć ze stolika nocnego i mimo że nie znała numeru, odebrała.

„ Tak?"

„ Czy to pani Forsythia Jordan?" Coś w jej głosie, może ten biznesowy ton, natychmiast ją rozbudził.

„ Tak. Z kim mam przyjemność?"

„ Z pielęgniarką Francis i dzwonię ze szpitala Mercy. Pani brat, Forsythe Jones, właśnie został przyjęty na oddział..."

Nie zarejestrowała następnych słów wypowiedzianych przez pielęgniarkę. Jej mąż zawsze miał lekki sen i w mgnieniu oka wstał z niepokojem na twarzy, próbując zrozumieć, co się dzieje.

„ To Jughead. Musimy pojechać do szpitala Mercy. Teraz."

Dwadzieścia minut później para pojawiła się w szpitalu dzięki zamiłowaniu Connor'a do szybkiej jazdy. Zwykle niepokoił tym JB, ale nie dzisiaj. Wyskoczyła z samochodu, gdy tylko zatrzymał się przy wejściu i wbiegła do środka.

„ Szukam mojego brata. Forsythe Jones. Gdzie on jest? Chcę go zobaczyć." Niemal krzyknęła.

Jedna z pielęgniarek wstała ze swojego miejsca. „ Pójdę po lekarza. Niech pani tu chwilkę poczeka." Szybko odeszła, zostawiając osłupiałą JB, która nie znosiła niewiedzy.

These Are the Moments I RememberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz